- Trzeba to jasno, otwarcie mówić. Kaczyński nie zapisał się do Solidarności, był pracownikiem biurowym u nas, w Mazowszu - mówił w Radiu Zet Krzysztof Łoziński, szef Komitetu Obrony Demokracji. Jak dodał, odnosząc się do sobotnich incydentów w czasie miesięcznicy smoleńskiej, Władysław Frasyniuk, który został wówczas wyniesiony z demonstracji przez policję, mógłby pokierować zjednoczoną opozycją.
W rozmowie z Konradem Piaseckim w Radiu Zet szef KOD wspominał czasy pierwszej Solidarności, która - jak jego zdaniem oceniają to politycy PiS - "była Solidarnością ubecką". - Ja już to słyszałem od iluś ludzi z tego środowiska, że to wszystko byli komuniści, agenci i tak dalej. I to była esbecja, ta cała pierwsza, wielka Solidarność, 10 milionów ludzi - podkreślał Krzysztof Łoziński.
- [Jarosław] Kaczyński nie zapisał się do Solidarności, był pracownikiem biurowym u nas, w Mazowszu [w regionie mazowieckim związku - przyp. red.] - tłumaczył Łoziński. - To jest dość jasne, ponieważ mógł się zapisać tylko w miejscu pracy, czyli na Uniwersytecie Warszawskim. No i Maciek Jankowski, który był szefem Solidarności na UW potwierdza, że się nie zapisał - dodał szef Komitetu Obrony Demokracji.
"Zaszczyt wyniesienia" z Krakowskiego Przedmieścia
W rozmowie Łoziński odniósł się również do ostatniej miesięcznicy smoleńskiej. - Tutaj mamy do czynienia z taką hucpą, że udaje się uroczystość religijną, której wcale tam nie ma. I w ramach tej rzekomej uroczystości religijnej Kaczyński kłamie, Kaczyński obraża, ubliża i przede wszystkim ja widzę taką rzecz - wyliczał.
Jak podkreślił, w ramach kontrmanifestacji wobec sobotnich obchodów miesięcznicy katastrofy smoleńskiej "siedział" i "blokował", podobnie jak Władysław Frasyniuk. Demonstranci, w grupie której znajdowali się Łoziński i Frasyniuk, siedzieli na Krakowskim Przedmieściu w okolicach kościoła Świętej Anny, blokując przejście. - Byłem krok za Władkiem. Władek się przebił, przeszedł pod liną, a ja zostałem już w tym momencie oddzielony przez dużą grupę policjantów, z którą już nie byłem w stanie się przepchnąć - wyjaśniał.
Oceniając interwencję policji podjętą wobec Frasyniuka, Łoziński powiedział, że doznał on "zaszczytu wyniesienia" z Krakowskiego Przedmieścia.
"Nikogo nie uderzono, nie wyjęto ani jednej pałki, nie użyto żadnego gazu, paralizatora"
Szef KOD stanął jednocześnie w obronie policji. Jak stwierdził, porównywanie funkcjonariuszy do ZOMO jest przesadzone. - Ja bym apelował do wszystkich kolegów, żebyśmy nie przesadzali. Naprawdę to jest zupełnie inna półka. Tego nie można porównywać - podkreślał.
- Nikogo nie uderzono, nie wyjęto ani jednej pałki, nie użyto żadnego gazu, paralizatora, niczego takiego. Natomiast ZOMO po prostu lało pałami i to jest zupełnie inna historia - dodał Łoziński.
Szef KOD stwierdził również, że dopóki policja "tylko wynosi, dotąd działa zgodnie z prawem". - Ta siła, której używa (policja - przyp. red.) jest, że tak powiem, proporcjonalna do sytuacji. Tu, w tym momencie, chociaż to drastycznie wygląda na zdjęciach - kobiety starsze wynoszone przez takich drabów, to bardzo brzydko wygląda, robi złe wrażenie - ale to nie jest przekroczenie prawa przez policję - podkreślił Łoziński. - Natomiast przekroczeniem prawa oczywistym jest stawianie komuś zarzutu zakłócenia uroczystości religijnej, której w ogóle tam nie było. To jest już przekroczenie prawa - dodał.
"Polityka przyszła do Frasyniuka"
Na pytanie, czy Frasyniuk mógłby stanąć na czele Komitetu Obrony Demokracji, Łoziński odparł, że "gdyby on chciał stanąć na czele i byłoby to możliwe, to czemu nie". - Ja nie przyszedłem tu dla jakiejś osobistej kariery. Mój osobisty interes jest dokładnie odwrotny niż angażowanie się w tę walkę. Ja przyszedłem z poczucia obowiązku po prostu - podkreślił.
Według szefa KOD "polityka przyszła do Frasyniuka", choć ten nie chciał do niej wracać. - Ja z nim rozmawiałem wielokrotnie i on deklarował jawnie, że nie chce wracać do polityki. Ja go rozumiem w tym względzie. Natomiast obawiam się, że po prostu rzeczywistość jest taka, że polityka przyszła do niego. Tak, jak ja też nie chciałem wracać do polityki, a polityka mnie wciągnęła - stwierdził Łoziński. - Nie było to zaplanowane przeze mnie jako droga kariery życiowej, nic takiego. Ja po '89 roku, znając niemal wszystkich przywódców Solidarności, też mogłem sobie zrobić zdjęcie z Wałęsą, zostać posłem, senatorem, ministrem, nie wiadomo czym. Nie chciałem. Ja miałem inne plany życiowe.
- Uważam, że byłoby bardzo dobrze, gdyby Władek Frasyniuk stanął na czele opozycji, zjednoczonej opozycji po prostu - dodał szef KOD.
Zarzut "naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza"
86. miesięcznica smoleńska nie była spokojna. Jarosław Kaczyński w przemówieniu wygłoszonym w czasie obchodów zorganizowanych przez Pałacem Prezydenckim mówił między innymi o obecnej w Polsce agenturze obcych państw. Manifestacja została zablokowana przez przedstawicieli Obywateli RP. Interweniowała policja. Wyniesiony przez policję z demonstracji Władysław Frasyniuk usłyszał między innymi zarzut naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza.
Autor: ar//now/jb / Źródło: Radio Zet