Bogdan Święczkowski, obecny szef Prokuratury Krajowej i Grzegorz Ocieczek, teraz wiceszef CBA, mieli być nielegalnie inwigilowani przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego w latach 2012-13. Sprawę bada Prokuratura Okręgowa w Gliwicach.
Bogdan Święczkowski i Grzegorz Ocieczek to dwaj znani "ziobryści". Obaj wywodzą się z katowickiej prokuratury. W latach 2005-2007, w czasie pierwszych rządów PiS, gdy Zbigniew Ziobro po raz pierwszy był ministrem sprawiedliwości – prokuratorem generalnym, obaj awansowali do Prokuratury Krajowej.
Następnie Święczkowski został szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a Ocieczek jego zastępcą. Nadzorowali wtedy m.in. sprawę tragicznie zmarłej Barbary Blidy, co później badały prokuratory. Umorzyły jednak śledztwa wobec nich w tej i innych sprawach.
"Osoby pełniące ważne funkcje"
Zawiadomienie w sprawie podejrzenia nielegalnej inwigilacji obu panów w latach 2012-13 wpłynęło do katowickiej prokuratury w zeszłym tygodniu. Prokuratura Krajowa (jej szefem jest obecnie Święczkowski - red.) nie ujawnia, kto jest jego autorem.
– Z Prokuratury Regionalnej w Katowicach do gliwickiej prokuratury wpłynęły materiały dotyczące inwigilacji osób pełniących obecnie ważnie funkcje publiczne. Nie mogę ujawnić szczegółów ze względu na niejawny charakter tych materiałów – powiedział tvn24.pl Arkadiusz Jaraszek z Prokuratury Krajowej.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że zawiadomienie złożył obecny szef ABW Piotr Pogonowski. Gliwiccy prokuratorzy badają teraz sprawę. O tym, czy zostanie wszczęte śledztwo, mają zdecydować w ciągu miesiąca.
"Miało swoje uzasadnienie"
Do domniemanej nielegalnej inwigilacji Grzegorza Ocieczka i Bogdana Święczkowskiego miało dojść w czasie, gdy ABW kierował Krzysztof Bondaryk. Próbowaliśmy się z nim skontaktować. Bezskutecznie.
Na nasze pytanie krótko odpowiedział jednak jeden z ówczesnych najbliższych współpracowników Bondaryka, proszący o zachowanie anonimowości: – Wszystko, co robiliśmy było zgodne z prawem, miało też swoje uzasadnienie.
Śledzenie, billingowanie
Domniemana inwigilacja Święczkowskiego i Ocieczka miała polegać m.in. na sprawdzaniu ich bilingów, lokalizacji a także obserwowaniu. Według naszych informacji, nie zastosowano podsłuchów. Powodem wszczęcia procedury miało być "zagrożenie bezpieczeństwa państwa". Na czym miało ono dokładnie polegać? Prokuratura nie odpowiada, zasłaniając się niejawnością otrzymanych materiałów.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl) Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl)//plw / Źródło: tvn24.pl