"Funkcjonariusze widzieli film z tasera, ale nie wyciągnęli z tego właściwych wniosków, ani też nie poinformowali o tym. Stąd też brak wiedzy o nagraniu między innymi u Komendanta Głównego Policji i jego zastępców" - informuje Komenda Główna Policji.
"Fakty" TVN poinformowały we wtorek, że - wbrew wcześniejszym informacjom - policjanci widzieli film z paralizatora użytego wobec Igora Stachowiaka na komisariacie we Wrocławiu już dwa tygodnie po jego śmierci. Tak wynika z odpowiedzi, jaką otrzymał w tej sprawie Rzecznik Praw Obywatelskich.
Z informacji dostępnych na stronie RPO wynika, że 31 maja 2016 roku "zabezpieczono nagranie zapisu video z tasera dokumentujące jego użycie wobec Igora Stachowiaka", a 3 czerwca 2016 roku "rzecznik dyscyplinarny (policji) przeprowadził oględziny zapisu, co udokumentował stosownym protokołem".
Jeszcze w maju komendant główny policji zaprzeczał, jakoby policja miała dostęp do filmu.
- Prowadzący postępowanie dyscyplinarne, wszczęte na moje polecenie, trzykrotnie zwracał się do prokuratury z prośbą o przekazanie tego materiału filmowego. Tego materiału filmowego nie uzyskał - mówił wówczas. Brakiem dostępu do niego tłumaczono przewlekłość postępowania wobec policjantów z Wrocławia.
Zapis nagrania z paralizatora TVN24 ujawniła 20 maja.
Komunikat KGP
W środę Komenda Główna Policji wydała komunikat, w którym zaznacza, że "Komendant Główny Policji zgodnie z przepisami nie może ingerować w prowadzone postępowanie dyscyplinarne i zbierane w ramach niego dowody".
"Nie widział też wcześniej nagrania z urządzenia taser" - podkreślono.
W komunikacie napisano również, że po emisji programu "Superwizjer" na polecenie szefa policji wszczęto postępowanie kontrolne, na skutek którego stwierdzono między innymi "brak nadzoru Komendanta Wojewódzkiego Policji we Wrocławiu w zakresie wszechstronnego wyjaśnienia przez Komendanta Miejskiego Policji we Wrocławiu czynności podejmowanych w stosunku do Igora S., brak właściwego nadzoru ze strony ówczesnego Komendanta Komisariatu Policji Wrocław Stare Miasto nad działaniami funkcjonariuszy zatrzymujących Igora S., zawieszenie w dniu 18.08.2016 r. bez podstawy faktycznej postępowania dyscyplinarnego, co było niezgodne z przepisami i doprowadziło do trwającej od dnia tego zawieszenia nieuzasadnionej bezczynności w sprawie".
Widzieli, ale nie wyciągnęli "właściwych wniosków"
"Zespół powołany przez KGP stwierdził również, że funkcjonariusze widzieli film z tasera, ale nie wyciągnęli z tego właściwych wniosków, ani też nie poinformowali o tym. Stąd też brak wiedzy o nagraniu między innymi u Komendanta Głównego Policji i jego zastępców" - podkreślono w komunikacie.
Jak dodano, w stosunku do funkcjonariuszy, wobec których stwierdzono nieprawidłowości zostały podjęte decyzje personalne.
"Chodzi między innymi o odwołanych: komendanta wojewódzkiego Policji we Wrocławiu i jego zastępcę, komendanta miejskiego Policji we Wrocławiu i jego zastępcę. Funkcjonariusz, który używał tasera, został zwolniony ze służby" - wyjaśniono.
Jak dodano na końcu, w sprawie nadal prowadzone są przez prokuraturę czynności oraz czynności kontrolne.
"Zapewniamy, że z naszej strony czynności prowadzone są wnikliwie, rzetelnie i zgodnie z przyjętymi zasadami, o czym świadczą chociażby już podjęte decyzje, o których publicznie informowaliśmy. O wynikach kontroli opinia publiczna zostanie poinformowana po ich zakończeniu" - napisano w komunikacie KGP.
Śmierć w komisariacie
25-letni Igor Stachowiak został zatrzymany w maju 2016 roku na wrocławskim Rynku. Według funkcjonariuszy mężczyzna był agresywny i dlatego musieli użyć paralizatora. Po przewiezieniu na komisariat stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Według pierwszej opinii lekarza przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa.
Sprawa wróciła rok później, gdy "Superwizjer" wyemitował drastyczne materiały zarejestrowane na wrocławskim komisariacie tuż przed śmiercią mężczyzny. W materiale widać, że wobec Stachowiaka kilkakrotnie użyto paralizatora, gdy był skuty kajdankami w toalecie.
Sprawę śmierci mężczyzny od roku bada poznańska Prokuratura Okręgowa. Śledczy nie wykluczają, że postawią policjantom zarzuty znęcania się nad pozbawionym wolności.
W związku z wydarzeniami sprzed roku szef MSWiA odwołał m.in. komendanta dolnośląskiej policji, jego zastępcę ds. prewencji oraz komendanta miejskiego we Wrocławiu.
Pod koniec maja nowy komendant dolnośląskiej policji nadinspektor Tomasz Trawiński poinformował, że wszczęto administracyjną procedurę zwolnienia pięciu funkcjonariuszy komendy miejskiej i komisariatu Wrocław-Stare Miasto, a postępowanie dyscyplinarne będzie miał policjant wyjaśniający tę sprawę i odwołani komendanci miejscy.
Jak dowiedział się we wtorek portal tvn24.pl, funkcjonariusz, który raził paralizatorem skutego kajdankami Stachowiaka, został ostatecznie zwolniony ze służby. Od 23 maja przebywał na urlopie.
ZOBACZ MATERIAŁ "SUPERWIZJERA" NA TEMAT ŚMIERCI IGORA STACHOWIAKA
Autor: mw / Źródło: TVN24, Fakty TVN, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer