|

Czy "pływająca klinika aborcyjna" znów dobije do polskiego portu? 

Langenort był w Polsce w 2003 roku. Pierwszy i ostatni raz
Langenort był w Polsce w 2003 roku. Pierwszy i ostatni raz
Źródło: Women on Waves
Na morzu szalał sztorm, a w porcie we Władysławowie feministki i wszechpolacy. Gdy holenderski statek z gabinetem aborcyjnym na pokładzie próbował zacumować, działaczki witały go z entuzjazmem, kobiety chcące usunąć ciążę z nadzieją, a przeciwnicy aborcji z transparentami Langenort go home i jajkami do rzucania. Ówczesny rząd grzmiał, lokalny prokurator działał. Rozgorzała debata publiczna na temat praw reprodukcyjnych polskich kobiet. Był 2003 rok. Czy teraz, po decyzji Trybunału Konstytucyjnego, "pływająca klinika" znów dobije do polskiego portu? 
Artykuł dostępny w subskrypcji
TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

– W ostatnich tygodniach dostrzegamy wzrost zainteresowania naszą działalnością ze strony polskich kobiet – mówi mi Rebecca Gomperts, holenderska lekarka, niegdyś pracująca na łodziach Greenpeace, a obecnie – założycielka i prezeska organizacji Kobiety na falach (ang. Women on Waves), działaczka feministyczna, którą magazyn Time umieścił w 2020 roku na liście 100 najbardziej wpływowych ludzi świata. Rebecca od lat działa na rzecz praw kobiet - do bezpiecznej aborcji, awaryjnej antykoncepcji oraz rzetelnej edukacji seksualnej.

Jej Kobiety na falach, niegdyś wysyłające swoje łodzie do krajów, gdzie aborcja była zabroniona, dziś płyną z duchem czasu. I pomagają kobietom usunąć ciążę, wykorzystując przy tym aborcyjne drony i roboty.

O technologicznym przeskoku, prawach kobiet i aborcji na fali – Rebecca Gomperts rozmawia z Adą Wiśniewską, dziennikarką TVN24. I odpowiada na pytanie - czy w obliczu ostatnich wydarzeń Langenort po raz kolejny zakotwiczy się u wybrzeży Polski?

Langenort
Przypłynięcie Langenorta do Polski (materiał "Faktów TVN z 2003 roku)
Źródło: "Fakty TVN"/archiwum

Kobiety na falach

W przeszłości Langenort zawijał do portów państw, gdzie aborcja była nielegalna lub dostęp do niej był bardzo ograniczony. Pływający pod holenderską banderą statek pełnił kilka funkcji - zarówno poradni świadomego macierzyństwa, jak i mobilnego gabinetu ginekologicznego. Na pokładzie kobiety mogły skorzystać z porad dotyczących zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego, nabyć środki antykoncepcyjne, a także - usunąć ciążę metodą farmakologiczną. Statek posiadał oficjalne zezwolenie holenderskiego ministerstwa zdrowia na przeprowadzanie aborcji farmakologicznej, jednak nie później niż do 16. dnia od terminu przewidywanej miesiączki.

Kobiety na falach mogły przerywać jedynie bardzo wczesne ciąże. To poważne ograniczenie ministerstwo uzasadniało brakiem możliwości zapewnienia zaplecza szpitalnego, w związku z czym trudno byłoby kontrolować te świadczenia medyczne. Mimo ograniczeń, uzyskanie w 2002 roku formalnego pozwolenia było zwycięstwem – wspomina Wanda Nowicka, ówczesna dyrektorka Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, na zaproszenie której Langenort przypłynął do Polski.

W Polsce od 1993 roku aborcja jest praktycznie nielegalna. Dotychczas można ją było dokonać jedynie w trzech przypadkach: bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia lub życia kobiety, w sytuacji, gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego lub ze względu na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu. Kilka tygodni temu Trybunał Konstytucyjny uznał przerywanie ciąży z powodu przesłanki embriopatologicznej za niezgodne z polską konstytucją, co zaostrza obowiązujące do tej pory prawo aborcyjne, mimo że wyrok wciąż czeka na publikację w Dzienniku Ustaw. Jednocześnie prezydent Andrzej Duda wyszedł ze swoim projektem ustawy, która ma przywrócić możliwość terminacji ciąży w sytuacji najcięższych wad płodu. 

Niderlandzkie prawo jest w tej kwestii zdecydowanie mniej restrykcyjne niż polskie. W Holandii aborcja jest dozwolona do 24. tygodnia ciąży, a kobieta, która poddaje się zabiegowi, nie musi uzasadniać swojej decyzji. Ponadto, w Holandii funkcjonuje obecnie 16 klinik aborcyjnych, a także - 92 szpitale przeprowadzające legalne aborcje.

Langenort z mobilnym gabinetem ginekologicznym
Langenort z mobilnym gabinetem ginekologicznym
Źródło: Women on Waves

Udostępnienie niedostępnego - do tego właśnie miał posłużyć Langenort - statek, zarejestrowany jako jacht, a do złudzenia przypominający trauler z kontenerem. Kobiety mogły skorzystać z oferowanych na jednostce usług po jego wypłynięciu poza wody terytorialne Polski, czyli 12 mil (prawie 20 km) od linii brzegowej. Pokonanie tego dystansu zajmowało Langenortowi około 2 godzin. Wszystko odbywało się legalnie, ponieważ po wypłynięciu na wody eksterytorialne (międzynarodowe) obowiązuje prawo kraju rejestracji statku, czyli w tym przypadku – prawo holenderskie. 

Wody eksterytorialne
Wody eksterytorialne
Źródło: TVN24

Jajka, pomidory i czerwona farba

Langenort wpłynął na polskie wody 20 czerwca 2003 roku. Ale we Władysławowie - z powodu złej pogody i problemów z uzyskaniem zgody na wpłynięcie do portu - udało mu się zacumować dopiero po dwóch dniach. Powiedzieć, że statek wywołał kontrowersje i medialną burzę - to nic nie powiedzieć. Na załogę posypały się przekleństwa, w aktywistki rzucano jajkami i pomidorami, a nawet oblewano je czerwoną farbą olejną. – Sama dostałam jajkiem w głowę – wspomina Wanda Nowicka. 

Protesty przeciwko wpłynięciu Langenorta do portu we Władysławowie
Protesty przeciwko wpłynięciu Langenorta do portu we Władysławowie
Źródło: Women on Waves
Protestujący chcieli uniemożliwić kobietom wejście na pokład
Protestujący chcieli uniemożliwić kobietom wejście na pokład
Źródło: Women on Waves

Na brzegu protestowali politycy i sympatycy Ligi Polskich Rodzin i Młodzież Wszechpolska. Porządku w porcie pilnowało 54 policjantów, 55 funkcjonariuszy straży granicznej i łódź patrolowa. Kapitan nałożył na załogę statku karę w wysokości 12 tysięcy złotych za wpłynięcie do portu bez jego uprzedniej zgody. – Była to jawna szykana, bowiem podczas manewru kapitan statku próbowała porozumieć się z portem, ale dyżurny nie znał angielskiego. Poza tym statek musiał wpłynąć z powodu awarii silnika, potwierdzonej przez komisję portową – mówi Wanda Nowicka. 

Langenort cumuje w porcie we Władysławowie
Langenort cumuje w porcie we Władysławowie
Źródło: Women on Waves

– Langenort wywołał olbrzymie poruszenie – przyznaje obecna szefowa Federacji Krystyna Kacpura. I rzeczywiście, Władysławowo stało się na pewien czas miejscem na mapie Polski, przyciągającym wzrok spragnionych sensacji turystów i dziennikarzy. Miejscem "walki" zwolenników liberalizacji prawa aborcyjnego i ich przeciwników. 

Wiec poparcia dla aktywistek Women on Waves w porcie we Władysławowie
Wiec poparcia dla aktywistek Women on Waves w porcie we Władysławowie
Źródło: Women on Waves
3 x TAK - TAK dla antykoncepcji, TAK dla edukacji seksualnej, TAK dla legalnej aborcji, czyli trzy główne postulaty organizacji Women on Waves. Na zdjęciu aktywistka oblana czerwoną farbą olejną przez przeciwników aborcji
3 x TAK - TAK dla antykoncepcji, TAK dla edukacji seksualnej, TAK dla legalnej aborcji, czyli trzy główne postulaty organizacji Women on Waves. Na zdjęciu aktywistka oblana czerwoną farbą olejną przez przeciwników aborcji
Źródło: Women on Waves

Nagłówki w prawicowych mediach donosiły o inkwizycji i pływającym komandzie śmierci, a aktywistki odsądzano od czci i wiary.  

Polska prasa o Langenorcie
Polska prasa o Langenorcie
Źródło: TVN24
Zagraniczna prasa o Langenorcie
Zagraniczna prasa o Langenorcie
Źródło: TVN24

Jednocześnie kobiety w Polsce były gotowe przejechać cały kraj, by skorzystać z usług świadczonych na holenderskiej łodzi. Internet jeszcze wtedy „raczkował”, więc dzwoniły na infolinię Women on Waves. – Nie mogliśmy otwarcie rozmawiać przez telefon o usługach aborcyjnych w Polsce, ponieważ nasi prawnicy obawiali się, że będzie to naruszenie wyjątkowo restrykcyjnego polskiego prawa antyaborcyjnego – wspominają aktywiści Kobiet na falach.

Wolontariuszka infolinii Women on Waves podczas pracy
Wolontariuszka infolinii Women on Waves podczas pracy
Źródło: Women on Waves

Dlatego pierwsza podróż Langenorta poza wody terytorialne Polski odbyła się pod szyldem rejsu szkoleniowo-edukacyjnego. Ale przeciwnicy aborcji nie dali się tak łatwo zwieść. Za Langenortem płynęli wynajętą łodzią działacze Młodzieży Wszechpolskiej. Gdy holenderski statek powrócił do portu we Władysławowie, polscy celnicy stwierdzili, że plomba używanej na pokładzie apteczki została zerwana i że ze środka zniknęła część pigułek aborcyjnych.

Wobec załogi holenderskiego statku postępowanie wszczęła Prokuratura Rejonowa w Pucku. Zarzuty dotyczyły dopuszczenia do obrotu niedozwolonych w Polsce środków medycznych. A dokładniej - Cytotecu i Mifegyne, będących pigułkami wczesnoporonnymi. Prokuratura przesłuchała aktywistki Women on Waves, jednakże - z powodu braku dostatecznie obciążających dowodów - sprawę umorzono.

Langenort
Langenort
Źródło: Women on Waves

W sumie Langenort spędził w porcie we Władysławowie dwa tygodnie. Udało mu się wypłynąć na wody międzynarodowe trzy razy. – Wszystkie kobiety, które przeszły na pokładzie Langenorta aborcję farmakologiczną czuły się dobrze. Żadnej nic się nie stało – mówi mi Krystyna Kacpura, obecna dyrektorka Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. I dodaje, "farmakologiczne usuwanie ciąży jest metodą uznaną i propagowaną przez Światową Organizację Zdrowia (World Health Organization, WHO). W niektórych krajach, na okoliczność pandemii, nawet ułatwiono kobietom dostęp do aborcji farmakologicznej, jako że w dzisiejszych czasach trudniej wykonać ją chirurgicznie".

0407 IMP44046 FAKTY19
Wypłynięcie Langenorta z Polski (materiał "Faktów TVN" z 2003 roku)
Źródło: Fakty TVN/archiwum

Przegapić moment

W 2003 roku Kobiety na falach deklarowały, że w najbliższym czasie znów przypłyną do Polski. Tak się jednak nie stało. Lengenort już nigdy nie przybił do polskich wybrzeży. Dlaczego? Pytam o to Rebeccę Gomperts, założycielkę organizacji.

– Sytuacja w Polsce w 2003 roku była szczególna. Władzę sprawowali wtedy lewicowcy, socjaldemokraci. Obywatele zagłosowali w referendum za wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Miałyśmy poczucie, że wszystkie te wydarzenia polityczne idą w parze ze zmianami w świadomości społecznej Polaków. SLD przygotowało wówczas projekt liberalizujący ustawę o warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. I projekt ten spotkał się z dużym poparciem ze strony opinii publicznej. W 2003 roku aż 60 procent Polaków opowiedziało się za legalizacją aborcji w początkowym okresie ciąży. I to był moment, w którym można było zliberalizować prawo aborcyjne w Polsce. Ale władza ten moment przegapiła. A raczej - po prostu się przestraszyła, bo zbliżały się wybory parlamentarne. W ciągu kolejnych 17 lat taka szansa już się nie powtórzyła – mówi Rebecca Gomperts.

I przyznaje: - Chyba straciłyśmy poczucie, że kampania ze statkiem aborcyjnym może w Polsce coś zmienić w sensie prawnym. A jednocześnie dostawałyśmy zaproszenia od innych państw (chociażby od Portugalii), które dzielił zaledwie krok od legalizacji aborcji.

Za wszystkimi

W swoją pierwszą podróż Kobiety na falach popłynęły w 2001 roku do Irlandii. Wtedy jeszcze nie Langenortem, a statkiem Aurora. Ale tamta misja zakończyła się niepowodzeniem. Dwa dni przed wpłynięciem łodzi do portu w Dublinie, pod wpływem silnych nacisków politycznych, irlandzki minister sprawiedliwości ogłosił, że lekarzom przeprowadzającym na pokładzie aborcję, grozi kara 4,5 roku pozbawienia wolności. W 2001 roku Kobiety na falach nie posiadały jeszcze oficjalnego zezwolenia holenderskiego ministerstwa zdrowia na przerywanie ciąży metodą farmakologiczną (uzyskały je dopiero w 2002 roku), więc groźba wydawała się realna. Finalnie, na Aurorze aborcji nie przeprowadzono. 

Irlandia, rok 2001
Irlandia, rok 2001
Źródło: Women on Waves

Z krajów europejskich - oprócz Polski i Irlandii - statek Women on Waves zawinął również do portów Portugalii (2004) i Hiszpanii (2008). I o ile w Polsce debata na temat aborcji wciąż trwa i wzbudza wiele emocji, o tyle w pozostałych, wyżej wspomnianych państwach prawo aborcyjne już dawno zliberalizowano. W 2007 roku w wyniku zmian w portugalskim prawodawstwie, aborcja stała się legalna na życzenie w pierwszych 10. tygodniach ciąży pod warunkiem przeprowadzenia z kobietą odpowiednich konsultacji i zachowania odstępu minimum trzech dni pomiędzy konsultacją a zabiegiem terminacji.

Jacht Women on Waves wpływa do portu w Hiszpanii, rok 2008
Jacht Women on Waves wpływa do portu w Hiszpanii, rok 2008
Źródło: Women on Waves
Jacht Women on Waves wpływa do portu w Hiszpanii, rok 2008
Jacht Women on Waves wpływa do portu w Hiszpanii, rok 2008
Źródło: Women on Waves

W Hiszpanii w 2010 roku weszła ustawa umożliwiająca kobiecie przerwanie ciąży na życzenie do 14. tygodnia. Rząd hiszpański chce pójść jeszcze dalej i zmienić zapisy prawne tak, by nastolatki same mogły decydować o usunięciu ciąży - bez wymaganej, jak dotychczas, zgody rodziców.

Z kolei w Irlandii w maju 2018 roku przeprowadzono referendum dotyczące liberalizacji prawa aborcyjnego. Ponad 66 procent respondentów opowiedziało się wówczas za złagodzeniem obowiązujących przepisów. Dzięki temu uchylona została ósma poprawka irlandzkiej Konstytucji, która zrównywała życie płodu z życiem matki, a nawet - skazywała na karę do 14 lat pozbawienia wolności za dokonanie zabiegu terminacji. Aborcja w Irlandii stała się legalna do 12. tygodnia ciąży, a w przypadku zagrożenia dla zdrowia bądź życia kobiety lub ryzyka obumarcia płodu - nawet później.

Druga Irlandia?

Irlandia jeszcze nie tak dawno uchodziła za silnie konserwatywne państwo z rygorystycznym prawem tworzonym w oparciu o katolicką etykę. Trzydzieści lat temu w tym kraju aborcja, rozwody, a także kontakty homoseksualne były nielegalne, a środki antykoncepcyjne mogły nabyć tylko osoby pozostające w związkach małżeńskich. Przemiana w świadomości społecznej rozpoczęła się w latach 90. XX wieku, głównie za sprawą wyjścia na jaw nadużyć Kościoła katolickiego, a zwłaszcza przestępstw seksualnych wobec nieletnich. Czy Polska ma szansę pójść śladami Irlandii i zliberalizować prawo aborcyjne?  – Różnica między Polską a Irlandią jest taka, że Irlandia była w pełni demokratycznym państwem. Nie jestem pewna, czy wciąż możemy mówić o demokracji w kontekście Polski. Wszystkie instytucje państwowe, media publiczne, sądownictwo pozostają pod kontrolą Prawa i Sprawiedliwości. Sędziowie w Holandii przestali wydawać decyzje o ekstradycji przestępców do Polski, bo wątpią w sprawiedliwe wyroki polskich sędziów. W Irlandii wyglądało to inaczej. Przede wszystkim w Irlandii obowiązywała równowaga pomiędzy poszczególnymi segmentami władzy. Nie sądzę, by obecne struktury polityczne w Polsce pozwalały na wprowadzanie tego typu zmian – ocenia Gomperts.  

Czy Langenort znów przypłynie do Polski?

Gdzie zatem jesteśmy teraz? Jak można uplasować Polskę na mapie aborcyjnej świata po rozporządzeniu Trybunału Konstytucyjnego kierowanego przez Julię Przyłębską? W Europie - obok Malty - Polska pozostaje państwem z najtrudniejszym dostępem do legalnych aborcji. Na świecie - równie restrykcyjne przepisy obowiązują w niektórych krajach Afryki, Ameryki Południowej czy Azji.

Aktualnie czytasz: Czy "pływająca klinika aborcyjna" znów dobije do polskiego portu? 

– Jeżeli miałabym jakkolwiek ulokować Polskę, ustawiłabym ją na równi z Turcją i Węgrami – stwierdza Rebecca. Dość powiedzieć, że w ciągu ostatnich dziesięcioleci tylko w trzech państwach zaostrzono przepisy aborcyjne. Były to Salwador, Nikaragua i... Polska, w której do 1993 roku aborcja była powszechnie dostępna. 

– Kiedy przypłynęłyśmy do Polski statkiem Langenort, aborcja była w Polsce zakazana zaledwie od dziesięciu lat. Kwestia nielegalności aborcji bardzo mocno wsiąknęła w polskie społeczeństwo. W 2003 roku ludzie jeszcze pamiętali czasy, w których istniało przyzwolenie na aborcję na żądanie. Zaraz nikt nie będzie o tym pamiętał – podkreśla Gomperts.  

Kraje, do których przypływały statki Women on Waves
Kraje, do których przypływały statki Women on Waves
Źródło: TVN24

Warto też zwrócić uwagę, w jakich krajach Kobiety na falach prowadziły swoje kampanie w późniejszych latach. Oprócz wspomnianych już Portugalii i Hiszpanii, holenderski statek zawinął do portów w Maroko (2012), Gwatemali (2017) i Meksyku (2017). Nie był to już co prawda osławiony Langenort, ale inne łodzie pełniące funkcję mobilnych klinik aborcyjnych. 

– Langenorta wynajęłyśmy. Nie znam jego dalszych losów. Co nie znaczy, że przestałyśmy prowadzić kampanie z wykorzystaniem statków – mówi Rebecca. 

Kampania Women on Waves w Meksyku w 2017 roku
Kampania Women on Waves w Meksyku w 2017 roku
Źródło: Women on Waves
Kampania Women on Waves w Meksyku w 2017 roku
Kampania Women on Waves w Meksyku w 2017 roku
Źródło: Women on Waves

Czy zatem Langenort, a raczej - jego następca - znów przybije do polskich portów? – Otrzymałyśmy zaproszenia od różnych feministycznych organizacji z Polski. Chętnie przypłynęłybyśmy ponownie, ale COVID-19 trochę utrudnia nam sprawę. Ciężko zorganizować w czasach pandemii taką kampanię. Biorąc pod uwagę wszelkie wprowadzone ostatnio obostrzenia, również polskim kobietom nie jest łatwo teraz podróżować – mówi Rebecca Gomperts.

fragment 1
Fragment rozmowy z Rebeccą Gomperts
Źródło: tvn24.pl

"Statek latający"

Co w dobie pandemii mogłoby zastąpić kampanię z wykorzystaniem statku? Technologia, bo Kobiety na falach popłynęły z duchem czasu. W 2005 roku Rebecca Gomperts poszerzyła swoją działalność, zakładając organizację Kobiety w sieci (ang. Women on Web), zapewniającą wsparcie osobom chcącym dokonać aborcji. Women on Web zajmuje się poradnictwem, a także dystrybucją środków wczesnoporonnych w rejony, gdzie ich sprzedaż pozostaje zabroniona. Organizacja otrzymuje około 10 tysięcy maili miesięcznie, które pochodzą ze 123 krajów świata. –Women on Web pomogło w ciągu 15 lat ponad 25 tysiącom polskich kobiet – informuje Rebecca.

Gomperts: – W ostatnich tygodniach dostrzegamy wzrost zainteresowania naszą działalnością ze strony polskich kobiet. Otrzymaliśmy kilka zgłoszeń od osób, u których zdiagnozowano poważne wady płodu – mówi Rebecca. – Pragnę jednak zwrócić uwagę na jedną rzecz. Kobiety, które potrzebują aborcji ze względu na wady letalne płodu, to zaledwie garstka kobiet potrzebujących aborcji w ogóle. Nie zapominajmy o powodach natury społecznej czy ekonomicznej. I wszystkich innych, dla których kobieta może chcieć usunąć ciążę.

Usługi świadczone przez statek Langenort mają zastąpić konsultacje online prowadzone przez ekspertów organizacji Women on Web. – Przesyłamy potrzebującym kobietom tabletki poronne do użycia w domu. To bardzo bezpieczna metoda przeprowadzenia aborcji farmakologicznej. Jest standardem między innymi w Wielkiej Brytanii, Francji czy Stanach Zjednoczonych – twierdzi Holenderka.

Oprócz teleporad medycznych, jej organizacje wprowadziły również inne technologiczne unowocześnienia. – Dysponujemy aborcyjnymi dronami i aborcyjnymi robotami. Ich zadaniem jest dostarczanie pigułek poronnych do innych krajów – mówi Gomperts

Aborcyjny dron organizacji Women on Waves
Aborcyjny dron organizacji Women on Waves
Źródło: Women on Waves
Aborcyjny dron organizacji Women on Waves
Aborcyjny dron organizacji Women on Waves
Źródło: Women on Waves
Aborcyjny dron organizacji Women on Waves
Aborcyjny dron organizacji Women on Waves
Źródło: Women on Waves
Aborcyjny dron organizacji Women on Waves
Aborcyjny dron organizacji Women on Waves
Źródło: Women on Waves
Aborcyjny dron organizacji Women on Waves
Aborcyjny dron organizacji Women on Waves
Źródło: Women on Waves

Dron aborcyjny – podobnie jak statek Langenort - wykorzystuje zmienność regulacji prawnych dotyczących aborcji w poszczególnych państwach. Został użyty między innymi w 2016 roku do przekazania tabletek poronnych dwóm kobietom z Irlandii Północnej. Jednocześnie organizacja Women on Waves skorzystała ze zdalnie sterowanej łodzi, która pozwoliła na dostarczenie do Irlandii jeszcze większej liczby środków potrzebującym osobom. 

Aborcyjny robot organizacji Women on Waves
Aborcyjny robot organizacji Women on Waves
Źródło: Women on Waves
Aborcyjny robot organizacji Women on Waves
Aborcyjny robot organizacji Women on Waves
Źródło: Women on Waves

Podobnie aborcyjny robot - najpierw umożliwia kobiecie konsultację z lekarzem, a następnie - dostarcza pigułki poronne. Nie dochodzi do złamania prawa, ponieważ robot jest obsługiwany zdalnie z Holandii. Poradnictwo i dystrybucja tabletek są dozwolone w kraju, w którym siedzibę ma operator maszyny, dzięki czemu aborcja przeprowadzona w ten sposób jest legalna. Robot był do tej pory wykorzystywany w Irlandii i w Polsce. 

Aborcyjny robot na scenie Teatru Powszechnego w Warszawie
Aborcyjny robot na scenie Teatru Powszechnego w Warszawie
Źródło: Magda Hueckel

Głośno zrobiło się o nim szczególnie w 2018 roku za sprawą spektaklu Bachantki w Teatrze Powszechnym w Warszawie w reżyserii Mai Kleczewskiej. W pewnym momencie widzimy, jak na scenę wjeżdża samobieżny robot i podaje aktorce pigułkę symbolizującą środek wczesnoporonny. Maszyna została specjalnie udostępniona twórcom przedstawienia przez organizację Kobiety na falach. Co więcej - w czasie trwania spektaklu, Rebecca Gomperts połączyła się z aktorami przez wideo czat. Bachantki opowiadają o buncie kobiet, służek Dionizosa, przeciwko władcy Teb. I mimo że zostały napisane przez Eurypidesa prawie dwa i pół tysiąca lat temu, to można je odnieść i do współczesnych realiów. Spektaklu nie należy odczytywać jako antycznego dramatu, ale raczej - jako ukazanie żywiołu kobiecości. Z całą jego siłą, szaleństwem i natchnieniem.

Spektakl Bachantki w Teatrze Powszechnym w Warszawie
Spektakl Bachantki w Teatrze Powszechnym w Warszawie
Źródło: Magda Hueckel
Spektakl Bachantki w Teatrze Powszechnym w Warszawie
Spektakl Bachantki w Teatrze Powszechnym w Warszawie
Źródło: Magda Hueckel
Spektakl Bachantki w Teatrze Powszechnym w Warszawie
Spektakl Bachantki w Teatrze Powszechnym w Warszawie
Źródło: Magda Hueckel
Spektakl Bachantki w Teatrze Powszechnym w Warszawie
Spektakl Bachantki w Teatrze Powszechnym w Warszawie
Źródło: Magda Hueckel
Spektakl Bachantki w Teatrze Powszechnym w Warszawie
Spektakl Bachantki w Teatrze Powszechnym w Warszawie
Źródło: Magda Hueckel

Coś znacznie więcej

– Sytuacja w Polsce od 2003 roku mocno się pogorszyła. Polska stała się krajem autorytarnym. Wśród polityków partii rządzącej jest wielu fundamentalistów, którzy nie mają poszanowania dla praw człowieka. To, co się dzieje, jest bardzo znamienne dla autokratycznych reżimów. Pierwsza rzecz, którą robią autokraci, to ograniczenie praw kobiet i słabszych grup społecznych – stwierdza Rebecca. Ale dostrzega też światełko w tunelu.

Bo od kilku tygodni na ulice Polski wychodzą tłumy protestujących. Demonstrują zarówno mieszkańcy dużych miast, jak i mniejszych miejscowości. Największa z dotychczasowych manifestacji odbyła się 30 października w Warszawie i - według szacunków ratusza - wzięło w niej udział nawet 100 tysięcy osób.

fragment 2
Rebecca Gomperts o sytuacji w Polsce
Źródło: tvn24.pl

– Jestem poruszona skalą protestów w Polsce. Dla mnie to akt odwagi. Akt, który jest bardzo potrzebny, a nawet konieczny. Ale też trudny, bo Polska nie jest już praworządnym państwem – mówi Rebecca. A w swoich obawach odosobniona nie jest. – Unię Europejską bardzo niepokoją autorytarne tendencje i brak poszanowania dla rządów prawa. Przykro mi to mówić, ale Polska nie jest teraz w dobrym położeniu. I wszystkie te protesty z ostatnich tygodni dotyczą czegoś znacznie większego niż tylko kwestii aborcji. Tu chodzi o fundamentalne prawa człowieka. O obawę o utratę demokracji – podsumowuje.

– Dzisiaj jest gorzej, jeśli chodzi o dostępność ustawowej aborcji, ale lepiej, jeśli chodzi o świadomość kobiet – dodaje Krystyna Kacpura.

– W 2003 roku nie było takiego masowego ruchu. Po tym, jak zignorowano półtora miliona podpisów pod referendum, ruch społeczny, obywatelski, wspierający zmianę ustawy aborcyjnej, właściwie przestał istnieć. I przez całe lata garstka feministek – na czele z Federacją na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny - protestowała przeciwko kolejnym próbom zaostrzenia prawa aborcyjnego. Ale nigdy nie było masowego ruchu i takiego poruszenia społecznego. Wynika z tego, że Polkom należało niemal całkowicie zakazać aborcji, żeby się obudziły. Dzisiaj to jest już zupełnie inne społeczeństwo.

Czytaj także: