Funkcjonowanie Amber Gold, choć uszczupliło kieszenie wielu rodaków, nie godziło w podstawy ekonomiczne naszego państwa - powiedział w "Kropce nad i" Konstanty Miodowicz zasiadający w komisji ds. służb specjalnych. Zdaniem posła PO Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego w trakcie śledztwa działała dobrze i jej agentom "trudno coś zarzucić".
Zdaniem Miodowicza sprawa Amber Gold przede wszystkim "wskazuje na wiele niedoskonałości w koordynacji pracy instytucji państwa i służb". Poseł uznał, że ABW nie zajęła się spółką zbyt późno, bo wszystko wskazywało na to, że inne instytucje prowadzą postępowanie w dobrym kierunku.
"AG nie godziło w podstawy ekonomiczne kraju"
- ABW otrzymała informacje o nieprawidłowościach ws. Amber Gold, ale zorientowała się, że prokuratura rejonowa w Gdańsku zajęła się tym, przekazując sprawę policji i odstąpiono od działań - tłumaczył.
Dodał, że gdyby nie "wyjście od linii OLT do Amber Gold to można byłoby się zastanawiać nad kompetencjami do zajmowania się tą sprawą przez agencję".
Poseł stwierdził też, że "funkcjonowanie Amber Gold nie godziło w podstawy ekonomiczne naszego państwa" i porównywał sytuację do realiów amerykańskich kiedy służby specjalne też nie zajmowały się sprawa piramidy finansowej Bernarda Madoffa. - Sprawą Madoffa (jego firma wyłudziła kilkanaście miliardów dolatów - red.) w USA nie zajmowały się ani CIA ani FBI, a policja. U nas niestety zawiodły niektóre instytucje. Trzeba jednak stwierdzić, że te agencje, np. ABW, na każdym poziomie dopełniały oczekiwań - tłumaczył.
ABW była pierwsza...
Miodowicz dodał też, że w czasie, gdy machina rozpoznania Amber Gold "była rozpędzona, bo działały i prokuratura, i ABW i inne instytucje", nie było możliwości o poinformowaniu o tych rezultatach postępowania "trzymając się litery prawa". - Wciąż bowiem śledztwo było na etapie rozpoznania - powiedział.
- ABW była pierwszą państwową instytucją, która poinformowała kierownictwo kraju, że Amber Gold jest piramidą finansową. Była zaczynem bardzo intensywnego działania, które zostało sfinalizowane zaprzestaniem działania spółki - ocenił.
"Państwo by nie runęło"
Zapytany o czwartkowe posiedzenie speckomisji, na której zdecydowano, że notatka sporządzona przez ABW do premiera i prezydenta nie zostanie odtajniona, poseł PO powiedział, że opinia publiczna o wszystkim już dowiedziała się w ostatnich tygodniach.
- Jeśli coś naszą decyzją jest w państwie demokratycznym tajne, to pozwólmy działać instytucjom wg kanonu i skoro niektóre informacje za takie uznajemy, to niech takie pozostaną - mówił. Równocześnie przyznał jednak, że "nasze państwo by nie runęło, gdyby ją odtajniono".
W opinii Miodowicza niczego do sprawy nie wniosłoby też powołanie sejmowej komisji śledczej, w której sam też raz zasiadał. - Ona służyłaby tylko promocji politycznej jej członków - skwitował.
Nie miał odporności na pokusy
Odnosząc się do spawy sędziego okręgowego sądu w Gdańsku, Ryszarda Milewskiego i faktu przekazania przez prokuraturę sprawy prowokacji dziennikarskiej ABW, poseł stwierdził, że ""najwyraźniej uznano, że połączy się ją z postępowaniem ws. Amber Gold." - Było nie było wypowiedzi sędziego dotyczyły tej sprawy - dodał.
Oceniając samo postępowanie Milewskiego mówił dość dosadnie: - W ważnych dla funkcjonowania naszego państwa instytucjach są ludzie, którzy powinni pogłębiać swoje kompetencje, ale też nabrać większego doświadczenia życiowego. Sędzia uległ prymitywnej prowokacji, a poza tym swoimi wypowiedziami kompromituje to, co stanowi idee fix sądownictwa - jego niezależność.
- Zapewne panu sędziemu zabrakło odporności na pokusy stwarzane przez polityków - dodał.
Autor: adso/fac / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24