O wynikach śledztwa w tej sprawie, prowadzonego przez ABW i nadzorowanego przez Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej, informowano już w czwartek.
W piątek w KPRM odbyła się konferencja prasowa rzecznika ministra koordynatora służb specjalnych Stanisława Żaryna, na której przedstawiono prezentację z ustaleń polskiego śledztwa dotyczącego przymusowego lądowania w Mińsku samolotu z Ramanem Pratasiewiczem na pokładzie, które miało miejsce 23 maja 2021 r. Jak zaznaczył Żaryn, w materiale po raz pierwszy ujawniane są zapisy z wieży kontroli lotów w Mińsku.
Co znalazło się w prezentacji?
Z informacji przedstawionych mediom w piątek wynika, że tego dnia, 30 minut po rozpoczęciu prac przez kontrolera Olega Galegowa, na salę operacyjną białoruskiej przestrzeni na lotnisku w Mińsku weszli prezes białoruskiej agencji kontroli powietrznej oraz oficer białoruskich służb specjalnych.
Prezes agencji po rozmowie z przełożonym kontrolerów wyszedł, a przełożony poinformował Galegowa i drugiego kontrolera, że na pokładzie samolotu Ryanair jest bomba i że musi wylądować on w Mińsku. - Działo się to w czasie, kiedy polski statek powietrzny wchodził w białoruską przestrzeń powietrzną - wyjaśniono.
- Dla kontrolera lotów utworzono nowe stanowisko pracy oraz wbrew przyjętym standardom wygenerowano inną częstotliwość na potrzeby komunikacji z samolotem Ryanair. Zabieg ten sprawił, że korespondencja nie była słyszalna dla załóg innych samolotów - podano.
Wbrew zasadom bezpieczeństwa obsługę tego lotu zapewniał też jeden kontroler. - Miejsce obok niego zajął oficer białoruskich służb, który przez cały czas nadzorował jego pracę oraz wydawał mu polecenia. Pozostawał on także w kontakcie telefonicznym z osobą, do której zwracał się "Andrieju Anatoliewiczu", raportując mu na bieżąco przebieg wydarzeń - relacjonowano.
Jak przekazano, "po wielokrotnych, nieuprawnionych sugestiach kontrolera, który wbrew zasadom wskazywał miejsce lądowania, załoga nadała sygnał Mayday i ok. g. 9.48 czasu uniwersalnego - na dwie minuty przed wejściem w litewską przestrzeń powietrzną - skierowała samolot do Mińska".
Informacja na temat potencjalnego zagrożenia bombowego miała pochodzić od palestyńskiej organizacji Hamas, która jednak stanowczo się od niej odcięła. Jak przekazano, mail o zagrożeniu został wysłany na lotnisko w Mińsku o g. 9.56 czasu uniwersalnego, czyli ok. 30 minut po tym, kiedy informację na ten temat przekazano załodze samolotu. - Konto pocztowe założono prawdopodobnie za pomocą anonimizującej sieci Tor, specjalnie na potrzeby na tej operacji - podano.
W prezentacji zaznaczono ponadto, że samolot, którym podróżował Pratasiewicz, wbrew ogólnie przyjętym procedurom bezpieczeństwa został sprowadzony na lotnisko główne i ustawiony w pobliżu terminala, w którym znajdowały się osoby postronne.
- Wyprowadzanie pasażerów było prowadzone w sposób niespieszny, a przeszukiwanie bagaży potencjalnie niebezpiecznych odbywało się w bezpośrednim sąsiedztwie samolotu, na pokładzie którego mógł znajdować się rzekomy ładunek wybuchowy. Oficer KGB wydawał polecenia kontrolerowi lotu na wieży w Mińsku, co wynika z zabezpieczonych przez ABW nagrań - podkreślono.
Żaryn: porwanie samolotu było operacją służb specjalnych
Jak mówił po prezentacji Żaryn, przedstawione w niej dowody i fakty "wskazują jednoznacznie, że porwanie samolotu Ryanair było operacją białoruskich służb specjalnych, która miała na celu zatrzymanie przeciwnika politycznego reżimu Alaksandra Łukaszenki".
- W tym celu doszło do wytworzenia fałszywej informacji o zagrożeniu bombowym, doszło do sterroryzowania załogi samolotu oraz pozbawienia wolności i swobody pasażerów, którzy na tym pokładzie się znajdowali. Zdecydowanie mamy do czynienia z czymś, co należy interpretować jako działania o charakterze terroryzmu państwowego prowadzonego przez służby białoruskie - powiedział Żaryn.
Podczas prezentacji podkreślono, że z materiału dowodowego zgromadzonego w trakcie śledztwa jednoznacznie wynika, że nie istniało żadne zagrożenie bombowe, a cała operacja została sprowokowana przez stronę białoruską w celu wprowadzenia w błąd załogi statku i skłonienie jej do lądowania w Mińsku.
- Była to zaplanowana operacja służb białoruskich. Załoga samolotu została poinformowana przez kontrolera przestrzeni powietrznej o zagrożeniu bombowym wcześniej niż został wysłany spreparowany e-mail o takim zagrożeniu - poinformowano.
Stanowisko Białorusi i państw zachodnich
Strona białoruska przedstawia lądowanie samolotu Ryanair w Mińsku jako awaryjne i przekonuje, że postępowała zgodnie z przepisami. Tuż po lądowaniu samolotu otoczenie Alaksandra Łukaszenki podało, że osobiście podjął on decyzję o poderwaniu do rejsowego samolotu myśliwca wojskowego. Potem wyjaśniano, że chodziło o "asystę".
Kraje zachodnie uważają, że doszło do wymuszenia lądowania przy użyciu wojskowego myśliwca i pod naciskiem kontrolerów. Działania Białorusi potępiło wiele rządów, w tym Polska, zarzucając władzom w Mińsku złamanie prawa międzynarodowego, piractwo, "terroryzm państwowy" i porwanie samolotu.
Incydent z samolotem Ryanair doprowadził do zakazu lotów nad UE i Ukrainą dla samolotów z Białorusi oraz odmowy korzystania z przestrzeni powietrznej tego kraju. Kraje zachodnie zapowiedziały też wprowadzenie nowych sankcji wobec władz w Mińsku.
Autorka/Autor: mart\mtom
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wojciech Olkuśnik/PAP