Bardzo smuci to, że jedna trzecia Polaków deklaruje niechęć do szczepienia się – powiedział w "Faktach po Faktach" dr hab. n. med. Mariusz Gujski, kierownik Zakładu Zdrowia Publicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Specjalista medycyny rodzinnej i koordynatorka punktu szczepień Magdalena Bielonko przekonywała, że "nie trzeba bać się szczepionek, tylko trzeba bać się chorób, które są zagrożeniami dla naszego zdrowia, życia i powodują szereg tragedii".
Do wtorku w Polsce podano 13 957 627 dawek różnych szczepionek przeciw koronawirusowi. Pierwszą dawką wykonano 10 400 987 szczepienia. W pełni zaszczepionych jest 3 556 640 osób (zaszczepieni preparatem Johnson & Johnson oraz drugą dawką preparatów firm AstraZeneca, Moderna lub Pfizer).
"Niekoniecznie jesteśmy mądrym narodem"
Kierownik Zakładu Zdrowia Publicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego doktor habilitowany nauk medycznych Mariusz Gujski oraz specjalista medycyny rodzinnej, koordynatorka masowego punktu szczepień w Białymstoku Magdalena Bielonko rozmawiali w "Faktach po Faktach" w TVN24 o trwającej akcji szczepień przeciw COVID-19 w Polsce.
- Bardzo smuci to, że jedna trzecia Polaków deklaruje niechęć do szczepienia się – stwierdził Gujski. - Te dane utwierdzają mnie w przekonaniu, że niekoniecznie jesteśmy mądrym narodem w stu procentach, a zaledwie w dwóch trzecich, przynajmniej w zakresie szczepień – powiedział.
- Smuci mnie to jeszcze z punktu widzenia zdrowia publicznego – kontynuował. Podkreślił, że "to, co chcielibyśmy osiągnąć szczepieniami, to odporność populacyjna". - Pojawia się pytanie (...), jaki odsetek populacji trzeba wyszczepić, żeby odporność populacyjną uzyskać. Początkowo estymacje naukowców były takie, że co najmniej 60 do 70 procent społeczeństwa trzeba zaszczepić. Natomiast my doskonale wiemy, że taki odsetek rośnie w miarę wzrostów zakaźności wirusów – kontynuował.
Jak mówił, w przypadku mutacji brytyjskiej, "żeby uzyskać odporność populacyjną, to powinniśmy zaszczepić aż 80 procent społeczeństwa". - Jeśli jedna trzecia Polaków deklaruje niechęć do szczepień, to my po prostu w rzeczywistości tej odporności nie nabędziemy – ocenił Gujski.
"Nie trzeba bać się szczepionek, tylko trzeba bać się chorób"
Bielonko mówiła zaś, że ludzie "mają obawy" przed szczepieniami. - Co jest zupełnie niepotrzebne, dlatego że nie trzeba bać się szczepionek, tylko trzeba bać się tych chorób, które są zagrożeniami dla naszego zdrowia, życia i powodują szereg tragedii – wskazywała.
Mówiła także o sytuacji w punkcie szczepień, który koordynuje. - Spodziewaliśmy się, że frekwencja będzie znacznie większa. Planowaliśmy, że dziennie będziemy szczepić około tysiąca osób. Dzisiaj do punktu zgłosiło się ponad 200 osób, co nie jest dla nas satysfakcjonujące. Dlatego zapraszamy wszystkich bardzo serdecznie – powiedziała.
Lekarka przyznała też, że w jej punkcie jest wiele szczepionek, które trzeba podać, aby się nie zmarnowały. - Obecnie posiadamy około trzech tysięcy szczepionek firmy Moderna, która jest bardzo dobrą szczepionką. Oczywiście ona ma swój termin ważności. Te szczepionki były zaplanowane do wykorzystania na ten tydzień. Mamy dużo wolnych terminów, tak zwanych slotów, więc zapraszamy wszystkich – zachęcała.
"Jest mi po prostu bardzo przykro, jest mi smutno"
- Jak widzę białostocki punkt szczepień i tak mało osób w tym punkcie, to jest mi po prostu bardzo przykro, jest mi smutno i jako lekarzowi, i jako specjaliście zdrowia publicznego – przyznał natomiast Gujski.
Podkreślał, że "szczepienia są niezwykłym dobrodziejstwem". - Są wielką wartością i fantastycznym instrumentem, najlepszym, dzięki któremu możemy wygrać z pandemią i możemy wygrać zdecydowanie wcześniej niż sto lat temu świat wygrywał z epidemią hiszpanki – dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24