Kilkunastu pacjentów szpitala w Sosnowcu zostało ewakuowanych. Zadłużonej placówce odłączono media, a firmy farmaceutyczne wstrzymały dostawy leków.
- Przenieśliśmy pacjentów oddziału geriatrycznego szpitala wraz z personelem medycznym do drugiego budynku - powiedziała na antenie TVN24 Urszula Urbanowicz, dyrektor szpitala w Sosnowcu. - Nikomu krzywda się nie stała, zostali przeniesieni na inne, lepiej przygotowane miejsca. Może i stres był, ale lepiej teraz stres niż panika za kilka dni - dodaje.
Inaczej przeniesienie pacjentów oceniają pracownicy szpitala. - Bulwersuje nas to, ze ewakuacja wygląda tak, jakby w tym szpitalu się paliło - oceniają. - Nie można robić ewakuacji w ciągu 10 minut. Najpierw jest realizacja, a potem zobaczymy, co z tego wyjdzie - tak to wyglądało! Część pacjentów przychodziła i odbijała się od portierni, bo nie wiedzieli, że szpital został przeniesiony. - wtóruje pielęgniarka Iwona Borchulska
- Krzywda się pacjentom nie stanie, ale chciałabym zapytać panią dyrektor, czy ma dla nich wystarczająco miejsc? Poza tym martwimy się, czy w związku z zamknięciem oddziałów nie będziemy musieli z dnia na dzień szukać pracy - mówi ordynator ginekologii Maciej Ornowski
Nie można robić ewakuacji w ciągu 10 minut. Najpierw jest realizacja, a potem zobaczymy, co z tego wyjdzie - tak to wyglądało Pielęgniarka ze szpitala nr 5
Przyczyną przenosin w jest niespodziewane zajęcie konta przez komornika oraz odcięcie dostaw prądu, gazu i wody do jednego z budynków szpitala. Placówka ta ma ok. 50 mln zł długów. Dyrektor twierdzi, że zła sytuacja finansowa szpitala wynika z protestu lekarzy, gdyż spowodowało to zmniejszenie dochodów placówki.
- Mamy kruche środki finansowe i w tej sytuacji nie możemy zapewnić komfortu pacjentom. Przeniesienie ich do drugiego budynku powinno poprawić sytuację - twierdzi Urbanowicz.
Innego zdania są pielęgniarki. - Strajk nie doprowadził do upadłości szpitala, bo on trwa już miesiąc, a miesiąc temu nie było mowy o zagrożeniu tak krytyczną sytuacją. My, pielęgniarki i położne, nie czujemy się winne tej sytuacji - zapewnia Borchulska.
tea, kaw
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24