Potwierdziły się informacje tvn24.pl dotyczące przygotowywanego przez prokuraturę aktu oskarżenia przeciwko Jackowi Kapicy. Poza byłym wiceministrem akt oskarżenia dotyczy siedmiu innych urzędników resortu finansów.
Według śledczych działania wiceministra i byłego szefa służby celnej doprowadziły do strat budżetu państwa w wysokości 21 miliardów.
Jacek Kapica został zatrzymany przez CBA 29 marca w Warszawie na polecenie Prokuratury Okręgowej w Białymstoku, która prowadzi śledztwo w sprawie tzw. afery hazardowej. Zarzuty usłyszał w Prokuraturze Okręgowej w Białymstoku. Nie przyznał się, po postawieniu zarzutów złożył krótkie wyjaśnienia.
"Oskarżony o popełnienie dwóch przestępstw"
W środę Prokuratura Krajowa poinformowała o skierowaniu do Sądu Rejonowego w Warszawie aktu oskarżenia przeciwko Kapicy oraz siedmiorgu urzędnikom resortu finansów.
Jej rzeczniczka Ewa Bialik przekazała, że Kapica "został oskarżony o popełnienie dwóch przestępstw umyślnego niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej".
Z informacji Prokuratury Krajowej wynika, że "oskarżony umyślnie nie dopełnił ciążącego na nim obowiązku nadzoru nad realizacją zadań wynikających z ustawy o grach i zakładach wzajemnych ani nadzoru nad podległymi mu departamentami i innymi jednostkami".
Według śledczych były wiceminister działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowej w łącznej kwocie ponad 21 mld zł. "Zarzuty stawiane oskarżonemu Jackowi K. obejmują okres od 2 lutego 2008 roku do 23 listopada 2009 roku oraz od 1 stycznia 2010 roku do nieustalonego dnia 2015 roku" - wskazała w komunikacie prokuratura.
Kapica - jak podała prokuratura - "ignorował informacje o nierzetelności badań technicznych, które są wymagane do rejestracji automatów do gry i nie zlecił podległym mu urzędnikom kontroli badań, co prowadziło do legalizacji automatów, które nie powinny zostać zarejestrowane". Jak wskazała prokuratura, Kapica wstrzymał też "zleconą wcześniej przez siebie weryfikację 149 automatów, wytypowanych przez izby celne do ponownych badań, a gdy mimo to ujawniono nieprawidłowości, oskarżony nie polecił cofnięcia nierzetelnym jednostkom badawczym upoważnienia do badań technicznych automatów". Według prokuratury oskarżony działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowej w łącznej kwocie ponad 21 miliardów złotych, a wskutek jego działalności korzyść majątkową osiągnęli właściciele "jednorękich bandytów", czerpiący z nich zyski, mimo że urządzenia nie powinny zostać zarejestrowane. To kwota, którą w formie podatków powinni odprowadzić do Skarbu Państwa - podkreślono w komunikacie.
Afera hazardowa
Aferę "jednorękich bandytów", które zalały cały kraj, wyjaśniał specjalny zespół w pionie przestępczości zorganizowanej białostockiej prokuratury i policjantów z Centralnego Biura Śledczego. Zarzutami objęto ponad 200 osób: właścicieli firm z automatami, urzędników różnych szczebli i funkcjonariuszy państwa. Aż do momentu, gdy kierujący zespołem prokurator zdecydował o postawieniu zarzutów Jackowi Kapicy, wtedy jeszcze pełniącemu funkcję wiceministra i szefa służby celnej. - Podczas urlopu odebrano mu śledztwo i przeniesiono je do prokuratury w Poznaniu - mówi jeden z prokuratorów. Czytaj więcej o znikających zarzutach dla wiceministra Kapicy.
Powrót sprawy
Decyzję o odebraniu śledztwa krytykowali czołowi politycy Prawa i Sprawiedliwości. Na jednej z pierwszych konferencji prasowych ministra Zbigniewa Ziobro i premier Beaty Szydło odebraniem tego śledztwa uzasadniano zmiany w wymiarze sprawiedliwości.
Mimo publicznych deklaracji śledztwo nadal jednak było prowadzone w Poznaniu, gdzie umorzono je w ubiegłym roku. Dopiero, gdy poinformowaliśmy o tym na portalu tvn24.pl, sprawa wróciła do prokuratury w Białymstoku.
- Nie wierzę, że prokuratorowi uda się obronić akt oskarżenia. Kapica może sięgnąć do kilkuset stron uzasadnienia umorzenia śledztwa, które napisano w Poznaniu. Pozostanie kolejną nierozliczoną aferą, bez winnych urzędników - mówi nasz rozmówca, doświadczony funkcjonariusz służb specjalnych.
Nieprawidłowości za PiS
W tym samym śledztwie prokuratorzy zgromadzili dowody wskazujące, że patologiczna sytuacja i gigantyczne straty na rynku “jednorękich bandytów” miała już miejsce w czasie pierwszego rządu Prawa i Sprawiedliwości. Świadczą o tym zarzuty karne, które prokuratorzy przedstawili wysokiej rangą urzędniczce ministerstwa finansów Annie C. Śledczy zarzucają jej dopuszczenie do nieprawidłowości w funkcjonowaniu służby celnej między 2005 a 2010 rokiem.
Gdy w 2010 roku reporterzy magazynu "Uwaga" poinformowali opinię publiczną, że usłyszała zarzuty, urzędniczka przesłała oświadczenie. Wynikało z niego, że od 2006 roku informowała swoich przełożonych o nieprawidłowościach, a ci nie reagowali.
Jej przełożonym był ówczesny wiceminister finansów Marian Banaś. Dziś Marian Banaś również odpowiada za pion skarbowy w resorcie finansów, budując Krajową Administrację Skarbową. Urzędniczka zeznała wówczas także, że na sygnały o nieprawidłowościach nie reagował następca Banasia, czyli właśnie Jacek Kapica.
Autor: zir, mdo, tmw//kg / Źródło: tvn24.pl, PAP