- Nadajemy tej sprawie rangę olbrzymią, a tak naprawdę to jest człowiek, który potencjalnie pójdzie do więzienia, potencjalnie nakradł, potencjalnie jest bandytą - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 Włodzimierz Czarzasty. Odniósł się w ten sposób do wydarzeń wokół posła PiS Marcina Romanowskiego. Wicemarszałek Sejmu i współprzewodniczący Nowej Lewicy powiedział, że "po prostu ma dosyć" zajmowania się tym tematem.
Wicemarszałek Sejmu i współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 o sprawie posła PiS Marcina Romanowskiego, na którym ciąży szereg zarzutów w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości. Były wiceszef resortu sprawiedliwości, za którym wydano nakaz aresztowania, otrzymał azyl polityczny na Węgrzech, a w ubiegłym tygodniu poinformował, że "zrzekł się statusu posła zawodowego" i nie będzie w związku z tym pobierać poselskiego wynagrodzenia.
- Ja po prostu mam dosyć (...) zajmowania się bez przerwy potencjalnym złodziejem i bandytą. To znaczy, nadajemy rangę tej sprawie olbrzymią, a tak naprawdę to jest człowiek, który potencjalnie pójdzie do więzienia, potencjalnie nakradł, potencjalnie jest bandytą - zauważył Czarzasty.
- Zajmowanie się codziennie bandytą i opowiadanie, jakim on jest wielkim bandytą - to mam tego dosyć - podkreślił.
"Te sprawy są dosyć proste i myślę, że trzeba prostym językiem o tym opowiedzieć".
Nawiązując do toczącej się w debacie publicznej dyskusji na temat, czy Romanowski powinien otrzymywać uposażenie, dietę i inne środki dla parlamentarzystów, Czarzasty ocenił, że "te sprawy są dosyć proste i myślę, że trzeba prostym językiem o tym opowiedzieć".
- Po pierwsze, jeżeli chodzi o wynagrodzenie pana Romanowskiego, zrezygnował z tego wynagrodzenia. Nie ma tematu, koniec, kropka. Nie ma co dywagować. Jeżeli chodzi o dietę, (to) dieta poselska jest wypłacana posłom wtedy, kiedy realizują swoją misję na terenie kraju. Pana Romanowskiego nie ma na terenie kraju, nie będzie mu wypłacana dieta poselska - wskazywał współlider Nowej Lewicy.
Jak mówił, jeżeli chodzi natomiast o środki na jego biuro poselskie, to trwają prace nad zmianą przepisów, żeby to marszałek Sejmu wziął "odpowiedzialność za pracowników i za to biuro".
CZYTAJ WIĘCEJ: Co z wynagrodzeniem Romanowskiego? Hołownia wyjaśnia
"Domański nie powinien wypłacić ani grosza Prawu i Sprawiedliwości"
Czarzasty odniósł się też do dyskusji na temat pieniędzy dla Prawa i Sprawiedliwości.
Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła w ubiegłym tygodniu sprawozdanie finansowe komitetu PiS, realizując tym samym decyzję nieuznawanej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Tego samego dnia szef PKW skierował w tej sprawie pismo do ministra finansów Andrzeja Domańskiego, informując, że nie ma już przesłanki do obcięcia dotacji Prawu i Sprawiedliwości. Nie jest jednak rozstrzygnięte, co zrobi minister, ponieważ - jak podkreślają rządzący i część ekspertów - izba SN, która nakazała przyjęcie sprawozdania, zgodnie z opinią europejskich trybunałów nie jest sądem.
Gość TVN24 mówił, że w Lewicy "nie uznajemy neosędziów". - W związku z tym wszystkie decyzje, które są podejmowane w tej chwili w Sądzie Najwyższym z udziałem neosędziów, my jako Lewica uważamy za nieskuteczne i z wadą prawną - podkreślał.
- Czyli pan (minister finansów - red.) Domański nie powinien wypłacić ani grosza Prawu i Sprawiedliwości - ocenił Czarzasty. - Jeżeli mam wziąć za to współodpowiedzialność jako jeden z czterech współliderów koalicji, biorę. Jeżeli mam za to stanąć w przyszłości przed Trybunałem Stanu, stanę. Jeżeli mam dostać jakąś karę, to dostanę - zaznaczył.
Wicemarszałek Sejmu przekazał, że z tego samego powodu "wypowiada się jednoznacznie przeciwko pomysłowi pana marszałka Hołowni w sprawie uznania bądź nieuznania wyborów prezydenckich przez neosędziów". - Nie może być tak, że izba złożona z neosędziów jak zdecyduje, to my tego nie uznajemy, a jeżeli ci neosędziowie będą głosowali in gremium, czyli w 96-osobowym składzie sądu, to uznajemy - mówił. Jego zdaniem "to nie jest tak, że rano złodziej jest złodziejem, a wieczorem nim nie jest".
Chodzi o projekt ustawy incydentalnej, który został złożony w Sejmie przez Polskę 2050 i odnosi się do rozstrzygania przez Sąd Najwyższy spraw dotyczących tegorocznych wyborów prezydenckich. W projekcie przewidziano, że ważność tych wyborów miałyby orzec trzy izby Sądu Najwyższego: Karna, Cywilna i Pracy, a nie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24