Dron, który spadł na teren prywatnego gospodarstwa w pobliżu Kętrzyna, mógł należeć do rosyjskiej straży granicznej - wynika z nieoficjalnych informacji tvn24.pl. Prokuratura wszczęła śledztwo dotyczące "podejrzenia działalności obcego wywiadu przeciwko Rzeczpospolitej Polskiej poprzez zbieranie informacji wywiadowczych".
Bezzałogowca w zeszły wtorek znalazł właściciel gospodarstwa, leżącego około 30 kilometrów od granicy z Obwodem Kaliningradzkim. Jeszcze tego samego dnia zaalarmował o swoim odkryciu policję i Straż Graniczną.
Dron - szpieg
- Dostaliśmy sygnał od prywatnej osoby, prowadzimy działania na miejscu - tyle powiedziała nam w ubiegły wtorek rzecznik prasowa pograniczników Agnieszka Golias. Funkcjonariusze Straży Granicznej zabezpieczyli miejsce zdarzenia. Do pomocy w analizie wraku zostali wysłani specjaliści z cywilnych i wojskowych służb specjalnych.
W piątek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie prokurator Krzysztof Stodolny poinformował o wszczęciu śledztwa "podejrzenia działalności obcego wywiadu przeciwko Rzeczpospolitej Polskiej poprzez zbieranie informacji wywiadowczych".
Dodał, że śledztwo zostało powierzone olsztyńskiej delegaturze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Przestępstwo szpiegostwa zagrożone jest karą do 10 lat pozbawienia wolności. - Z uwagi na dobro postępowania przygotowawczego, nie jest możliwe udzielenie innych informacji w tej sprawie - stwierdził prokuratur.
Według dziennikarzy radia RMF, którzy pierwsi poinformowali o tajemniczej katastrofie drona, znajdowały się na nim rosyjskie napisy.
Dron rosyjskich pograniczników
- Z wstępnej oceny naszych ekspertów wynika, że dron mógł należeć do rosyjskiego odpowiednika Straży Granicznej - przekazała nam jedna z osób związana z badaniem incydentu.
Jak pisze PAP, przez niektóre źródła urządzenie łączone jest też z przygotowaniami do wielkich manewrów wojskowych na Białorusi, które mają się odbyć w połowie września.
Resztki sprzętu są teraz porównywane z wiedzą o rosyjskich bezzałogowcach zgromadzoną przez polskich ekspertów podczas wojny we wschodniej Ukrainie.
- Dlatego stale inwestujemy w sprzęt na granicy z Obwodem Kaliningradzkim. Także w systemy przeciwko bezzałogowcom - zapewnia nas jeden z posłów, który zajmuje się sprawami bezpieczeństwa.
Nasi rozmówcy zapewniają, że dzięki tym inwestycjom maleje liczba incydentów z niezidentyfikowanymi dronami. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu często miały się pojawiać nad wojskowymi instalacjami na północnym-wschodzie Polski i nad mieszczącą się tam szkołą Agencji Wywiadu.
Polskie wojsko ma bardzo mało dronów. Antoni Macierewicz zapowiadał duże zakupy, ale niewiele się zmieniło.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shhutterstock