Śmierć psa, porażonego prądem w centrum Katowic, uchroniła przed niebezpieczeństwem ludzi. Zwierzę w poniedziałek wieczorem weszło na znajdującą się na chodniku pokrywę studzienki, która była pod napięciem.
Feralna studzienka znajduje się na środku chodnika przy ulicy Lompy. W październiku w tym miejscu zakończono remont nawierzchni.
W poniedziałek wieczorem padał deszcz, było mokro, owczarek szedł w kagańcu. W pewnym momencie zwierzę weszło na pokrywę studzienki i zostało śmiertelnie porażone.
Po śmierci psa na miejsce przyjechała policja, straż miejska i pracownicy firmy elektroenergetycznej. - W takich sytuacjach trzeba wszystko dokładnie sprawdzić, zaniechanie może mieć tragiczne skutki - podkreśla Janusz Jończyk z zespołu prasowego śląskiej policji.
Źle zamontowali
Dziś udało się wyjaśnić przyczynę wypadku. - Według ustaleń za tę sytuację odpowiada firma, która przeprowadziła prace elektromontażowe. Element pod napięciem dotykał od spodu klapy studzienki - mówi rzecznik dostarczającej na Śląsku prąd firmy Vattenfall, Łukasz Zimnoch.
Jak podkreśla, problem został już usunięty, a przedstawiciele firmy zostali zobowiązani do zadośćuczynienia wobec właściciela psa. - Trudno dywagować, co by było, gdyby to nie pies padł ofiarą tego błędu. Bez wątpienia było to zagrożenie - podkreśla rzecznik.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24