- Jest konsensus. Określiliśmy wspólne punkty i dziś pewne jest już, że lekarze wrócą do pracy, a pacjenci będą czuli się bezpiecznie - powiedział w TVN24 Julian Wróbel, lekarz z radomskiego szpitala, w którym od dwóch dni trwała ewakuacja pacjentów. Lekarze zgodzili się na podpisanie klauzuli opt-out.
Szpitalne oddziały mają od wtorku zacząć znów normalnie przyjmować pacjentów.
Czy naprawdę trzeba było czekać na porozumienie aż do takiego momentu? - pytał prowadzący Magazyn 24 Godziny.
- To nie są pytania do mnie, tylko do dyrektora szpitala - podkreślał Wróbel w Magazynie "24 godziny", zapewniając jednocześnie, że porozumienie wojewody z lekarzami rozwiązuje sporne kwestie. Szef OZZL w radomskiej placówce szczegółów jednak nie ujawnił. Stwierdził jedynie, że przyjęty kompromis nie satysfakcjonuje co prawda do końca obydwu stron, ale porozumienie pozwoli na to, by pacjenci czuli się bezpiecznie.
Wiadomo, że lekarze zgodzili się na podpisanie tzw. klauzuli opt-out, czyli pracę ponad 48 godzin tygodniowo. Dyrektor szpitala, Luiza Staszewska, przyznała że podpisane umowy pozwolą na normalne funkcjonowanie szpitala nie tylko do końca marca, ale i w następnych miesiącach. - Cieszę się, że mój argument, że szpital nie może się w takim szybkim tempie zadłużać, lekarze przyjęli do wiadomości i zgodzili się na porozumienie - mówiła pani dyrektor.
Lekarze mają dostać dodatek do dyżurów nocnych, czyli dodatkowe 5,2 zł za godzinę. Dzięki podpisanym klauzulom, także przez chirurgów i onkologów, Staszewska będzie mogła wystąpić do wojewody z odwołaniem od decyzji wykreślenia z rejestru ZOZ-ów oddziałów chirurgii i onkologii (doszło do tego w czwartek).
Staszewska zapewniła też, że już po świętach na newralgiczne oddziały: dwa internistyczne, neurologię i ginekologię z położnictwem będą przyjmowani tzw. planowi pacjenci.
Kto jest winny?
Obecni w studio goście podkreślali zgodnie - takie sytuacje w ogóle nie powinny mieć miejsca. Radomskich lekarzy bronił ich kolega z warszawskiego szpitala przy ulicy Banacha, doktor Maciej Jędrzejowski: - Wyrok za tę sytuację już został wydany: winni są lekarze z Radomia. Ale to nie tak. Oni nie byli pazerni, nie chodziło o kasę, tylko o to, by lekarze nie musieli pracować ponad normę - podkreślał Jędrzejowski.
Wyrok za tę sytuację już został wydany: winni są lekarze z Radomia. Ale to nie tak. Oni nie byli pazerni, nie chodziło o kasę. Maciej Jędrzejowski, lekarz ze szpitala Banacha
Ale wiceminister zdrowia, Adrzej Włodarzczyk, przedstawiał inną wersję. - Przecież chodziło o to, że lekarze z Radomia chcieli mieć płacone za czas wolny od pracy - na tym polegał problem, a nie na tym, że chcą pracować mniej. Minister podkreślił też, że za zamieszanie w radomskim szpitalu z całą pewnością nie odpowiada wojewoda, bo podjął jedynie decyzję, "do której był prawnie zobowiązany". - W sytuacji, w której nie mógł zapewnić bezpieczeństwa pacjentom musiał zlikwidować oddziały. Decyzję o ewakuacji pacjentów podjęli tak naprawdę lekarze.
"Gdyby nie wojewoda, porozumienia by nie było"
Rozmowie przysłuchiwał się Adam Sandauer, przewodniczący Stowarzyszenia Pacjentów "Primum Non Nocere". Podkreślił, że w obecnej sytuacji nie ma już sensu wyliczać, kto jest odpowiedzialny za ewakuację radomskiego szpitala, a zastanowić się nad tym, co zrobić, aby do podobnych zdarzeń już nie musiało dochodzić. - W tej sytuacji trzeba pogratulować stronom konfliktu, że udało się doprowadzić do takiego finału. Pewien jestem jednak, że gdyby działania wojewody nie były takie ostre, to do porozumienia by chyba nie doszło - oceniał.
Sandauer podkreślił też, że jego zdaniem "organizatorzy takich akcji przekraczają granicę, bo ich decyzje zagrażają życiu pacjentów, a to jest już sankcjonowane karnie". Jest jednak ktoś, kto na tego typu protestach zyskuje. Według Sandauera podobne sytuacje, jak ta z Radomia "generują zyski prywatnych placówek, bo prywatne gabinety są zainteresowane demontażem publicznej służby zdrowia".
Ale Jędrzejowski bronił swoich radomskich kolegów. - Proszę zrozumieć: to nie jest tak, że my jesteśmy ludźmi o kamiennych sercach. Wiem, że dzisiaj w Radomiu była taka sytuacja, że lekarz operował pacjentkę z oddziału, którego teoretycznie już nie było. W razie potrzeby wszystko jest pod kontrolą i lekarze podejmują interwencje - przekonywał.
Z dnia na dzień coraz gorzej
Sytuacja w radomskim szpitalu stawała się z dnia na dzień bardziej dramatyczna od 10 marca. Lekarze nie chcieli pracować dłużej niż mają to zagwarantowane w przepisach, a ponieważ, wypracowali już trzymiesięczną normę, przestali przychodzić do pracy. Negocjacje z dyrekcją placówki nie przynosiły rozwiązania, lekarzy ubywało.
Ze względu na to, że wstrzymano przyjęcia na oddziały onkologiczny i chirurgiczny, w czwartek wojewoda wykreślił je z rejestru ZOZ-ów. Wszystkie pacjentki onkologii wypisano ze szpitala, ewakuowano chorych z chirurgii.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP