O północy rzeszowscy kierowcy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego przerwali 24-godzinny strajk. Rano znów na ulice miasta wyjadą autobusy. Mieszkańcy Rzeszowa byli wciekli na władze miasta, że doprowadziły do komunikacyjnego paraliżu. Kierowcy domagają się podwyżki płac i grożą kolejnym strajkiem.
Kierowcy chcą wzrostu wynagrodzenia o 20 proc. Pracodawca proponuje jednak zaledwie 6 proc. W poniedziałek nie doszło do żadnych rozmów między stronami. Prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc powiedział na konferencji prasowej, że kierowcy nie mogą liczyć na więcej. - Żądania płacowe w MPK na dziś są nie do spełnienia. Kierowcy zarabiają średnio 3 240 zł. brutto, z nagrodami i premiami. Możemy zastanowić się nad wyższymi podwyżkami, jeśli MPK przedstawi plan restrukturyzacji - tłumaczył Ferenc.
Będzie kolejny strajk?
Na słowa prezydenta ostro zareagował przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników MPK Stanisław Sadlej, który groził kolejnym komunikacyjnym paraliżem. - Liczymy, że w tym tygodniu dojdzie do negocjacji. Jeśli nie, to 9 czerwca rozpocznie się strajk ciągły - powiedział.
Pozwalniać wszystkich
Władzom Rzeszowa odmówili w poniedziałek wszyscy lokalni przewoźnicy, przez co miastu nie udało się zorganizować komunikacji zastępczej. Mieszkańcy miasta nie kryli oburzenia pod adresem lokalnych władz. - Ja bym ich wszystkich pozwalniał. Od czego jest prezydent i wojewoda? - zastanawiali się w poniedziałek rzeszowianie.
Źródło: PAP, tvn24.pl