We wtorek o godzinie 11. rozpocznie się posiedzenie zarządu Związku Nauczycielstwa Polskiego, który planuje przyjąć uchwałę na temat dalszej akcji protestacyjnej, nazywanej przez nauczycieli protestem włoskim.
Przed tygodniem, we wtorek 15 października, Związek Nauczycielstwa Polskiego wystartował z akcją informacyjną na temat obowiązków nauczycieli. Początkowo tego dnia miała rozpocząć się kolejna odsłona nauczycielskiego protestu, tzw. protest włoski, ale związkowcy zdecydowali o przesunięciu go.
- Dostawaliśmy liczne pytania od nauczycieli i dyrektorów, którzy wyrażali zaniepokojenie, że związek nie przyjął uchwały w sprawie protestu – mówił tvn24.pl Sławomir Broniarz, prezes ZNP. – Nie chcemy dopuścić do sytuacji, że włączający się w akcję nauczyciele będą narażać się na szykany czy kary dyscyplinarne – dodawał.
We wtorek 22 października o godz. 11 rozpocznie się posiedzenie zarządu głównego ZNP, który – jeśli jego członkowie się zgodzą – przyjmie ostateczną uchwałę w tej sprawie. I nauczyciele będą mogli rozpocząć protest.
Dlaczego nie strajk?
Wybór tzw. protestu włoskiego, polegającego na nie wykonywaniu przez nauczycieli pozastatutowych zadań, to efekt przeprowadzonej przez ZNP ankiety, w której wzięło udział ponad 227 tys. nauczycieli z całej Polski. Wynikało z niej, że tylko 18 procent byłoby za wstrzymaniem się od pracy tak, jak zrobili to w kwietniu, a aż 55,3 procent opowiedziało się za protestem włoskim.
Co to może oznaczać w praktyce? Koniec z festynami w soboty, popołudniowymi wyjściami z klasą i zajęciami prowadzonymi społecznie. Strajk włoski zakłada również, że nauczyciele przestaną z własnych pieniędzy doposażać szkoły.
W ramach akcji informacyjnej związkowcy zwracali się do nauczycieli: "Nauczycielu, na co dzień wykonujesz wiele zadań, które wcale Cię nie obowiązują w ramach łączącego Cię ze szkołą (przedszkolem) stosunku pracy. Zadania nieobowiązkowe odrywają Cię od Twoich rzeczywistych obowiązków, utrudniają, a często uniemożliwiają rzetelną realizację zadań związanych z powierzonym Ci stanowiskiem oraz podstawowymi funkcjami szkoły: dydaktyczną, wychowawczą i opiekuńczą".
"Rodzice, wspierajcie nas"
W części szkół zawisły już plakaty skierowane do rodziców. Czytamy na nich: "Nasza praca jest naszą pasją, ale staje się ona coraz trudniejsza, bo nakłady na edukację są niewystarczające. Wykonujemy wiele dodatkowych czynności, choć nie należą one do naszych obowiązków. Wiele pomocy naukowych finansujemy z własnych pieniędzy, bo nie ma ich w szkołach i przedszkolach. Nasze płace są niskie: pensja minimalna nauczyciela (2450 zł brutto) będzie niższa od płacy minimalnej (2600 zł). Dlatego chcemy pokazać jak wiele robimy za niewielkie pieniądze. Rodzice, zależy nam na dobrych warunkach w szkołach i przedszkolach! Wspierajcie nas w tym dążeniu! Tak jak Wy chcemy Szkoły na szóstkę!".
Po wrześniowej podwyżce o 9,6 proc. wynagrodzenie minimalne wynosi: 2782 zł dla stażysty, 2862 dla nauczyciela kontraktowego, 3250 zł - mianowanego i 3817 zł - dyplomowanego.
Autor: Justyna Suchecka / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock