Jednym z medyków, który w niedzielę przyjął szczepionkę przeciw COVID-19, był profesor Jerzy Sieńko z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. - Jak widać, czuję się świetnie, nic mi nie wyrosło dodatkowego - powiedział w TVN24 onkolog i transplantolog. Pielęgniarka Jolanta Łojko-Kołodziejczak z Poznania, która także została już zaszczepiona, również zapewniła, że nie ma żadnych negatywnych objawów.
W niedzielę w 72 tak zwanych szpitalach węzłowych rozpoczęły się pierwsze szczepienia przeciw COVID-19 grupy "zero", czyli personelu medycznego. Pierwszą zaszczepioną w Polsce osobą była naczelna pielęgniarka szpitala MSWiA w Warszawie Alicja Jakubowska. Jak przekazał rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz, do wtorku zaszczepiono 6300 medyków spośród 400 tysięcy, którzy zgłosili się na szczepienia. W gronie pierwszych zaszczepionych znaleźli się również członkowie personelu Szpitala Narodowego w Warszawie.
Szczepionki, które trafiły do naszego kraju w sobotę, zostały dostarczone dzień później do 72 tzw. szpitali węzłowych, które jako pierwsze szczepią zarówno personel medyczny, jak i niemedyczny. Kolejna partia – 300 tysięcy dawek – przyjechała do Polski w poniedziałek. Do końca stycznia do Polski powinno trafić łącznie 1,5 mln dawek. W pierwszej kolejności szczepieni są pracownicy sektora ochrony zdrowia (np. lekarze, pielęgniarki i farmaceuci), pracownicy DPS-ów i MOPS-ów oraz personel pomocniczy i administracyjny w placówkach medycznych, w tym w stacjach sanitarno-epidemiologicznych. Następnie szczepionkę otrzymają m.in. seniorzy, służby mundurowe, nauczyciele.
"Czuję się świetnie"
Jednym z medyków, który w niedzielę przyjął szczepionkę, był prof. Jerzy Sieńko z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. - Jak widać, czuję się świetnie, nic mi nie wyrosło dodatkowego - stwierdził. Jak wyznał, urósł w nim optymizm, że jeszcze tylko jedna dawka szczepionki i będzie zabezpieczony przed zachorowaniem na COVID-19.
- Znałem termin swojego szczepienia. Gdyby ktoś mi zaproponował tydzień wcześniej, że zostanę zaszczepiony, naprawdę byłbym gotowy wziąć kredyt, sprzedać samochód, żeby tą szczepionkę dostać. Ona jest tak ważna dla naszego bezpieczeństwa i bezpieczeństwa innych ludzi, którzy żyją wokół nas - przekonywał lekarz.
"Naszą rolą jest uświadamianie społeczeństwa, że szczepionka jest bezpieczna"
Odnosząc się do sceptycznej postawy wielu ludzi wobec szczepionki, wskazał, że "naszą rolą jest po pierwsze edukacja tych wątpiących ludzi oraz dawanie dobrego przykładu". - Skoro ci ludzie (medycy - red.) się szczepią, to znaczy, że żaden z nich nie pozwoliłby podać do swojego organizmu trucizny, która by w jakiś sposób zaszkodziła zdrowiu czy życiu - zwrócił uwagę.
Jego zdaniem jednak nie można mieć pretensji do ludzi, którzy mają jakieś obawy w tej kwestii. - Obawa i lęk to pewne naturalne odruchy obronne naszej psychiki, które powodują, że czasami unikamy niebezpiecznych sytuacji. Ale powinny one być usunięte w momencie świadomości, a więc naszą rolą jest uświadamianie społeczeństwa, że szczepionka jest bezpieczna, a co najważniejsze, pozwala nam pokonać tego wirusa - przekonywał Sieńko.
"Szczepionki są ofiarami własnego sukcesu"
Także Jolanta Łojko-Kołodziejczak, oddziałowa izby przyjęć z Poznania zaszczepiona na COVID-19, powiedziała w rozmowie z TVN24, że czuje się "bardzo dobrze". - Nie mam żadnych objawów ani miejscowych, ani ogólnych, ani w dniu szczepienia, również do dnia dzisiejszego. Normalnie funkcjonuje, jak widać jestem w pracy - stwierdziła.
- Jestem osobą na pierwszej linii frontu, stykam się z różnymi pacjentami, widzę dramaty ludzi, dlatego nie trzeba było mnie przekonywać. Podjęłam bardzo szybko taką decyzję, słuszną zresztą - powiedziała pielęgniarka. Jej zdaniem "najskuteczniejszą terapią jest profilaktyka". - Jeśli tego będziemy się trzymać to myślę, że będzie coraz lepiej - oceniła.
Odnosząc się do szczepionkowych sceptyków stwierdziła, że "szczepionki są ofiarami własnego sukcesu, bo są na tyle skuteczne, że ludzie nie mają żadnej styczności z chorobami zakaźnymi o bardzo ciężkim przebiegu". - Trudno dotrzeć do ludzi, którzy nie mają styczności z tymi chorobami, ale proszę wierzyć, że poprzez szczepionki wyzwoliliśmy się ze strasznych, ciężkich chorób, jakimi są choroby zakaźne - przekonywała oddziałowa.
Źródło: TVN24