Ta decyzja ma smak polityczny - powiedział minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, komentując uruchomienie przez Komisję Europejską artykułu 7.1 traktatu UE wobec Polski. W podobnym tonie wypowiedziała się rzeczniczka PiS Beata Mazurek, według której "to, co robią urzędnicy europejscy to działanie polityczne, a nie merytoryczne".
Komisja Europejska zdecydowała w środę o uruchomieniu wobec Polski artykułu 7.1 unijnego traktatu. Jednocześnie wydała wobec Polski czwartą rekomendację dotyczącą praworządności i dała trzy miesiące na wdrożenie zaleceń. Gdyby polskie władze zdecydowały się na ich zastosowanie, Komisja jest gotowa ponownie rozważyć swoją decyzję.
Ziobro: przyjmuję tę decyzję ze spokojem
- Przyjmuję ze spokojem tę decyzję, która była zapowiadana już od długiego czasu - komentował na konferencji prasowej minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Stwierdził, że Polska jest krajem praworządnym.
- Polska będzie tylko wtedy liczącym się krajem w Europie i Unii Europejskiej, jeśli będzie miała sprawnie działające sądy - powiedział. - Musimy kontynuować reformę wymiaru sprawiedliwości - dodał.
- Jest zastanawiające, że jednym z argumentów Komisji za - rzekomo - niepraworządnością naszych rozwiązań jest żądanie, abyśmy podwyższyli wiek emerytalny dla kobiet. To zdaje się pokazywać, że tutaj chodzi raczej (...) o politykę, niż o praworządność - oświadczył minister sprawiedliwości. Zapewnił, że wszystkie rozwiązania, które znajdują się w ustawach o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym, "istnieją w poszczególnych krajach UE, nie ma tam żadnego rozwiązania, które nie byłoby znane z innych systemów krajów UE". - To kolejny argument wskazujący, że ta decyzja ma ten smak polityczny. To jest polityka - ocenił Ziobro.
Mazurek: trzeba podziękować politykom PO
- Za uruchomienie artykułu 7. trzeba podziękować politykom Platformy Obywatelskiej. To na nich spoczywa odpowiedzialność za uruchomienie tego artykułu. Okazuje się, że donoszenie na własny kraj jest skuteczne - stwierdziła z kolei rzeczniczka PiS Beata Mazurek.
Dodała, że to nie jest artykuł, który uderza w PiS, ale może uderzać w Polskę i Polaków.
Zauważyła, że uruchomienie artykułu 7 nie skutkuje wprowadzeniem sankcji wobec Polskii.
- Do tego wymagana jest jednomyślność, a wiemy już z całą pewnością, że Węgry takiej sankcji nie poprą - oświadczyła.
- Ta decyzja nie ma nic wspólnego z merytoryką, jest to w naszej ocenie wyłącznie decyzja polityczna - mówiła Mazurek. Jak oceniła, "to, co robią urzędnicy europejscy, to jest działanie polityczne, a nie merytoryczne". - My jesteśmy pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej, opowiadaliśmy się za tym, żeby być i cały czas to podtrzymujemy, co nie zmienia faktu, że nie będziemy artykułować swoich potrzeb, swoich ocen i nie będziemy bronić decyzji, które zapadają w polskim, demokratycznie wybranym parlamencie - dodała. - Jesteśmy podmiotem i wreszcie prowadzimy taką politykę, że artykułujemy swoje potrzeby, swoje oczekiwania i bronimy swoich praw - stwierdziła rzeczniczka PiS.
Szydło: mamy prawo do przeprowadzenia reform
"Polska zawsze prowadziła dialog z KE. Tak, jak każdy suwerenny kraj członkowski UE, mamy prawo do przeprowadzenia reformy sądownictwa zgodnie z naszą konstytucją. Obowiązkiem KE jest szanowanie praworządności państw członkowskich UE, otwartość i dialog. Tego dzisiaj potrzebuje UE" - napisała w środę na Twitterze była premier Beata Szydło.
Polska zawsze prowadziła dialog z KE. Tak, jak każdy suwerenny kraj członkowski UE, mamy prawo do przeprowadzenia reformy sądownictwa zgodnie z naszą konstytucją. Obowiązkiem KE jest szanowanie praworządności państw członkowskich UE, otwartość i dialog. Tego dzisiaj potrzebuje UE
— Beata Szydło (@BeataSzydlo) 20 grudnia 2017
Błaszczak: traktaty nic nie mówią na ten temat
Mariusz Błaszczak ocenił, że "Komisja Europejska przekroczyła swoje uprawnienia".
- Traktaty nic nie mówią na ten temat. To jest suwerenna kompetencja władz państwowych. My postępujemy zgodnie z prawem, jakie mamy, polegającym na tym, że w wyborach został wyłoniony parlament. Rząd ma prawo do tego, żeby o tym decydować - powiedział szef MSWiA.
Jaki: Polska jest szykanowana
- Wszystko byłoby w porządku, gdyby premierem rządu był Donald Tusk albo Grzegorz Schetyna. To jest prawdziwy problem pana Timmermansa i elit europejskich, i dlatego Polska jest szykanowana. Gdyby tu rządziła Platforma Obywatelska, nie byłoby żadnego problemu - komentował decyzję Komisji wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.
Jak stwierdził, osoby, które podjęły decyzję o uruchomieniu artykułu 7 wobec Polski "nie miały problemu z praworządnością wtedy, kiedy służby specjalne wchodziły do tygodników, do wolnej prasy w Polsce".
- Bo rządziła PO, z którą można było robić (...) likwidację stoczni, i tak dalej w interesie innych państw, ale kiedy rządzi niewygodny rząd, to jest problem - powiedział Jaki.
Jego zdaniem jest jeden sposób, który spowodowałby, że "pan Timmermans i ta cała elita Unii Europejskiej, do której należy również Donald Tusk, odstąpiłaby od wszystkich swoich działań, mianowicie, gdyby władzę znów przejęła PO".
Jaki zaapelował do szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, żeby odciął się od działań wobec Polski.
- Aby publicznie dzisiaj oświadczył, że nie ma nic wspólnego z tym, że ta decyzja została podjęta, bo to on ma duży wpływ na to, co dzieje się dzisiaj w Unii Europejskiej, to on ma kontakt z tym elitami, to on należy do grupy rządzącej w instytucjach europejskich - powiedział wiceminister. - Chciałbym, żeby nieprawdziwe były teorie dotyczące tego, że to on (Tusk) celowo robi Polsce na złość, bo nie rządzi ten rząd, który on chciałby, żeby rządził. Chciałbym, żeby Donald Tusk publicznie odciął się od spekulacji, że to on ma wpływ na podejmowanie dzisiaj takich decyzji wobec Polski - powiedział Jaki.
Uruchomiony artykuł siódmy
Komisja Europejska analizowała w środę ustawy o Sądzie Najwyższym oraz Krajowej Radzie Sądownictwa.
Artykuł 7. traktatu mówi o tym, że na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej, Rada UE może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości unijnych.
Decyzja w tej sprawie, która jest podejmowana przez kraje większością czterech piątych, nie wiąże się jeszcze z sankcjami, ale jest krokiem na drodze do nich. Same sankcje wymagają jednomyślności.
Autor: js/kg / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24/Tomasz Gzell/PAP