Syn posłanki PiS Iwony Arent i jego znajoma usłyszeli zarzuty pobicia jego byłej dziewczyny. "Super Express" opublikował nagranie z wydarzeń, do których miało dojść w jednym z mieszkań w Olsztynie. Jak napisał "SE", Michał A. "nagrywał te sceny". Posłanka poinformowała w czwartek, że zawiesiła aktywność polityczną. Rzecznik PiS Rafał Bochenek pytany w piątek w Wirtualnej Polsce co to oznacza, odpowiedział, że "odczytuje, iż wstrzyma się od działalności publicznej". - Jest posłanką, ma obowiązki ustawowe, które musi realizować. Myślę, że nie będzie się od nich uchylała – dodał.
24 czerwca doszło do pobicia Pauliny C. Olsztyńska policja potwierdziła nam, że funkcjonariusze tego dnia "interweniowali w jednym z mieszkań przy al. Niepodległości w Olsztynie, w związku z otrzymanym zawiadomieniem o możliwości popełnienia przestępstwa pobicia". Funkcjonariusze zatrzymali dwie osoby Michała A. oraz Magdalenę T. Michał A. to syn posłanki Prawa i Sprawiedliwości z Olsztyna Iwony Arent.
Daniel Brodowski z Prokuratury Okręgowej w Olsztynie informował, że młoda kobieta miała być bita pięściami po twarzy, uderzana otwartą ręką w twarz, kopana w głowę. Przekazał, że obojgu zatrzymanym przedstawiono zarzut pobicia.
"Super Express" opublikował nagranie
"Super Express" opublikował na swojej stronie nagranie z wydarzeń, do których miało dojść w jednym z mieszkań przy al. Niepodległości w Olsztynie. Podał, że syn posłanki "znęcał się z pomocą znajomej, nad swoją byłą dziewczyną". Jak opisuje dziennik, "drobna dziewczyna była katowana przez mocno zbudowaną koleżankę Michała A., który nagrywał te sceny i zagrzewał do bicia".
Iwona Arent zawiesza aktywność polityczną
Posłanka Arent poinformowała w czwartek wieczorem w oświadczeniu, że "w związku z sytuacją rodzinną" zdecydowała o zawieszeniu swojej aktywności politycznej.
"Jestem wstrząśnięta ostatnimi informacjami medialnymi. Wymagają one pełnego wyjaśnienia i w żaden sposób nie mogą być usprawiedliwione. Absolutnie żadna forma fizycznej i psychicznej przemocy nie powinna mieć miejsca w stosunku do nikogo, szczególnie kobiety" - napisała.
Dodała także, że "naturalnym odruchem każdej matki jest obrona swojego dziecka". "Nie mogę jednak pozwolić, by emocje wzięły górę nad faktami. Niepotrzebnie spekulowałam na temat przebiegu zdarzenia, nie znając okoliczności, tym samym wprowadzając opinię publiczną w błąd. Nawet matczyna troska tego nie tłumaczy. Za to przepraszam" - oświadczyła.
Rzecznik PiS: jako posłanka ma obowiązki, które musi realizować
Rzecznik PiS Rafał Bochenek został zapytany w piątek w Wirtualnej Polsce, co w praktyce oznacza zawieszenie przez posłankę działalności - czy złoży mandat, wystąpi z klubu czy też zrezygnuje ze startu w wyborach.
- Ja tego tak nie odczytuję. Odczytuję, że wstrzyma się od działalności publicznej, bo elementem działalności politycznej jest działalność publiczna. Jest posłanką, ma obowiązki ustawowe, które musi realizować. Myślę, że nie będzie się od nich uchylała – odparł.
Bochenek: nagranie jest wstrząsające, do takich sytuacji nie powinno dojść
Poinformował, że rozmawiał z posłanką o nagraniu, które jest w internecie. - Z tego co mi przekazała, na tym nagraniu nie jest widoczny jej syn. Nagranie jest wstrząsające i absolutnie do takich sytuacji nie powinno dojść – stwierdził. - Takie zdarzenia powinny być potępiane. Jesteśmy przeciwnikami, jako Prawo i Sprawiedliwość, przemocy w życiu publicznym i na co dzień – dodał.
Wskazał, że posłanka "wyraziła skruchę" i ocenił, że oświadczenie jest bez precedensu, jeśli chodzi o polskie życie publiczne.
- Wielokrotnie wcześniej podobne sytuacje z dziećmi polityków miały miejsce, gdy dorosłe już dzieci narażały swoich rodziców na niepotrzebne kłopoty i problemy. A podobnych oświadczeń nie było. Ono jest bardzo stanowcze, bardzo konkretne – ocenił.
Pytany, dlaczego prokuratura nie zawnioskowała o areszt, Bochenek powiedział, że nie zna szczegółów i okoliczności sprawy. - Wiem tylko tyle, o czym piszą media. Znam również tę jedną informację, którą przekazałem po rozmowie z Iwoną Arent, że na tym nagraniu nie było jej syna. Natomiast cała sprawa jest wstrząsająca i tragiczna i wymaga wyjaśnienia – powiedział.
Osoby odpowiedzialne za to zdarzenie powinny, jak dodał, ponieść konsekwencje. - Są przepisy prawa. Jest prokuratura, która to wyjaśnia, jest policja. Działania są prowadzone – powiedział.
Arent: poniosły go nerwy, ale nie uderzył
Iwona Arent mówiła wcześniej w rozmowie z tvn24.pl, że jej syn "to dorosły człowiek, prowadzi samodzielne życie i nie jest osobą publiczną". - Nie mieszam się do tej sprawy – zaznaczyła. Jak wówczas mówiła, zna jedynie relację syna. – On nie przyznaje się do pobicia. Twierdzi, że dokonała go ta druga osoba. Ta dziewczyna go okradła, więc spotkał się z nią i zażądał zwrotu pieniędzy. Poniosły go nerwy i szarpnął ją za włosy i opluł, ale nie uderzył – przekonywała Arent.
Wieloletnia posłanka
Iwona Arent to posłanka kilku kadencji Sejmu. Do Prawa i Sprawiedliwości wstąpiła w 2002 roku. Do Sejmu weszła po raz pierwszy w 2006 roku, obejmując wówczas mandat po Aleksandrze Szczygle, który został szefem Kancelarii Prezydenta. Kilkukrotnie bez powodzenia ubiegała się o mandat europosła. W 2022 roku została pełnomocnikiem okręgu olsztyńskiego PiS.
Źródło: "Super Express", PAP, tvn24.pl