Sytuacja na polsko-ukraińskiej granicy jest trudna, ale stabilna. Musieliśmy wypracować długofalowe mechanizmy wzmocnienia granicy, uwzględniające inny niż dotychczas charakter zagrożeń - powiedział gen. bryg. Dominik Tracz - komendant główny Straży Granicznej.
- Mogę z dużą odpowiedzialnością powiedzieć, że granica jest bezpieczna i stabilna - zapewnił gen. bryg. Dominik Tracz w wywiadzie dla PAP. Jak dodał, polskie służby graniczne musiały przygotować się na długofalowe wzmocnienie granic w związku z niepewną sytuacją na Ukrainie.
Migracja i przemyt
Dopytywany o zagrożenia dla Polski, odpowiedział: - W sytuacji, gdy służba po którejś stronie granicy jest osłabiona, to błyskawicznie może to być wykorzystywane przez grupy przestępcze lub przez drobnych przemytników. Polsko-ukraiński odcinek granicy był i jest zagrożony działaniami zorganizowanych grup przestępczych, zarówno pod względem nielegalnej migracji, jak i przemytu.
Dodał, że zagrożenia związane z masowym napływem uchodźców z Ukrainy jak dotychczas się nie potwierdziły, ale - jak zapewnił - polskie służby są przygotowane na taką ewentualność. - To, co się dzieje na południu Europy, gdzie na brzegach lądują łodzie z kilkoma tysiącami migrantów na pokładzie, nam nie grozi. Nie możemy jednak wykluczyć, że zjawi się tysiąc osób na granicy, które poczują się niepewnie, bo w ich kraju coś się zdarzyło, ale obecnie nie ma takiego zagrożenia - zapewnił komendant.
Poinformował, że od początku roku złożono ponad 1100 wniosków o przyznanie status uchodźcy, z czego ponad 200 to obywatele Ukrainy.
- Sytuacja zmienia się dynamicznie. Każdy, kto zjawi się na polskiej granicy i powie, że czuje się niepewnie, ma prawo oczekiwać, że odpowiednie służby rozpatrzą jego wniosek o przyznanie statusu uchodźcy. Chciałem jednak zaznaczyć, że złożenie takiego wniosku nie jest równoznaczne z przyznaniem statusu uchodźcy - powiedział gen. Tracz.
Dodatkowi funkcjonariusze
Gen. Tracz przypomniał, że już w grudniu komendanci oddziałów SG na granicy z Ukrainą zaczęli przygotowywać się do ewentualnego przeniesienia funkcjonariuszy pomiędzy placówkami w swoich oddziałach. - W styczniu podjąłem decyzję o skierowaniu na granicę z Ukrainą dodatkowych kilkudziesięciu funkcjonariuszy z innych oddziałów. Do dyspozycji komendanta głównego są też dodatkowe siły, tzw. odwody centralnego podporządkowania, które mogą zostać skierowane na granicę - tłumaczył.
Dodał, że przyjęto nowych funkcjonariuszy, którzy skończyli szkolenie w marcu i są już w oddziałach. Zapewnił też, że potrzeby placówek i komend są zdecydowanie mniejsze niż możliwości wzmocnienia ich przez komendę główną.
Wsparcie na razie niepotrzebne
Zdaniem szefa Straży Granicznej, nie ma potrzeby, aby na granicy zewnętrznej pojawiali się przedstawiciele innych europejskich służb granicznych. - Jeszcze nie wykorzystaliśmy zasobów polskich służb - powiedział.
- Gdybyśmy potrzebowali (wsparcia-red.), Frontex (Europejska Agencja Zarządzania Współpracą Operacyjną na Granicach -red.) jest gotowy przysłać nam wzmocnienie. Ale dopiero po wykorzystaniu w pełni własnych możliwości i po uzasadnieniu potrzeby dodatkowego wsparcia - tłumaczył szef SG.
Jak mówił, polskie i ukraińskie służby darzą się zaufaniem. - Szef ukraińskiej Straży Granicznej, rozważając przesunięcia swoich ludzi, robi to z przekonaniem, że nie osłabia polsko-ukraińskiej granicy, bo po polskiej stronie ma sprawdzonego partnera - stwierdził.
Większa brutalność przemytników
Komendant dopytywany, czy po wydarzeniach na Ukrainie wzrosła przestępczość na granicy, odpowiedział: - Nie możemy powiedzieć, że zwiększyło się zagrożenie przestępczością. Musieliśmy jednak zmienić sposób działania, np. ze względu na ryzyko, że osoby próbujące przemytu na odcinku polsko-ukraińskim mogą mieć broń. Nie możemy założyć, że jeśli taka grupa do tej pory nie była uzbrojona, teraz też tak będzie. Dlatego jest inny model działania, inne zadania dla patroli, inne przygotowania do zatrzymań - tłumaczył.
Gen. Tracz mówił także, że przemytnicy wykazują się coraz większą brutalnością, o czym świadczą wydarzenia, do których dochodzi niemal codziennie na odcinku nadbużańskim. - Przemytnicy wykopują specjalne doły - pułapki dla aut straży, kupują samochody wyrejestrowane w UE i nimi rozbijają nasze, rzucają specjalne kolce pod nasze auta - determinacja jest duża - mówił.
Autor: db//kdj / Źródło: PAP, TVN24