Trzeba założyć, że wirus w szczególności wśród nastolatków będzie cyrkulował bardzo efektywnie – powiedział w TVN24 doktor Wojciech Feleszko z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Goście "Faktów po Faktach" odnieśli się do zapowiedzi szczepień nastolatków przeciw COVID-19. Jak przyznała doktor Grażyna Cholewińska-Szymańska, "dzieci również powinny być szczepione, bo są częścią tej populacji i ważnym transmiterem".
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w środę o 4255 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. Resort przekazał też informację o śmierci 343 osób chorych na COVID-19.
Minister zdrowia Adam Niedzielski przekazał, że od 17 maja osoby w wieku 16 i 17 lat będą mogły rejestrować się na szczepienie przeciwko COVID-19 preparatem Pfizer/BioNTech. Zapowiedział, że najpóźniej do piątku zostaną przedstawione szczegóły.
"Nawet dwunastolatki czy czternastolatki"
Do tej kwestii odnieśli się w "Faktach po Faktach" dr n. med. Grażyna Cholewińska-Szymańska, specjalista chorób zakaźnych, ordynator w wojewódzkim szpitalu zakaźnym w Warszawie, a także dr hab. n. med. Wojciech Feleszko, pediatra i immunolog, Warszawski Uniwersytet Medyczny.
Jak mówił doktor, "populacja dzieci w Polsce to jest około 7,5 miliona osób, czyli około 20 procent społeczeństwa". - Trzeba założyć, że wirus w szczególności wśród nastolatków będzie cyrkulował bardzo efektywnie – zaznaczył.
Jak zauważył, "to na pewno jest grupa, w której powinniśmy zastopować cyrkulację wirusa, dlatego że może to być grupa, która docelowo zagrozi dorosłym". - Z perspektywy pediatrii i naszych oddziałów dziecięcych w Warszawie najciężej chore dzieci na ostry covid, jakie mieliśmy, to były właśnie nastolatki, nawet dwunastolatki czy czternastolatki, które chorowały dokładnie tak jak dorośli na pograniczu oddziałów intensywnej opieki medycznej – dodał.
Cztery powody
Doktor Feleszko wskazał powody, dla których warto zachęcić młode osoby do szczepień. - Powód pierwszy to transmisja społeczna wirusa, także wśród osób dorosłych, które z takich czy innych względów nie mogły zostać zaszczepione albo nie odpowiedziały na szczepionkę – wskazywał.
- Drugi powodem jest to, że (dzieci) też mogą ciężko zachorować. Trzecim, że część z tych pacjentów rozwija pocovidowy zespół wielonarządowy zapalny i to też jest bardzo poważna choroba – mówił pediatra.
- Czwarty powód jest taki, że wirus replikujący w społeczeństwie zagraża temu, że mogą powstać nowe warianty w innych krajach, więc nie możemy sobie pozwolić, żeby ta populacja dzieci była rezerwuarem, która przez nauczycieli przeniesie tego wirusa na dorosłych w trochę zmienionej postaci – dodał.
"Zespół wielonarządowy u dziecka to jest zespół śmiertelny"
Dr Cholewińska-Szymańska podkreślała, że "dzieci, obojętnie w jakim wieku odgrywają niezmiernie ważną rolę w tym łańcuchu transmisji zakażenia". - Jeżeli my w społeczeństwie dążymy do wytworzenia odporności stadnej, to dzieci również powinny być szczepione, bo są częścią tej populacji i ważnym transmiterem – podkreśliła.
Doktor mówiła, że "trzeba przekonać rodziców do tego, że dzieci transmitują zakażenie na nich, nauczycieli, nianie i dziadków". Potwierdziła także, że same dzieci mogą ciężko zachorować. - Ten zespół wielonarządowy u dziecka to jest zespół śmiertelny – dodała.
Odnosząc się do sytuacji pandemicznej w Polsce, doktor powiedziała, że "w tej chwili widzimy, że trzecia fala chyba opada, ale te przypadki, które się teraz rejestruje i zgłasza (...) to jest żniwo z weekendu majowego".
- Być może ta opadająca trzecia fala będzie się tlić na takim podprogowym poziomie, natomiast niewątpliwie poczekajmy do jesieni, bo jesień jest takim newralgicznym momentem dla wirusów i epidemii – mówiła. Jak zaznaczyła, "wtedy zobaczymy, czy nie będzie czwartej fali".
Źródło: TVN24