Andrzej Duda skierował do Trybunału Konstytucyjnego bez podpisu nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym. Szef jego gabinetu Paweł Szrot argumentował w niedzielnej "Kawie na ławę", że prezydent "nie ma zwyczaju podejmować decyzji tylko dlatego, że wszyscy się tego po nim spodziewają". Sprawę komentowali w programie TVN24 politycy. - Powiedzieliśmy: macie zielone światło, nie spartolcie tego. A jednak spartoliliście - tak działanie obozu rządzącego w kwestii uzyskania dla Polski pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy ocenił wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL).
Andrzej Duda poinformował w piątek, że kieruje nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli prewencyjnej. Oznacza to, że ustawa nie będzie obowiązywała, dopóki TK nie wypowie się na temat jej zgodności z konstytucją. Prezydent zaapelował do sędziów o niezwłoczne zajęcie się sprawą.
W "Kawie na ławę" w TVN24 odnieśli się do tego w niedzielę: posłanka Joanna Kluzik-Rostkowska z Koalicji Obywatelskiej, wicemarszałek Sejmu z Lewicy Włodzimierz Czarzasty, poseł ugrupowania Wolnościowcy Artur Dziambor, wiceminister kultury Jarosław Sellin z Prawa i Sprawiedliwości, wicemarszałek Sejmu z ramienia Polskiego Stronnictwa Ludowego Piotr Zgorzelski oraz Paweł Szrot z Kancelarii Prezydenta.
Kluzik-Rostkowska: te pieniądze oddalają się od nas jeszcze bardziej
- Gdyby Sejm przyjął poprawki opozycji, które mogłyby tę ustawę czynić konstytucyjną, prezydent nie miałby tego problemu - oceniła Joanna Kluzik-Rostkowska. Zaznaczyła, że "cała ta historia, ta niekończąca się telenowela, zaczęła się wiele lat temu, kiedy PiS zaczął rządzić, od dewastacji sądownictwa". - Teraz jesteśmy na kolejnym etapie - dodała.
- Gdyby PiS nie dewastował polskiego sądownictwa, w ogóle nie mielibyśmy tego typu kłopotu. Mamy je na życzenie PiS-u - oceniła posłanka KO.
Jej zdaniem "decyzja prezydencka oznacza, że te pieniądze oddalają się od nas jeszcze bardziej, że ich po prostu nie będzie". - Cała historia z dewastacją polskiego sądownictwa była absolutnie niepotrzebna i takie są konsekwencje - mówiła.
- Jaki interes Polacy mają w tym, żeby nie dostać pieniędzy z Unii Europejskiej? - pytała.
Czarzasty: PiS nie jest w stanie tego załatwić
Włodzimierz Czarzasty powiedział, że nie jest zadowolony, "bo nie będzie pieniędzy w tej chwili i cała procedura się opóźni". - To już nie jest zależne absolutnie od Komisji Europejskiej. PiS, pan prezydent, rząd PiS-u doprowadził do tego, ze warunkiem przyjścia tych pieniędzy jest wygrana opozycji w wyborach w październiku. Dopóki opozycja nie wygra wyborów, PiS nie jest w stanie się porozumieć i PiS nie jest w stanie tego załatwić - ocenił.
- Ja bym przyjął jego [prezydenta Dudy - red.] argumenty, że on działa zgodnie z konstytucją, tylko przecież przez niego do tej sytuacji między innymi doszło. Jakby nie łamał przez siedem lat konstytucji, jakby nie podpisywał beznadziejnych ustaw oraz nie powoływał ludzi poza prawem na różne stanowiska, to by nie było całej tej sytuacji - zaznaczył.
- PiS tak się zagrał, tak się zamotał, że tych pieniędzy po prostu nie ma. Co mnie to obchodzi czy prezydent, czy pan premier, czy pan Ziobro, czy pan Kaczyński w tej sprawie cokolwiek zrobią? Rozwalili system przez własną nieumiejętność – mówił.
W jego opinii, Andrzej Duda "jak ostatni tchórz uciekł od odpowiedzialności".
Sellin: chcieliśmy tę sprawę załatwić na zasadzie kompromisu politycznego
Jarosław Sellin ocenił, że "gdyby przyjąć poprawki opozycji, to prezydent by musiał zawetować tę ustawę".
- Jestem rozczarowany, dlatego że ten spór nie ma charakteru prawnego. To jest spór czysto polityczny wywołany tym, że opozycja ciężko pracowała przez ostatnie kilka lat, żeby namawiać swoich przyjaciół w Komicji Europejskiej, a jest ich większość, do tego, żeby tego instrumentu używać w walce z polskim prawicowym rządem - powiedział.
- Ten kompromis, który wynegocjowaliśmy w Brukseli, miał charakter kompromisu politycznego. Oczywiście on ma formę prawną i do tej formy prawnej się jakoś trzeba ustosunkować, ale my chcieliśmy tę sprawę załatwić na zasadzie kompromisu politycznego – przekonywał.
Przyznał, że "prezydent miał prawo tak zdecydować, bo jest strażnikiem konstytucji i ma obowiązek nawet analizować dokument, czy jest zgodny z konstytucją, czy nie".
Zgorzelski: komunikat od prezydenta poszedł w dwa kierunki
Piotr Zgorzelski zauważył, że "komunikat wysłany przez pana prezydenta poszedł w dwa kierunki". - Pierwszy, to do Komisji Europejskiej, której zakomunikowano, że Polska nie jest zdolna, aby złożyć wniosek o Krajowy Plan Odbudowy, i to jest bardzo zła wiadomość - mówił.
- Drugi zaś został wysłany do wewnątrz, do czekających na te pieniądze rzemieślników, rolników, przedsiębiorców, wszystkich, dla których te pieniądze były kroplówką prorozwojową - dodał. - Wszyscy dowiedzieliśmy się, że ta władza jest tak już zakiwana wewnętrznie, że nie jest w stanie wypracować prostego projektu ustawy - powiedział wicemarszałek Sejmu.
Zwracając się do przedstawicieli obozu rządzącego, kontynuował, że "w trójkącie premier, prezydent i minister sprawiedliwości nie jesteście w stanie wypracować prostego projektu ustawy, w którym opozycja starała się wam nie przeszkadzać, wstrzymując się". - Powiedzieliśmy: macie zielone światło, nie spartolcie tego. A jednak spartoliliście, nie potrafiliście dowieźć do końca prostego projektu, czyli nawet porozumieć się z prezydentem - mówił.
Dziambor: te problemy uderzyły w twarz Prawo i Sprawiedliwość
Artur Dziambor, poseł ugrupowania Wolnościowcy, które wchodzi w skład koła parlamentarnego Konfederacji, ocenił, że "lepiej by było, jakby prezydent to zawetował".
- Będzie bardzo ciekawa potyczka wewnątrz Trybunału Konstytucyjnego. Ziobryści z kaczystami będą się żarli o to, co z tym zrobić. Ostatecznie i tak niekonstytucyjność niektórych zapisów sprawia, że widać było, że Prawo i Sprawiedliwość poddało się dyktatowi Unii Europejskiej - mówił.
- Losy tej ustawy będą kiedyś omawiane przez politologów i będą na tym robione doktoraty, ponieważ wszystko zaczęło się prawie trzy lata temu, kiedy premier zgodził się na to, żeby powiązać tak zwaną praworządność z wypłatami pieniędzy. To był ten moment, w którym wiadomo było, że będą problemy. Te problemy uderzyły w twarz Prawo i Sprawiedliwość – dodał.
Szrot: ta ustawa wzbudza poważne pytania konstytucyjne
- Pan prezydent zawsze ma cztery możliwości. Suwerennie i samodzielnie wybiera jedną z nich. Tym razem zdecydował się na wariant skierowania ustawy do Trybunału Konstytucyjnego bez podpisu – mówił szef prezydenckiego gabinetu Paweł Szrot.
Tłumaczył, że "ta ustawa wzbudza poważne pytania konstytucyjne". - Chodzi tutaj nie tylko o pana prezydenta, który analizował tę ustawę również samodzielnie, ale przypominam opinię Naczelnego Sądu Administracyjnego, Sądu Najwyższego – powiedział.
- Pan prezydent zaapelował do Trybunału Konstytucyjnego o szybkie zajęcie się tą sprawą, o szybkie rozpatrzenie jego wniosku i w tym sensie zależy mu na bardzo szybkim rozstrzygnięciu - dodał.
Szrot przekonywał, że "prezydent nie ma zwyczaju podejmować decyzji tylko dlatego, że wszyscy się tego po nim spodziewają, bądź tego od niego oczekują". - Pan prezydent ocenił wątpliwości konstytucyjne na tyle poważnie, że zdecydował się skierować tę ustawę do Trybunału Konstytucyjnego przed podpisem – wyjaśnił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24