Czy podczas wyborów prezydenckich w 1995 roku służby zostały wykorzystane do prowokacji politycznej? Politycy lewicy uważają, że sprawa "Olina" mogła być skutkiem działań dezinformacyjnych Rosjan. Byli wysocy urzędnicy odpowiedzialni wówczas za bezpieczeństwo odrzucają takie twierdzenia i przekonują, że służby specjalne działały jak należy. W samym centrum tych wydarzeń był Marian Zacharski. Jakie jeszcze tajemnice wiążą się z jego osobą? Na te pytania, postawione w serialu "Szpieg" próbowali odpowiedzieć goście "Magazynu 24 Godziny".
Zemsta lewicy?
Główny bohater "Magazynu", a zarazem serialu TVN "Szpieg" powiedział w jednym z jego odcinków, że była szansa na zdobycie materiałów o szpiegowskiej działalności polskich polityków na rzecz radzieckiego i rosyjskiego wywiadu, ale zablokowali ją szefowie MSW i UOP, kiedy lewica wygrała wybory. CZYTAJ WIĘCEJ
Marian Zacharski twierdzi też, że niedwuznacznie zasugerowano mu w 1996 r. wyjazd z Polski. Od tamtej pory mieszka za granicą.
Rosyjska gra?
- Wdawanie się oficerów w sprawy polityczne zmierza na manowce - mówił w "Magazynie 24 godziny" Tadeusz Iwiński. Według niego, służby zostały wykorzystane do prowokacji politycznej. Najpierw, jak powiedział poseł SLD, Andrzej Milczanowski i jego ludzie przed wyborami prezydenckimi w połowie lat 90. wysuwali argumenty, że Józef Oleksy byłby lepszym kandydatem na prezydenta niż Aleksander Kwaśniewski, bo uważali, że mają na niego materiały, świadczące o tym, że był on radzieckim agentem o pseudonimie "Olin".
- Gdyby pokazali je dwa tygodnie przed wyborami, Wałęsa miałby zapewnione zwycięstwo - twierdzi Iwiński. - Drugi element jest taki: gdy do wyborów stanął Kwaśniewski i wygrał o włos, działania, jakie podjął Andrzej Milczanowski mogły prowadzić na przykład do tego, by Kwaśniewski nie złożył przysięgi - dodaje.
Iwiński uważa też, że sprawa "Olina" mogła być wywołana dezinformacyjnymi działaniami Rosjan, chcących zdyskredytować władze starającej się o wejście do NATO Polski.
"Zacharski pracował dla takiej władzy, jaka była"
Zdaniem Andrzeja Milczanowskiego, byłego szefa MSW, Tadeusz Iwiński ma "bujną wyobraźnię". - Nie wiem, skąd wziął się pomysł, że chciano wysunąć na kandydata na prezydenta Oleksego zamiast Kwaśniewskiego, ja nikomu tego nie sugerowałem - zaznaczył. Jak dodał, w grę nie wchodzi kwestia ogrania wywiadu polskiego przez wywiad rosyjski. - Rozważaliśmy taką hipotezę, rozkładaliśmy ją na czynniki pierwsze i nic z tego nie wyszło - dodał.
- Zacharski nie działał politycznie, przed 1989 pracował dla państwa i władzy takiej, jaka była, a po 1989 pracował dla nowego państwa i nowej władzy - uważa były szef wywiadu Henryk Jasik. - To państwo się zmieniło, a Zacharski był ciągle oficerem wywiadu i robił to, co do niego należało - dodał.
- Wywiad to elita służb specjalnych, a Zacharski odgrywał w nich ważną rolę - skomentował Zbigniew Wassermann. Jak powiedział, głównym zadaniem oficera jest zdobywanie informacji, a Zacharski to wypełniał.
Wyjątkowa postać?
- Marian Zacharski jest osobą wyjątkową ze względu na to, co udało mu się zdziałać - uważa profesor Andrzej Paczkowski, historyk. Jego zdaniem, Zacharski był elementem rozległego układu. - Od połowy lat 60. zaczęła się kształtować wywiadowcza międzynarodówka, powstał też system wspólnego powiadamiania - tłumaczy profesor. Jak wyjaśniał, kraje nawzajem informowały się i prosiły o dodatkowe informacje.
- Rzeczywiście mówiono, że Zacharski był wyjątkową postacią, bo wyrządził szkody tak duże, że do dzisiaj FBI nie może przejść nad tym do porządku dziennego - powiedział były szef UOP, generał Gromosław Czempiński. Według niego, Zacharski nie miał wpływu na to, komu przekazywano dokumenty. - Kierownictwo mogło decydować o tym, z kim się będzie dzielić, ale oficerowie o tym nie wiedzieli - uważa. Jak dodaje, gdyby mieli taką wiedzę, wpłynęłoby to fatalnie na ich morale.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24