Jest dużo do zrobienia w służbie zdrowia, ale bardzo dużo zrobiliśmy. Służba zdrowia nie może być reformowana w sposób gwałtowny - przekonywał w środę w "Rozmowie Piaseckiego" marszałek Senatu Stanisław Karczewski, senator i lekarz chirurgii. Badania przeprowadzone przez fundację Watch Health Care pokazują, że w ostatnich latach wydłużyły się kolejki do lekarzy. Pytany, jaki jest średni czas oczekiwania w kolejce do lekarza, marszałek Senatu stwierdził: - Nie znam takich danych.
Stanisław Karczewski odniósł się do sytuacji w ochronie zdrowia po czterech latach rządów Prawa i Sprawiedliwości. - W służbie zdrowia bardzo dużo zrobiliśmy - przekonywał. Dodał, że składają się na nią trzy obszary: kadry, pieniądze, organizacja.
- W tych wszystkich trzech obszarach bardzo dużo zrobiliśmy - powtórzył marszałek Senatu.
"Zwiększyliśmy o 50 procent limity przyjęć"
Wskazał, że w tym roku jest "rekordowe finansowanie [ochrony zdrowia - przyp. red.] ze środków publicznych - ponad 100 miliardów złotych". - To olbrzymia kwota. Należy się z tego cieszyć - powiedział.
- Będzie większa liczba lekarzy, ponieważ zwiększyliśmy o 50 procent limity przyjęć na studia lekarskie - przekonywał Karczewski. - Nie wyjeżdżają lekarze [z kraju - przyp. red.]. To już nas bardzo cieszy - dodał.
Główną obietnicą PiS przed wyborami w 2015 roku była likwidacja Narodowego Funduszu Zdrowia. Prowadzący "Rozmowę Piaseckiego" zapytał marszałka Senatu o realizację tego postulatu.
- Uznaliśmy, że nie będziemy likwidowali [NFZ - przyp. red.] - powiedział Karczewski.
Karczewski: jest dużo do zrobienia w służbie zdrowia
Kolejnym punktem wyborczego programu PiS z 2015 roku było skrócenie kolejek do lekarzy.
Z badań przeprowadzonych przez Watch Health Care udostępnionych reporterom programu "Czarno na białym", wynika, że na koniec rządów Platformy Obywatelskiej - w listopadzie 2015 roku - Polacy w kolejkach do lekarzy specjalistów czekali średnio 2,4 miesiąca. Po blisko czterech latach rządów PiS - w sierpniu 2019 roku - czekają o niemal półtora miesiąca dłużej - średnio 3,8 miesiąca.
- Z jaką datą są te badania? - zapytał Stanisław Karczewski prowadzącego Konrada Piaseckiego. Na uwagę, że porównują stan w służbie zdrowia z 2015 i 2019 roku, marszałek Senatu stwierdził: - Trzeba opierać stwierdzenia na wiedzy. My mamy wiedzę.
Pytany, jaki jest średni czas oczekiwania w kolejce do lekarza, odparł: - Nie znam takich danych.
Marszałek Senatu zauważył, że najdłuższe kolejki były do operacji zaćmy i wszczepienia endoprotez.
- To zmniejszyliśmy, dlatego, że celowo sfinansowaliśmy te procedury i w tej chwili one są nielimitowane - podkreślił. Na uwagę, że Polacy muszą czekać między innymi w kolejce do endokrynologa, odparł: - To jest problem.
- Gdybym powiedział, że nie ma problemów w służbie zdrowia, tobym mówił nieprawdę - przyznał gość TVN24. Dodał, że wie, iż "jest dużo do zrobienia w służbie zdrowia", ale - jak przyznał - "bardzo dużo zrobiliśmy". Ocenił jednocześnie, że "służba zdrowia nie może być reformowana w sposób gwałtowny".
- Muszą być zmiany łagodne, powolne, konsekwentne i tak to robimy - dodał.
- Nie bądźmy naiwni, przez cztery lata nie zmieni się wielkiego systemu - podkreślił Karczewski.
Marszałek Senatu: problemy zaczęły się od Balcerowicza
- Od czego się zaczęły problemy w służbie zdrowia? Od [Leszka - przyp. red.] Balcerowicza - przekonywał marszałek Senatu. - Wtedy, kiedy zmienialiśmy system finansowania z budżetowego na system ubezpieczeniowy była mowa o składce 11-procentowej. Niemcy mówili: 11 procent to jest za mało. Musi być 12, 13, a najlepiej jeśli zrobicie 14. A co zrobił pan Balcerowicz? Do 7,5 [procent - red.] zmniejszył - mówił gość "Rozmowy Piaseckiego".
- Wychodzimy z tego dołka i to nie będzie proste. Za cztery lata, jak będę tutaj siedział, (...) poprawimy system opieki zdrowotnej - zapewniał.
- Jestem dumny z tego, co się udało zrobić - podkreślił.
Karczewski o przerwanym posiedzeniu Sejmu i Senatu
Polityk Prawa i Sprawiedliwości odniósł się również w TVN24 do przerwanego posiedzenia Senatu i decyzji o wznowieniu obrad 17 i 18 października. Zmiana ta ma związek z tym, że ostatnie posiedzenie Sejmu przerwano do 15 października, czyli do temrinu przypadającego dwa dni po wyborach parlamentarnych. Wniosek o przerwę zgłosił klub PiS.
- Dziwię się, że ludzie się dziwią. Przecież przez ten miesiąc pracujemy. (...) Dlaczego nie mamy dokończyć pracy? - zauważył Karczewski.
- Podjęliśmy taką decyzję - stwierdził. - Klub zgłosił się do pani marszałek [Elżbiety - przyp. red.] Witek z prośbą o to, aby ogłosić przerwę i żeby dać szansę na to, aby robić kampanię - podkreślił.
Dodał, że to zgodne z prawem. - Nie ma żadnych złych intencji. O tym mówiła pani marszałek Elżbieta Witek i ja to powtarzam. Mamy porządek i zostanie on dokończony - przekonywał.
Karczewski pytany w "Rozmowie Piaseckiego", czy jest w stanie zagwarantować, że do porządku obrad Sejmu i Senatu nie zostanie włączone po wyborach nic, co nie jest w nim zapisane, odpowiedział: - Nie jestem.
Zapewnił natomiast, że na pewno nie zostanie włączona "fundamentalna" sprawa.
Autor: js//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24