Patrząc na to, co się działo wczoraj w Alei Szucha, na tę grupę 10 kobiet, które siedziały na środku ulicy i policja je wyszarpywała i domagała się legitymowania, to trzeba by założyć, że wszystkie te osoby były osobami, które albo się ukrywają przed wymiarem sprawiedliwości, albo są podejrzane o jakieś przestępstwa, albo są osobami, które uciekły z domu – tak sędzia TK w stanie spoczynku Wojciech Hermeliński w programie "Sprawdzam" w TVN24 komentował zachowanie policji podczas czwartkowego protestu w Warszawie.
W środę w Dzienniku Ustaw opublikowany został wyrok kierowanego przez Julię Przyłębską Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku zaostrzający przepisy aborcyjne, a wcześniej ukazało się także jego uzasadnienie. Opozycja i wielu konstytucjonalistów twierdzi, że skład TK pod przewodnictwem Przyłębskiej został obsadzony nieprawidłowo – zasiadali w nim między innymi tak zwani sędziowie dublerzy.
Piątek jest trzecim dniem z rzędu, kiedy na ulicach polskich miast odbywają się protesty wobec zaostrzania prawa aborcyjnego.
W związku z czwartkowymi protestami policjanci wylegitymowali 417 osób, zatrzymali 14 osób. Ponadto nałożono 12 mandatów karnych i skierowano do sądu 10 wniosków, o czym poinformował w piątek rzecznik KSP nadkomisarz Sylwester Marczak.
"Tylko w tym zakresie mogła policja te osoby legitymować"
Wojciech Hermeliński, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, w programie "Sprawdzam" w TVN24 był pytany, czy policja ma prawo masowo legitymować protestujących tak, jak w czwartek to robiła w Warszawie.
- Uprawnienia policji są regulowane przez ustawę o policji. Określa się trzy rodzaje podstawowych zadań i policja tylko w ramach tych zadań może się obracać. To są takie zadania, jak wykrywanie przestępstw, zapobieganie, rozpoznawanie, poszukiwanie osób, które się ukrywają przed wymiarem sprawiedliwości i poszukiwanie osób zaginionych – wyjaśniał Hermeliński.
Dodał, że "czynności w ramach tych zadań są wymienione też w tej ustawie". - Na pierwszym miejscu jest czynność legitymowania osób celem ustalenia tożsamości – powiedział. Zaznaczył, że "wszystkie czynności, między innymi legitymowanie, muszą być osadzone w tych zadaniach".
- Wczoraj, patrząc na to, co się działo w Alei Szucha, na tę grupę 10 kobiet, które siedziały na środku ulicy i policja je wyszarpywała i domagała się legitymowania, to trzeba by założyć, że wszystkie te osoby były osobami, które albo się ukrywają przed wymiarem sprawiedliwości, albo są podejrzane o jakieś przestępstwa, albo są osobami, które uciekły z domu. Tylko w tym zakresie mogła policja te osoby legitymować – powiedział.
"Nie ma czegoś takiego, jak prewencyjne legitymowanie, na wszelki wypadek"
Wojciech Hermeliński podkreślił, że "nie ma czegoś takiego, jak prewencyjne legitymowanie, na wszelki wypadek, żeby wiedzieć, jak ta osoba się nazywa, bo może to nazwisko się przyda, może kiedyś w przyszłości połączy z jakimś czynem".
- Legitymowanie musi mieć uzasadnienie faktyczne, czyli musi zachodzić któreś z tych trzech zadań, które policja ma do wykonania. Policjant musi przede wszystkim - to wynika z rozporządzenia w zeszłym roku zmienianego - przedstawić się, podać swój stopień, imię, nazwisko. I to w taki sposób, żeby osoba, którą chce wylegitymować, mogła sobie zapisać te dane. Musi podać podstawę faktyczną zatrzymania, a na żądanie tej osoby – podstawę prawną – wymieniał.
- Jak zauważyłem, to podczas tego wyszarpywania w ogóle nie było mowy o tym, żeby tego rodzaju czynności policja wykonywała. Żadne prewencyjne legitymowania nie mogą mieć miejsca, jak również zatrzymywania z tego powodu, że ktoś nie chce się wylegitymować – podkreślił.
"Wydaje mi się, że policja wpędziła wczoraj te kobiety w taką pułapkę"
Hermeliński był również pytany, czy uczestnik protestu ma prawo powiedzieć, że nie pokaże policjantowi dowodu osobistego, ponieważ jego zdaniem nie ma on prawa go legitymować. - To jest uprawnienie, żeby zapobiec takiemu bezprawnemu legitymowania, jeżeli policjant chce prewencyjnie wylegitymować, bez żadnej podstawy faktycznej ani prawnej – mówił.
Tyle tylko, że - jak dodał - "trzeba pamiętać, że Kodeks wykroczeń w artykule 65 penalizuje takie zachowanie polegające albo na odmowie podania swoich danych, albo podanie fałszywych danych, czyli wprowadzenie organu w błąd".
- Wydaje mi się, że policja wpędziła wczoraj te kobiety w taką swoistą pułapkę. Policjanci nie mieli prawa domagać się legitymowania, bo niespełnione były te przesłanki, o których na początku mówiłem. Ale skoro kobiety odmawiają legitymowania, to automatycznie wchodzą w grę przepisy z Kodeksu wykroczeń, więc jest to formalnie wykroczenie. Tylko sądy w takich sytuacjach najczęściej postępowanie umarzają, czy uniewinniają takiego obywatela – powiedział.
"Siedzenie na środku jezdni wynikało nie ze złośliwości, tylko z chęci zademonstrowania swoich poglądów"
- Siedzenie na środku jezdni, tamowanie ruchu - zresztą jaki to był ruch o trzeciej w nocy - wynikało nie z jakiejś złośliwości, ze swawoli, tylko wynikało z chęci zademonstrowania swoich poglądów, co jest dopuszczalne na podstawie konstytucji – zauważył sędzia.
Jak ocenił, "zatrzymywania na tej podstawie jest w ogóle niedopuszczalne". - Bo jeśli chodzi o zatrzymanie, to ustawa o policji też reguluje tę kwestię i wymienia trzy przypadki, kiedy policja może zatrzymać. Na pewno nie jest podstawą do zatrzymania niewylegitymowanie się przez osobę w takiej sytuacji, jaka była wczoraj. Bo mogła być jakaś szczególna sytuacja, kiedy ktoś zachowuje się w sposób podejrzany, policja podejrzewa, że może dopuścił się przestępstwa, może właśnie coś ukradł i ucieka, trzeba go zatrzymać i wylegitymować, to jest zupełnie co innego – wskazywał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24