Warszawska prokuratura apelacyjna sprawdza, czy decyzja o umorzeniu śledztwa w sprawie tzw. afery hazardowej była zasadna. Kontrolę zleciła Prokuratura Generalna. - To rutynowe działania - przekonuje rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk
- Chodzi o sprawdzenie przebiegu postępowania i merytoryczności decyzji. Z moich informacji wynika, że akta sprawy zostały już dostarczone - powiedział rzecznik prokuratury apelacyjnej Zbigniew Jaskólski.
Rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk zapewnił, że są to rutynowe działania. - Ta sprawa ze względu na swoją wagę była w zainteresowaniu Prokuratury Generalnej. Podobnie jak przy innych umorzeniach, w sprawach o takiej randze, prowadzona jest kontrola - dodał. Jako przykład podał decyzję łódzkiej prokuratury okręgowej o umorzeniu śledztwa dot. nieprawidłowości przy zabezpieczeniu śladów i dowodów na miejscu zdarzenia po śmierci b. posłanki SLD Barbary Blidy, którą obecnie analizuje Prokuratura Generalna.
Kontrola do 10 maja
Jako pierwsza informację o kontroli podała telewizja publiczna. Według niej, ma się ona zakończyć do 10 maja.
Warszawska prokuratura okręgowa umorzyła śledztwo w sprawie tzw. afery hazardowej 7 kwietnia. Prokuratorzy nie znaleźli wystarczających danych wskazujących na przestępstwo, w części wątków - jak wskazali - do przestępstw w ogóle nie doszło.
Afera hazardowa
Tzw. afera hazardowa wybuchła na początku października 2009 r., po publikacji "Rzeczpospolitej", która ujawniła materiały CBA. Z materiałów tych wynikało, że ówczesny szef klubu PO Zbigniew Chlebowski i ówczesny minister sportu Mirosław Drzewiecki mieli podczas prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej działać na rzecz biznesmenów z branży hazardowej. Obaj zaprzeczali temu, ale stracili stanowiska.
Sprawą zajmowała się też sejmowa komisja śledcza. Zgodnie z jej sprawozdaniem, z którym Sejm zapoznał się w październiku zeszłego roku, politycy PO nie brali udziału w nielegalnym lobbingu w sprawie ustawy hazardowej, choć ich zeznania były momentami mało wiarygodne. Źródłem przecieku o akcji CBA (który ostrzegł biznesmena branży hazardowej Ryszarda Sobiesiaka o zainteresowaniu jego osobą), według raportu komisji, mogło być tak Biuro, jak i kancelaria premiera.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24