Rodzina zaginionego mężczyzny z Mszany Dolnej przez ponad 11 lat żyła w niepewności, czy żyje, czy też nie. Policja znalazła jego zwłoki już po kilku dniach od zaginięcia w Krakowie, oddalonym od Mszany zaledwie o 50 kilometrów. Nikt jednak nie zadał sobie trudu, by porównać znalezione zwłoki z rysopisem zaginionego mężczyzny. Materiał programu "Blisko ludzi" TTV.
Rodzina zgłosiła policji zaginięcie Edwarda Wydry w styczniu 2004 roku - według bliskich wyszedł do pracy i nigdy nie wrócił. Sprawa została mocno nagłośniona - wizerunek zaginionego mężczyzny publikowany był w gazetach i telewizji.
Powiadomione zostały wszystkie możliwe instytucje zajmujące się zaginionymi. Niestety, przez 11 lat rodzina nie miała żadnych wieści o jego losie. Do końca żyła nadzieją, że pan Edward się odnajdzie.
- Czułam, że on przyjdzie, że przyjedzie, że sobie przypomni. Dlatego nie byłam taka załamana, bo ciągle wierzyłam w to, że on wróci - opowiada reporterce "Blisko Ludzi" TTV Halina Wydra, żona mężczyzny.
Policja znalazła ciało po 9 dniach
Wtedy, jedenaście lat temu, zaledwie po dziewięciu dniach od zgłoszenia zaginięcia pana Edwarda małopolscy policjanci znaleźli przy Wiśle ciało nieznanego mężczyzny.
Funkcjonariusze zamiast dokładnie zweryfikować jego dane i sprawdzić, czy nie są to zwłoki którejś z poszukiwanych wtedy osób, potraktowali człowieka jako osobę nieznaną i pochowali go jako "NN" na cmentarzu komunalnym.
Pomimo że posiadali zdjęcie i dokładny rysopis Edwarda Wydry i mimo że denat był ubrany dokładnie tak, jak w zgłoszeniu o zaginięciu.
- Zmarłego trzeba pożegnać z godnością. A on tam leżał, za przeproszeniem, jak pies z tabliczką "nieznany" - mówią członkowie rodziny.
"Jak ta policja działa"
O tym, że znalezione wówczas zwłoki to ciało męża i ojca jej dzieci, pani Halina dowiedziała się kilka dni temu. - Przez jedenaście lat nic nie wiedzieliśmy — mówi zrozpaczona wdowa po zaginionym. - Jak ta policja działa, za co oni biorą pieniądze? - pyta.
Jak mogło dojść to tak rażących zaniedbań w poszukiwaniu zaginionego? Odpowiedzi na to pytanie szukała reporterka "Blisko Ludzi" TTV Aneta Regulska. Dotarła do funkcjonariuszy z Mszany Dolnej, którzy prowadzili wtedy poszukiwania, ci jednak odesłali ją do rzecznika małopolskiej policji.
Ten przekonuje, że sprawę udało się rozwiązać dopiero teraz, dzięki przeprowadzonym badaniom genetycznym, których wcześniej nie dało się wykonać. - Niestety wtedy nie mieliśmy możliwości prowadzenia bazy danych rodzin z kodem DNA - tłumaczy podinsp. Mariusz Ciarka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Jednak zdaniem rodziny żadne badania DNA nie były potrzebne, bo pana Edwarda odnaleziono w tych samych ubraniach, które byłe opisane w zgłoszeniu o jego zaginięciu.
Autor: PM/gry / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TTV