Amerykanie nie prosili nas o pomoc w nalotach na pozycje Państwa Islamskiego w Syrii - powiedział w "Jeden na jeden" wicepremier i szef MON Tomasz Siemoniak. Dodał, że Stanom Zjednoczonym zależy jednak na wsparciu politycznym ze strony Polski.
Szef MON uważa, ze Amerykanie nie planują inwazji lądowej wobec Państwa Islamskiego. Jego zdaniem, wystarczającą bronią przeciwko dżihadystom są naloty prowadzone w północnym Iraku i Syrii.
- Uraz do kolejnej wojny irackiej jest tak duży, że praktycznie wykluczona jest tu opcja lądowa - powiedział Siemoniak. - Przy obecnym stanie techniki i zdolnościach amerykańskich sił powietrznych można bardzo zaszkodzić, i praktycznie uniemożliwić ofensywę Państwa Islamskiego - dodał.
Pytany, czy Amerykanie prosili Polskę o pomoc w nalotach na pozycje Państwa Islamskiego w Syrii, odpowiedział, że nie.
- Nie odczuwają takiej potrzeby - zaznaczył Siemoniak. Dodał, że Amerykanom zależy na wsparciu politycznym ze strony Polski.
Niespełna dwa tygodnie po ogłoszeniu przez prezydenta USA Baracka Obamę strategii walki z Państwem Islamskim siły zbrojne USA i państw sojuszniczych z Zatoki Perskiej rozpoczęły w nocy z poniedziałku na wtorek ataki lotnicze na pozycje Państwa Islamskiego w Syrii. Ataki zostały przeprowadzone przy wsparciu Jordanii, Bahrajnu, Arabii Saudyjskiej, Kataru i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Autor: mac//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Fot. st. chor. sztab. A.Roik/CCDORSZ