- Pożar, który wybuchł 20 kwietnia tego roku, różni się od wcześniejszych. Tym razem zapalił się torf.
- Wcześniej zawsze był nasączony wodą. Teraz - kompletnie wysuszony. To skutek zmian klimatu. Bagna bez wody tracą zdolność regeneracji.
- Jeśli susza będzie się utrzymywała, Bagna Biebrzańskie na zawsze zmienią swoje oblicze. Utracimy bezcenne przyrodniczo siedliska wielu zagrożonych gatunków.
- Mokradła nad Biebrzą mogłyby pełnić funkcje obronne. To - zdaniem naukowców i wojskowych - skuteczna bariera dla ewentualnej inwazji militarnej ze wschodu. Jednak, aby mogły pełnić te funkcje, muszą być bagnami, czyli terenami nawodnionymi.
Pożar biebrzańskich bagien wybuchł w Niedzielę Wielkanocną 20 kwietnia. Akcja gaszenia objęła w sumie 450 hektarów powierzchni parku, o powstrzymanie żywiołu walczyło aż 500 strażaków i funkcjonariuszy innych służb. Chronili od ognia między innymi Czerwone Bagno - i udało się. Płomienie nie wdarły się na teren najcenniejszego przyrodniczo fragmentu parku. Jednak spłonęły turzycowiska i trzcinowiska oraz niewielkie fragmenty lasu bagiennego.
Po kilku dniach udało się ograniczyć straty do około dwustu hektarów - tyle powierzchni łąk, bagien i torfowisk spłonęło.
Wyruszyliśmy na miejsce, kiedy strażacy jeszcze dogaszali ogień w nielicznych miejscach. Był poniedziałek 28 kwietnia, od wybuchu pożaru minął tydzień.
Wiosna dramatycznie sucha
Najpierw w siedzibie Biebrzańskiego Parku Narodowego rozmawiamy z dyrektorem Arturem Wiatrem.
- To nie pierwszy pożar na Bagnach Biebrzańskich. Przecież one płoną często, wręcz regularnie. Więc to nic nowego…
Dyrektor bierze głęboki oddech, jakby chciał dać do zrozumienia, że w ostatnim czasie wiele razy odpowiadał na tak postawione pytanie.
- Gdybyśmy prześledzili historię, rzeczywiście pożary nad Biebrzą bywały i pewnie będą się zdarzać, szczególnie w okresach wzmożonej suszy - tłumaczy. - Natomiast to, co różni te pożary teraz od tych poprzednio, to stan hydrologiczny.
- Czyli?