Mamy do czynienia z decyzją, która została podjęta poza rządem, poza procedurami - powiedział w "Kropce nad i" eurodeputowany Leszek Miller. Komentował w ten sposób zmianę polskiego stanowiska w sprawie niemieckiej oferty przekazania nam baterii Patriot. Jak ocenił były polski premier, "to jest igranie z bezpieczeństwem Polski i igranie z interesem narodowym".
Niemcy zaoferowali Polsce systemy obrony przeciwrakietowej Patriot, by wzmocnić bezpieczeństwo polskiej przestrzeni powietrznej. Ogłosiła to w niedzielę szefowa niemieckiego ministerstwa obrony Christine Lambrecht. Początkowo wicepremier, szef resortu obrony Mariusz Błaszczak oświadczył, że "z satysfakcją przyjął propozycję". Informował też, że rozmawiał na ten temat z niemiecką minister.
Kilka dni później Błaszczak zamieścił wpis na Twitterze, w którym przekazał, że "zwrócił się do strony niemieckiej, aby proponowane Polsce baterie Patriot zostały przekazane na Ukrainę i rozstawione przy zachodniej granicy". Stało się to kilka godzin po ukazaniu się wywiadu, w którym prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił, że jego "własny, osobisty pogląd" jest taki, że "dla bezpieczeństwa Polski najlepiej byłoby, gdyby Niemcy przekazali ten sprzęt Ukraińcom, przeszkolili ukraińskie załogi, z zastrzeżeniem, że baterie miałyby być rozlokowane na zachodzie Ukrainy".
Leszek Miller: opowiadanie, że Niemcy mogą Patrioty przerzucić na Ukrainę, świadczy o niekompetencji
Zmianę zdania rządu w sprawie systemów obrony komentował w "Kropce nad i" w TVN24 były premier, a obecnie europoseł Leszek Miller. - Szkoda, że pan Kaczyński i pan Błaszczak nie mają klasy króla Jagiełły, który pod Grunwaldem przyjął dwa nagie mecze i nie miał żadnych problemów z tym. Tym bardziej, że pan Kaczyński nie jest żadną Wandą, która nie chciała Niemca. A propozycja niemiecka była w pełni racjonalna i zrozumiała - powiedział.
Jego zdaniem "opowiadanie o tym, że Niemcy mogą te Patrioty przerzucić na Ukrainę, świadczy tylko i wyłącznie o niekompetencji".
- Dlatego, że aby to się stało, to producent amerykański musiałby najpierw wyrazić zgodę, następnie trzeba byłoby szkolić obsługę, co zajmie co najmniej (…) pół roku, może nawet rok. Więc to jest po prostu niemożliwe, to jest wykluczone - ocenił były szef polskiego rządu.
"Mamy do czynienia z decyzją, która została podjęta poza rządem, poza procedurami"
Odnosząc się do słów Kaczyńskiego, Miller ocenił, że prezes PiS "przede wszystkim udowadnia, że nie wie, co mówi i nie zna się na tych procedurach". - Przyjęcie tych Patriotów jest jak najbardziej zgodne z interesem Polski, ale jest niezgodne z interesem PiS-u i w tym jest problem - dodał.
Jak mówił europoseł, "od dłuższego już czasu pan Kaczyński niemalże codziennie szczuje na Niemcy, przedstawia Niemcy jako naszego wroga". - I teraz, gdyby się okazało, że Niemcy nam przekazują do naszej obrony, do obrony polskiego nieba, baterie Patriot, to by ten obraz zachwiał się - przekonywał. Według niego "to jest igranie z bezpieczeństwem Polski i igranie z interesem narodowym".
Miller mówił również, że "my nie mamy klasycznego, liberalnego systemu demokratycznego, bo u nas funkcjonuje pozakonstytucyjny organ sprawowania władzy, i to władzy kierowniczej". - Mówię oczywiście o Jarosław Kaczyńskim - wyjaśniał. Jak uznał, "te najważniejsze decyzje zapadają tam właśnie, co jest absolutną dysfunkcją tego systemu".
- Tu mamy do czynienia z decyzją, która została podjęta poza rządem, poza procedurami - dodał Miller.
Miller: to sygnał, żeby Polskę traktować inaczej, bo nie można mieć zaufania do przywódców tego kraju
Gość TVN24 odniósł się też do rozmowy prezydenta Andrzeja Dudy z rosyjskim prowokatorem podszywającym się pod prezydenta Francji Emmanuela Macrona.
- Najpierw się setnie ubawiłem, wyobrażając sobie, że prezydent Rzeczypospolitej dzieli się poufnymi czy tajnymi informacjami - mówił Miller. - Ale potem ogarnęło mnie przerażenie, że coś takiego jest możliwe. To jest po prostu niewyobrażalne, to jest sygnał dla naszych przyjaciół w NATO czy w Unii Europejskiej, żeby Polskę traktować inaczej niż wszystkie inne kraje, dlatego że nie można mieć zaufania do przywódców tego kraju - ocenił.
Zdaniem byłego premiera, treść rozmowy "jest absolutnie wyjątkowa". - Dlatego, że w tej rozmowie prezydent Duda opowiada o swoich reakcjach na wojnę, opowiada o reakcjach prezydenta Ukrainy, innych przywódców i tak dalej - powiedział. Miller wyraził też nadzieję, że "tym razem zostaną wyciągnięte konsekwencje i to się już nie będzie powtarzać".
Nie jest to bowiem pierwszy raz, kiedy prezydent Andrzej Duda rozmawiał z prowokatorami. Dwa lata temu odbył rozmowę z oszustami podającymi się za sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24