W odwecie za amerykańskie bombardowanie Iran ostrzelał w poniedziałek amerykańską bazę lotniczą Al Udeid w Katarze. Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz przekazał późnym wieczorem w poniedziałek na platformie X, że w związku z atakiem na amerykańską bazę wojskową w rejonie Bliskiego Wschodu, odebrał "meldunek od dowódcy operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Macieja Klisza", z którego wynika, że w czasie ostrzału nie wystąpiło bezpośrednie zagrożenie dla żołnierzy Polskiego Kontyngentu Wojskowego IRAK.
Minister dodał, że "żołnierze pozostają bezpieczni, ich zdrowiu i życiu nie zagraża niebezpieczeństwo".
Podkreślił, że "priorytetem pozostaje zapewnienie maksymalnego poziomu ochrony wojskowym wykonującym zadania poza granicami naszego kraju". Jak dodał, sytuacja w regionie Bliskiego Wschodu jest nieprzerwanie analizowana przez odpowiednie struktury zarówno na miejscu, jak i w kraju". "Ocena poziomu zagrożeń prowadzana jest w ścisłej współpracy z sojusznikami" - podkreślił minister obrony.
Irański atak na amerykańską bazę
W odwecie za amerykańskie bombardowanie Iran ostrzelał w poniedziałek amerykańską bazę lotniczą Al Udeid w Katarze. W ataku - jak twierdzą władze Kataru - nie ma ani ofiar śmiertelnych, ani rannych, a rakiety "zostały przechwycone".
Amerykańskie źródło, cytowane przez Reutersa, podało, że żadna z wystrzelonych przez irańską Gwardię Rewolucyjną rakiet nie trafiła w cel w Katarze. Wcześniej nieoficjalnie mówiono o 10 pociskach krótkiego i średniego zasięgu.
Baza Al Udeid, położona około 40 kilometrów od Ad-Dauhy, była wcześniej ewakuowana. Opuściły ją m.in. samoloty bojowe. Na kilkanaście minut przed wybuchami "Wall Street Journal" podawał, że Amerykanie spodziewają się ataku odwetowego ze strony Iranu.
Autorka/Autor: asty/adso
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters