- Gdyby był raptusem, to po pierwsze: nie pracowałby tak długo. Po drugie: takie sytuacje zdarzałyby się częściej - mówił o policjancie przeprowadzającym interwencję, w wyniku której od rany postrzałowej zmarł kierowca samochodu, emerytowany funkcjonariusz Marcin Tomczak. - To sumienny policjant, dobrze wykonuje swoje obowiązki - ocenił kolegę.
Do tragicznego zdarzenia doszło w piątek rano w Szczecinie. Zgodnie ze wstępnymi ustaleniami policjanci usiłowali zatrzymać samochód do kontroli. Kierowca zignorował jednak polecenia i zaczął uciekać. Funkcjonariusze podjęli pościg, a gdy jeden z nich ruszył w stronę samochodu, kierowca potrącił go. Wtedy policjant oddał strzał ostrzegawczy, a gdy kierowca nie zatrzymał się, padł strzał śmiertelny. Prokuratura Okręgowa w Szczecinie wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez policjanta w związku z interwencją.
"Odważny i sumienny"
Marcin Tomczak to emerytowany funkcjonariusz i znajomy policjanta przeprowadzającego interwencję.
- Jest to sumienny policjant, dobrze wykonuje swoje obowiązki - oceniał kolegę w rozmowie z TVN24. - Jest odważny, nie boi się ciężkich interwencji - dodał.
Tomczak podkreślił, że trudno mu jest wypowiadać się na temat piątkowego zdarzenia, bo nie był jego świadkiem. Zaznaczył jednak stanowczo, że "ostatnią rzeczą, którą każdy policjant ma na myśli, jest użycie broni".
"Każdy mógł być w takiej sytuacji"
Tomczak skomentował też informację, że przeprowadzający piątkową interwencję policjant ma już za sobą podobną sytuację. Prokuratura, która badała wówczas to zdarzenie, uznała wtedy, że policjant wykonał interwencję z użyciem broni prawidłowo.
- Z tego co mi wiadomo, funkcjonariusz został wtedy potrącony przez kierującego, który podjął ucieczkę. Następnie użył broni - wyjaśniał Tomczyk.
Zapytany o to, czy nie dziwi go fakt, że ten sam funkcjonariusz dwukrotnie brał udział w niemal identycznym zdarzeniu, emerytowany policjant podkreślił, że "mogło paść na każdego".
- Każdy (policjant) mógł być w takiej sytuacji. Tylko każdy ma inną siłę woli, każdy ma inny sposób myślenia. Policjant ma ułamki sekund na podjęcie decyzji, która będzie ważyć na jego życiu, zdrowiu innych policjantów i obywateli - tłumaczył.
- Policjant musi działać zgodnie z prawem i dla dobra prawa. Znając tego policjanta, uważam, że zarówno w tym przypadku, jak i poprzednim, działał w granicach prawa - ocenił.
Jak stwierdził Tomczak, jego kolega nie poddaje się zbyt łatwo emocjom. - Gdyby był raptusem, to po pierwsze: nie pracowałby tak długo (policjant ma trzynastoletni staż - red.). Po drugie, takie sytuacje zdarzałyby się częściej - powiedział.
Wyjaśnił, że polscy policjanci boją się używać broni. Jak dodał, dzieje się tak z powodu braku odpowiedniego wyszkolenia i wyposażenia.
Ofiara piątkowej interwencji w Szczecinie to 22-letni mężczyzna. Był znany policji. Miał już odebrane prawo jazdy, gdyż prowadził samochód pod wpływem alkoholu i środków odurzających. W przeszłości również wchodził w zatargi z prawem.
Za przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków policjantowi grozi do trzech lat więzienia.
Autor: kg/kk / Źródło: tvn24