Przemysław Piskorski, strażak z Koszalina, choć był już po służbie, na widok pożaru ruszył z pomocą. Ocalił życie kilkunastu osobom. O wszystkim zdecydował się opowiedzieć tylko rodzinie.
Gdyby nie bohaterska akcja strażaka, pożar budynku socjalnego w Koszalinie mógłby skończyć się tragedią. Przemysław Piskorski pierwszy ruszył z pomocą i uratował kilkanaście osób.
- Wbiegłem do środka, było tam trzech mężczyzn. W pomieszczeniu było już zadymienie, więc wyprowadziłem ich, a potem po kolei zacząłem wyprowadzać wszystkich z budynku - powiedział Piskorski.
Strażak wykazał się niezwykłą skromnością i o swoim wyczynie powiedział tylko rodzinie. Dopiero po anonimowym liście do lokalnej gazety o strażaku-bohaterze zrobiło się głośno.
Nikomu nie powiedział
- Zawód strażaka to nie tylko zawód, ale i pasja. Takie sytuacje i działania należy dostrzec i wyróżniać - mówi bryg. Mirosław Pender, komendant Powiatowej Straży Pożarnej w Koszalinie.
W pożarze zginęła jedna osoba. Pozostałym mieszkańcom, dzięki bohaterskiej akcji Piskorskiego, nic się nie stało.
Autor: mw/kk / Źródło: tvn24