Przewijający się w sprawach dwóch brutalnych morderstw Andrzej K., właściciel lombardu z Gdańska, jest członkiem zorganizowanej grupy przestępczej, która wraz z pięcioma notariuszami wyłudziła nieruchomości od blisko 400 osób – uważa gdańska Prokuratura Okręgowa. Oto nieznane do tej pory szczegóły zarzutów wobec notariuszy i Andrzeja K. Jego rolę ujawnili w reportażu "Życie wycenione na milion" Łukasz Ruciński, Macieja Duda i Jakub Stachowiak. Emisja we wtorek w "Superwizjerze" o 23.50 w TVN.
Zdaniem prokuratury, notariusze działali dla zorganizowanej grupy, która wyłudziła głównie mieszkania przy zawieraniu umów na tzw. lichwiarskie pożyczki. Wartość tych mieszkań to w sumie 20 mln złotych. Pokrzywdzonych jest 400 osób.
Właściciel lombardu w grupie przestępczej
Jedną z wiodących osób w tej grupie jest Andrzej K. – właściciel lombardu z Gdańska.
- Podejrzany Andrzej K. był jednym z pożyczkodawców, prowadzącym działalność gospodarczą, w ramach której udzielał pożyczek. Andrzejowi K. przedstawiono między innymi zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej – potwierdza Ewa Bialik, rzecznik Prokuratury Krajowej.
I dodaje: - Osobiście udzielał pożyczek, pozostawał w kontakcie z innymi podejrzanymi, powiązanymi z nim towarzysko i biznesowo. Szukali dla niego pożyczkobiorców, przekazywali mu dane kontaktowe pożyczkobiorców lub umawiali ich do notariuszy.
Dwa brutalne morderstwa
Andrzej K. to przedsiębiorca przewijający się w śledztwach w sprawie dwóch głośnych morderstw. Jeden z zabitych to rolnik spod Gdańska, Zbigniew Orczyk, od którego pod pozorem pożyczki także wyłudzono majątek. Jego właścicielem stał się właśnie Andrzej K.
Historię tego oszustwa i obu zabójstw ujawnili reporterzy "Superwizjera" TVN - Łukasz Ruciński, Jakub Stachowiak i Maciej Duda. Andrzej K. przejął majątek rolnika z pomocą notariusza Karola A. z Gdańska – to w jego kancelarii podpisano akt notarialny pożyczki pod zastaw nieruchomości. Jednak zamiast rolnika pojawiła się podstawiona osoba, a notariusz – jak wynika ze śledztwa – w pewnym momencie wyszedł z pokoju w trakcie dokonywania czynności. Podstawiony oszust podpisał w imieniu rolnika umowę pożyczki na 400 tys. zł od Andrzeja K. Zabezpieczeniem miała być ziemia i dom Orczyka, które były warte milion złotych.
- Nie mogę udzielić na ten temat żadnych informacji - krótko odpowiedział notariusz, pytany przez reporterów "Superwizjera" o kulisy przejęcia majątku Orczyka. Po zawarciu transakcji, rolnik został zamordowany.
Zaczęło się od Orczyka
Akt oskarżenia w sprawie wyłudzenia majątku i zabójstwa Orczyka trafił do sądu w grudniu 2016 roku. Andrzej K. odpowiada przed sądem za przejęcie majątku rolnika. Śledztwo w sprawie zlecenia przez K. zabójstwa Orczyka umorzono.
Sprawa rolnika była pierwszym przypadkiem wyłudzenia nieruchomości przez Andrzeja K., notariusza Karola A. i osób ze zorganizowanej grupy, jaki udokumentowała gdańska prokuratura (wtedy jednak nie ogłoszono zarzutów notariuszowi Karolowi A.) W sierpniu 2016 roku, Zbigniew Ziobro minister sprawiedliwości i prokurator generalny wydał wytyczne, w jaki sposób śledczy mają prowadzić postępowania w sprawach lichwiarskich pożyczek i oszustw, przez które pokrzywdzeni, biorący takie pożyczki, tracą prawo własności swojego dobytku.
Ruszyło nowe śledztwo
Wtedy w Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku ruszyło następne śledztwo. W jego trakcie Andrzej K. usłyszał zarzuty dotyczące kolejnych – po sprawie Orczyka – przejęć nieruchomości.
- Z chwilą zawarcia umów pożyczek, prawo własności nieruchomości, stanowiących zabezpieczenie umów pożyczek, przechodziło bezpośrednio na podejrzanego Andrzeja K. – tłumaczy prokurator Bialik.
W efekcie tego śledztwa, w ostatnią środę zatrzymano pięciu notariuszy. W tym Karola A.
Prokuratura wystąpiła do sądu o areszt dla całej piątki. Sąd odmówił. Wcześniej prokuratorzy wnioskowali w tym samym śledztwie o areszt również dla Andrzeja K. Sąd zdecydował jednak, że wystarczy poręczenie. Śledczy zapowiadają, że wciąż badają kolejne akty notarialne i nie wykluczają nowych zarzutów.
- Andrzejowi K. do chwili obecnej przedstawiono 11 zarzutów obejmujących sześć nieruchomości – mówi rzecznik Prokuratury Krajowej.
Pozbawieni mieszkania
W jaki sposób grupa – zdaniem prokuratury – doprowadzała do przejęcia nieruchomości? Dotarliśmy do treści prokuratorskich zarzutów.
Z zarzutów dla notariusza Karola A. wynika m.in., że w czerwcu 2014 sporządził akt notarialny przeniesienia własności nieruchomości w Redzie pod Gdynią od starszego małżeństwa na rzecz pożyczkodawców związanych z grupą, w której działał Andrzej K. Starsi państwo do ręki dostali 20 tys. zł. Ale Karol A. w akcie notarialnym podał "zawyżoną wysokość pożyczki do kwoty 37.500 zł" – czytamy w opisie zarzutów. To nie wszystko. Karol A. – według ustaleń prokuratorów – "w akcie notarialnym przyjął zaniżoną o połowę wartość nieruchomości". Jej rzeczywista wartość wynosiła 600 tys. zł.
Notariusz nie uprzedził małżeństwa o tym, że wraz z podpisaniem aktu tracą własność swojego dobytku. Byli oni przekonani, że podpisują umowę pożyczki, która została rozłożona na raty. Zaś kwotę 37 tys. 500 zł tłumaczył tym, że są to odsetki.
Małżeństwo po upływie terminu spłaty zostało wymeldowane i zmuszone do opuszczenia mieszkania. Mieszkają u rodziny.
Andrzej K. przejmuje, właścicielka trafia do domu opieki
Rafał K., kolejny z podejrzanych notariuszy z Gdańska, w sierpniu 2012 roku przygotował akt notarialny przenoszący własność mieszkania starszej pani na rzecz Andrzeja K. Mieszkanie było warte w rzeczywistości 150 tys zł.
Według umowy było zabezpieczeniem pożyczki 50 tys. zł, jakiej kobiecie udzielił Andrzej K. I znowu – jak wynika z zarzutów – notariusz "(..) przyjął zaniżoną wartość nieruchomości i zawyżoną wysokość pożyczki".
Nie powiedział także właścicielce mieszkania, że umowa jest skonstruowana tak, że już z chwilą podpisania umowy traci własność mieszkania, a właścicielem staje się Andrzej K.
Kobieta "musiała opuścić swoje mieszkanie wskutek realizacji zapisów aktu notarialnego przez Andrzeja K. Aktualnie zamieszkuje w Domu Opieki Społecznej" – stwierdzili gdańscy prokuratorzy.
Ratowała życie męża, straciła majątek
Inna kobiet z Gdańska wpadła w długi z powodu wydatków na ratowanie życia chorego na raka męża. W mieszkaniu pojawił się komornik. Usiłując rozwiązać problemy, chciała pożyczyć 15 tys. zł od kolejnych osób związanych ze zorganizowaną grupą pod zastaw mieszkania wartego 240 tys. zł.
Notariusz Jan S., w marcu 2016 roku sporządził umowę przeniesienia własności nieruchomości, ale nie uprzedził zdesperowanej kobiety, że z chwilą sporządzenia aktu notarialnego traci własność mieszkania. Był obecny przy przekazaniu 15 tys. zł pożyczki, ale w akcie notarialnym zaniżył wartość mieszkania do 120 tys. zł i zawyżył wysokość pożyczki do 31 tys. zł.
Kobieta musiała opuścić mieszkanie. Z 15 tys. zł spłaciła 11 tys. na rzecz komornika.
Autor: Łukasz Ruciński (l.rucinski@tvn.pl), Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl)//kg / Źródło: Superwizjer TVN
Źródło zdjęcia głównego: 'Superwizjer" TVN