Dzieci kontra niektórzy dorośli. - Nie życzymy sobie boiska, nerwowo nie wytrzymujemy - mówią mieszkańcy jednego z bytomskich osiedli i, żeby dzieci nie bawiły się przed blokiem usypali kopiec. Ale najmłodsi nie składają broni. Ogłosili strajk.
Informacja o dziecięcym strajku przyszła na Kontakt TVN24. Dzieci nie mają wątpliwości, że ci, którzy w czynie społecznym usypali kopiec i posadzili kwiatki na placu zabaw robią im na złość. Są wakacje, a one nie mają się, gdzie bawić. Postanowili zaprotestować. Mali mieszkańcy osiedla napisali petycję, pod którą zebrały już ponad 100 podpisów, a na ścianach budynku powiesiły plakaty z napisem „strajk”.
Powiedziałem kolegom, żeby zebrać podpisy, bo nas wyganiali. Słyszałem w różnych filmach, że tak różne rzeczy się zdobywało Powiedziałem kolegom, żeby zebrać podpisy, bo nas wyganiali. Słyszałem w różnych filmach, że tak różne rzeczy się zdobywało
W swoim proteście mają wsparcie ze strony dorosłych, ale nie wszystkich. Są tacy, którzy chcą, aby dzieci wreszcie przestały im przeszkadzać. Teraz mówią dzieciom, że boiska nie było i na pewno nie będzie.
Jak w filmie
Dzieci mają jednak nadzieję, że będą miały, gdzie pograć w piłkę. A tymczasem walczą. - Postawili kwietnik, teraz nas wyganiają i straszą łopatami - mówi pomysłodawca protestu mały Jakub Grochowski. I tłumaczy, jak doszło do akcji protestacyjnej: - Powiedziałem kolegom, żeby zebrać podpisy, bo nas wyganiali. Słyszałem w różnych filmach, że tak różne rzeczy się zdobywało.
Czy się uda, nie wie. Ale dzięki protestowi sprawa dotarła do Andrzej Opuchnika, prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej "Nasz Dom" w Bytomiu. Obiecał on dzieciom nowy plac zabaw w innym miejscu.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24