Spada zainteresowanie szczepionką koncernu AstraZeneca. Punkty szczepień rezygnują więc z dostaw szczepionek tej firmy, choć są one bezpieczne. Europejska Agencja Leków ponownie zapewniła, że jej przyjęcie nie stwarza ryzyka większego niż inne preparaty. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Zainteresowanie jest minimalne - takie opinie w punktach szczepień słychać coraz częściej. Chodzi o szczepionki firmy AstraZeneca. Chętnych jest tak mało, że czasem trzeba poczekać, by opłacało się otworzyć jedną ampułkę. - To są pojedyncze osoby, które są zainteresowane, a proszę pamiętać, że jedna ampułka to jest dziesięć osób – zwraca uwagę rzeczniczka prasowa Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku Katarzyna Malinowska-Olczyk.
"Szczepionki AstraZeneki czekają na chętnych"
W Krakowie zainteresowanie szczepionką AstraZeneki spada z tygodnia na tydzień - mówi zarządzający trzema punktami szczepień Łukasz Bartkowicz. - Należy uznać, że to zainteresowanie nie jest najwyższe. Mamy mniej więcej połowiczne zainteresowanie – przyznaje dyrektor Miejskiego Centrum Opieki w Krakowie.
To oznacza, że na połowę zamówionych szczepionek nie ma chętnych. Podobnie jest w punkcie szczepień powszechnych w Szczecinie, gdzie szczepi się nawet 700 osób dziennie. - Na szczepionki Pfizera oraz Moderny mamy codziennie komplet pacjentów, natomiast szczepionki firmy AstraZeneca czekają na chętnych – wyjaśnia koordynatorka punktu Małgorzata Szkup.
Rząd zauważa problem, chociaż zaraz dodaje, że to właściwie nie problem. - Rzeczywiście jeśli chodzi o AstraZenecę, zainteresowanie jest mniejsze. Natomiast to nie jest tak, że w magazynach leżą tysiące dawek. Dawki, które można było wykorzystać, są wykorzystywane do szczepień drugą dawką – wyjaśnia pełnomocnik rządu ds. Narodowego Programu Szczepień Michał Dworczyk.
Lekarze przypominają, że wszystkie dopuszczone przez Europejską Agencję Leków szczepionki są podobnie skuteczne. - Ostatnio zostały opublikowane dane, że w zasadzie skuteczność jest porównywalna. AstraZeneca około 89 procent, a dla porównania szczepionka Pfizer około 90 procent – zwraca uwagę Lidia Stopyra ze Szpitala Specjalistycznego im. S. Żeromskiego w Krakowie.
"Powikłania zakrzepowe zawsze się zdarzały"
Szczepionka jest też bezpieczna - naukowcy z Uniwersytetu Oksfordzkiego opublikowali pracę, z której wynika, że po przyjęciu szczepionki firmy AstraZeneca zakrzepica, której obawia się część szczepiących się, pojawiała się bardzo rzadko, bo w pięciu przypadkach na milion. Jeśli chodzi o szczepionki Moderny i Pfizera, odnotowano cztery przypadki na milion.
Co istotne, ryzyko pojawienia się zakrzepicy rośnie znacząco przy zachorowaniach na COVID-19 i jest 8 do 10 razy wyższe.
Profesor Andrzej Fal zwraca uwagę na to, że jest jedna grupa, która ze względu na ryzyko zakrzepicy nie powinna korzystać ze szczepionek wektorowych - to młode kobiety, szczególnie te przyjmujące doustną antykoncepcję. - W związku z tym wydaje mi się, że już dawno agencje typu FDA i EMA powinny były zareagować i określić grupę szczególnego ryzyka – uważa prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego.
Źródło: TVN24