Najpierw Polskie Radio, a następnie telewizja nadały wystąpienie generała Wojciecha Jaruzelskiego, w którym informował o ukonstytuowaniu się Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) i wprowadzeniu na mocy dekretu Rady Państwa stanu wojennego na terenie całego kraju. Tak 41 lat temu, 13 grudnia 1981 roku rozpoczynał się stan wojenny. W uroczystościach upamiętniających to wydarzenie, a zwłaszcza jego ofiary, zaplanowano udział najważniejszych polityków, w tym prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego.
We wtorek przypada 41. rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. W niedzielę 13 grudnia 1981 roku o godzinie 6 rano Polskie Radio nadało wystąpienie generała Wojciecha Jaruzelskiego, w którym informował on Polaków o ukonstytuowaniu się Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) i wprowadzeniu na mocy dekretu Rady Państwa stanu wojennego na terenie całego kraju.
OGLĄDAJ TAKŻE: 1981. Rozmowy o stanie wojennym >>>
W zorganizowanych we wtorek uroczystościach upamiętniających to wydarzenie, a zwłaszcza ofiary stanu wojennego, zaplanowano udział najważniejszych polityków, w tym prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego. Premier o godzinie 9.30 odwiedził Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, znajdujące się w dawnym więzieniu przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie. - Pamięć o ofiarach stanu wojennego, pamięć o stanie wojennym są bardzo ważne nie tylko dla naszej historii, ale także dla naszej współczesności - mówił Morawiecki. Premier podkreślił, że stan wojenny "to nie tylko dziesiątki tysięcy aresztowanych, internowanych, bitych, poniżanych, ale to także ponad 100 osób zamordowanych, to także o wiele więcej ofiar, które zginęły z rąk tak zwanych nieznanych sprawców, sprawców, których nigdy nie wykryto".
Prezydent Andrzej Duda o godzinie 19.30 zapali "Światło Wolności" pod Krzyżem Papieskim na placu marszałka Józefa Piłsudskiego. Również marszałek Senatu Tomasz Grodzki o godzinie 19.30 zapali w oknie swojego gabinetu symboliczną świecę dla uczczenia ofiar stanu wojennego.
Jak podkreśla Kancelaria Senatu, akcja pod hasłem "Ofiarom stanu wojennego. Zapal Światło Wolności" nawiązuje do gestu solidarności wyrażonego wobec Polaków żyjących w stanie wojennym, w Wigilię Bożego Narodzenia 1981 roku, przez rzesze mieszkańców wolnego świata.
Stan wojenny - pierwsze godziny
Jeszcze przed północą 12 grudnia 1981 roku jednostki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych składające się z grup specjalnych - w tym oddziałów ZOMO i jednostek antyterrorystycznych, a także funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa - rozpoczęły działania. W ramach operacji "Azalia" siły MSW i Wojska Polskiego zajęły obiekty Polskiego Radia i Telewizji oraz zablokowały w centrach telekomunikacyjnych połączenia krajowe i zagraniczne. Grupy milicjantów i funkcjonariuszy SB przystąpiły w ramach operacji o kryptonimie "Jodła" do internowania działaczy "Solidarności" i przywódców opozycji politycznej.
Oddziały ZOMO zajęły lokale zarządów regionalnych "Solidarności", zatrzymując przebywające tam osoby i zabezpieczając znalezione urządzenia łącznościowe i poligraficzne. Do miast skierowano oddziały pancerne i zmechanizowane, które umieszczono przy najważniejszych węzłach komunikacyjnych, urzędach i innych obiektach strategicznych. Przeprowadzono aresztowania wśród niezależnych intelektualistów, w tym wśród organizatorów i uczestników obradującego w Warszawie Kongresu Kultury Polskiej.
Główne uderzenie nastąpiło w Gdańsku, gdzie w sobotę zebrała się Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" i gdzie w związku z tym przebywało wielu działaczy i doradców związkowych. W ciągu nocy zatrzymano w Gdańsku około 30 członków Komisji Krajowej i kilku doradców. Tylko nielicznym udało się uniknąć aresztowania.
O godzinie 1 w nocy w Belwederze zebrali się członkowie Rady Państwa, formalnie najwyższego organu władzy. Większość z nich nie wiedziała jednak, jaki był cel tej nocnej narady. Po półtoragodzinnych obradach członkowie Rady Państwa przyjęli przedstawiony im dekret o wprowadzeniu stanu wojennego oraz towarzyszące mu dokumenty, przeciwko głosował jedynie przewodniczący PAX, Ryszard Reiff.
Wszystkie przyjęte dokumenty były antydatowane i nosiły datę 12 grudnia 1981 roku. Dekret o wprowadzeniu stanu wojennego był niezgodny z obowiązującym wówczas prawem, ponieważ Rada Państwa mogła wydawać dekrety jedynie między sesjami Sejmu. Tymczasem sesja taka trwała, a najbliższe posiedzenie izby było wyznaczone na 15 i 16 grudnia.
Większość Polaków o wprowadzeniu stanu wojennego dowiedziała się dopiero o poranku. Tuż po godzinie 6 Polskie Radio po raz pierwszy nadało przemówienie Wojciecha Jaruzelskiego. Kilka godzin później zostało wyemitowane także na antenie obu programów telewizyjnych.
Protesty robotników
14 grudnia rozpoczęły się niezależnie od siebie strajki okupacyjne w wielu dużych zakładach przemysłowych. Protestowały huty, w tym największa w kraju "Katowice" oraz imienia Lenina, większość kopalń, porty, stocznie w Trójmieście i Szczecinie, największe fabryki, takie jak: WSK w Świdniku, Dolmel i Pafawag we Wrocławiu, warszawski Ursus czy Zakłady Przemysłu Odzieżowego iminiea Marchlewskiego w Łodzi. Strajkowano w sumie w 199 zakładach (w 50 utworzono komitety strajkowe), na blisko 7 tysięcy istniejących wtedy w Polsce przedsiębiorstw. Władze uznały skalę sprzeciwu społecznego za stosunkowo niewielką i możliwą do opanowania dostępnymi środkami.
W kilkudziesięciu zakładach doszło do brutalnych pacyfikacji strajków z pomocą oddziałów ZOMO i wojska wyposażonego w ciężki sprzęt. Szczególnie dramatyczny przebieg miały strajki w kopalniach na Górnym Śląsku, gdzie górnicy stawili czynny opór. 16 grudnia 1981 roku w Kopalni Węgla Kamiennego "Wujek" w trakcie kilkugodzinnych walk milicjanci użyli broni palnej, zabijając dziewięciu górników. 23 grudnia przy wsparciu czołgów i desantu ze śmigłowców udało się stłumić strajk w Hucie "Katowice". Najdłużej trwały protesty w kopalniach "Ziemowit" (do 24 grudnia) i "Piast" (do 28 grudnia), w których zdecydowano się prowadzić strajk pod ziemią.
Wprowadzając stan wojenny, władze komunistyczne nie zdecydowały się zaatakować bezpośrednio Kościoła. Prymas Józef Glemp od początku apelował o spokój i zażegnanie bratobójczych walk, domagając się jednocześnie uwolnienia internowanych i aresztowanych oraz powrotu do dialogu z "Solidarnością".
13 grudnia w kazaniu wygłoszonym w warszawskim Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej zwracał się o uniknięcie rozlewu krwi. - Będę wzywał o rozsądek nawet za cenę narażenia się na zniewagi i będę prosił, nawet gdybym miał boso iść i na klęczkach błagać: nie podejmujcie walk Polak przeciw Polakowi - mówił.
Źródło: PAP