Jest śledztwo po eksplozji w pasażu handlowym w Lublinie. W jej wyniku ciężko ranny został mężczyzna, który podpalił butlę z gazem. Andrzej R. walczy o życie w szpitalu. Był poszukiwany przez policję po tym, jak w poniedziałek w jego mieszkaniu znaleziono jego martwą żonę. Śledztwo ws. śmierci kobiety już trwa. Policja nie wyklucza, że została uduszona.
Pierwsze zdjęcia i informacje z miejsca zdarzenia dostaliśmy na Kontakt 24.
Andrzej R. zabarykadował się rano w sklepie przy ul. Kleebera, którego jest właścicielem. - Dostaliśmy informację, że odkręcił gaz. Wówczas na miejsce przyjechali negocjatorzy. Zdążyliśmy ewakuować 30 osób. Mężczyzna nie podjął próby negocjacji - relacjonował akcję Janusz Wójtowicz z lublińskiej policji.
Nastąpiła eksplozja, w wyniku której zawaliły się trzy ściany budynku i sufit. Ciężko ranny mężczyzna został przewieziony do szpitala specjalistycznego w Łęcznej na oddział poparzeniowy. Ratownicy medyczni walczą o jego życie.
Ogromne zniszczenia. Cztery odkręcone butle
- Mężczyzna został wyniesiony jeszcze przytomny ze sklepiku. Jest to cud, bo lokal został praktycznie całkowicie zniszczony - relacjonował Michał Badach, rzecznik straży pożarnej w Lublinie.
Pożar ugaszono po ponad godzinie. - We wnętrzu znaleźliśmy cztery butle gazowe. Wszystkie były odkręcone - dodał Badach. Kolejne dwie butle z gazem policjanci znaleźli w samochodzie Andrzeja R.
Na miejscu przez strażaków została też odnaleziona broń. Nie wiadomo, czy należy do podejrzanego.
Eksplozja w sklepie była na tyle silna, że konieczna będzie kontrola nadzoru budowlanego. Nie wiadomo bowiem, czy przejścia w jego pobliżu nadają się do użytku.
Ranni w akcji
Poszkodowanych w wyniku eksplozji zostało też dwóch policjantów. - Jeden z obrażeniami klatki piersiowej i twarzy trafił na oddział poparzeniowy szpitala specjalistycznego w Łęcznej. Drugi z nich został przewieziony do szpitala z ranami nogi i głowy od odłamków szkła. Obaj są w dobrym stanie niezagrażającym życiu - poinformował Wójtowicz.
Żona "mogła zostać uduszona"
Andrzeja R. policja poszukiwała od poniedziałku. - Chcieliśmy porozmawiać z nim już od wczoraj, gdy wieczorem zostały znalezione zwłoki jego żony, ale był dla nas niedostępny. Dziś wpadliśmy na jego trop w sklepie, gdzie się zabarykadował i nie chciał nas wpuścić. - tłumaczył rzecznik.
We wtorek po południu śledztwo w sprawie wybuchu oraz śmierci kobiety wszczęła Prokuratura Okręgowa w Lublinie. - Ze wstępnych oględzin wynika, że kobieta mogła zostać uduszona. Przyczyny jej śmierci ustali ostatecznie sekcja zwłok - poinformowała jej rzeczniczka, Beata Syk-Jankowska.
Autor: zś, adso//mat/k / Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Reporter 24 Picek_LBN