Tę transakcję można było przeprowadzić zgodnie z obowiązującym porządkiem prawnym. Natomiast tutaj zauważamy pewien pośpiech - tak o zakupie systemu Pegasus mówił we wtorek w "Kropce nad i" generał Marek Bieńkowski, doradca w Departamencie Administracji Publicznej NIK. Przyznał, że w trakcie badania okoliczności zakupu przez CBA izraelskiego systemu szpiegowskiego najbardziej zaskoczyła go "niefrasobliwość w podejściu do wydatkowania środków publicznych".
We wtorek odbyło się posiedzenie senackiej komisji nadzwyczajnej ds. przypadków nielegalnej inwigilacji przy użyciu systemu Pegasus. Wyjaśnienia przed komisją składali prezes Najwyżej Izby Kontroli Marian Banaś, były szef NIK, senator Krzysztof Kwiatkowski oraz generał Marek Bieńkowski, doradca w Departamencie Administracji Publicznej NIK i były komendant główny policji i Straży Granicznej, który był we wtorek gościem "Kroki nad i".
"Przekazanie tych środków nie mieściło się w obowiązującym porządku prawnym"
Pytany, co zaskoczyło go najbardziej podczas badania okoliczności zakupu systemu Pegasus przez CBA, Bieńkowski odparł, że "niefrasobliwość w podejściu do wydatkowania środków publicznych". - Dlatego, że odejście od procedur, wynikających z ustawy o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym, ustawy o finansach publicznych i ustawy o rachunkowości dawało do myślenia. Ponad wszelką wątpliwość przekazanie tych środków nie mieściło się w obowiązującym porządku prawnym - mówił Bieńkowski.
Jak przekonywał, "nie chowaliśmy od początku i do dzisiaj nie chowamy głowy w piasek". - Kierując zawiadomienia do rzecznika dyscypliny finansów publicznych, wskazaliśmy konkretne nazwiska, które w ocenie NIK odpowiadają za tę nieprawidłowość. Tymi osobami są ówczesny pełnomocnik ministra sprawiedliwości, który nadzorował funkcjonowanie Funduszu Sprawiedliwości i ówczesny szef CBA, który podpisał umowę i przyjął środki, niezgodnie z obowiązującym porządkiem prawnym - powiedział.
Pytany o tym, czy szef MSWiA Mariusz Kamiński i jego zastępca Maciej Wąsik wiedzieli o zakupie systemu Pegasus, Bieńkowski odparł: - Ponad wszelką wątpliwość o tej operacji finansowej wiedział koordynator do spraw służb specjalnych.
Gen. Bieńkowski o kupnie Pegasusa: zauważamy tutaj pewien pośpiech
Bieńkowski mówił, że zachodzi w głowę, dlaczego system do inwigilacji został zakupiony przez CBA ze środków Funduszu Sprawiedliwości, a nie z budżetu państwa.
- Zachodzimy w głowę, dlatego że tę transakcję można było przeprowadzić zgodnie z obowiązującym porządkiem prawnym, z poszanowaniem zasad związanych z prowadzoną pracą operacyjna, przecież fundusz operacyjny jest niejawny. Natomiast tutaj zauważamy pewien pośpiech, bo spokojnie można było albo znowelizować ustawę budżetową, albo zaczekać do kolejnego budżetu i po prostu przewidzieć środki budżetowe dla CBA w wysokości odpowiadającej temu zakupowi - mówił gość "Kropki nad i".
Gen. Bieńkowski: stawienie się na wezwanie NIK to obywatelski obowiązek
Marian Banaś przed senacką komisją ds. Pegasusa zapowiedział, że NIK przeprowadzi pilną kontrolę w sprawie nadzoru państwa nad służbami specjalnymi, w której świadkiem ma być m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński, który w rządzie jest wicepremierem do spraw bezpieczeństwa.
Bieńkowski był pytany, jakie konsekwencje może ponieść Kaczyński, jeśli nie stawi się w NIK. - Czy to będzie pan premier Kaczyński, czy ktokolwiek inny, sposób wezwania i procedowania w przypadku, kiedy osoba wezwana nie stawi się na przesłuchanie, jest ściśle opisany w ustawie o Najwyższej Izbie Kontroli - podkreślił. - Taki jest obywatelski obowiązek - dodał.
Gen. Bieńkowski o konieczności nadzoru nad służbami specjalnymi
Jak ocenił, jednym z trzech zasadniczych celów powołania senackiej komisji nadzwyczajnej ds. przypadków nielegalnej inwigilacji przy użyciu systemu Pegasus jest to, by "wypracować przesłanki do zmiany stanu prawnego, by wreszcie urealnić nadzór nad polskimi służbami".
Jak mówił, taką próbę podjął w 2014 roku ówczesny minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz. Przypomniał, że były szef MSW "postulował w swoim projekcie, by stworzyć zewnętrzną komisję, niezwiązaną z służbami, która po zakończonej procedurze operacyjnej miałaby pełną możliwość sprawdzenia, na ile procedury zostały dochowane i mogłaby reagować na skargi obywateli". - Niestety do dnia dzisiejszego ten projekt ugrzązł - dodał.
Jego zdaniem powinno istnieć "ciało w państwie, niezwiązane z żadną siłą polityczną, które będzie miało realny wgląd do wszystkich dokumentów, związanych z zakupem, szkoleniem, przesłankami technicznymi, merytorycznymi, by mogło obiektywnie stwierdzić, czy sprzęt, który ma być wykorzystany w pracy operacyjnej, jest adekwatny do tego, co chcemy osiągnąć".
Odnosząc się do inwigilacji przy użyciu systemu Pegasus, generał zauważył, że "jest pokusa, by iść na skróty". Zaznaczył jednak, że "zastosowanie takich inwazyjnych środków techniki operacyjnej powinno być wyjątkiem, a nie regułą".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24