Warszawski radny Jan Strzeżek, były działacz Porozumienia, przekazał w mediach społecznościowych, że otrzymał zawiadomienie z prokuratury o odmowie wszczęcia dochodzenia w sprawie spotu Prawa i Sprawiedliwości, który pojawił się pod koniec maja. Wykorzystano w nim ujęcia z obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Pismo z odpowiedzią prokuratury opublikowała "Gazeta Wyborcza". Stwierdzono w nim, że "czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego". Strzeżek zapowiedział, że złoży zażalenie na decyzję śledczych.
31 maja w mediach społecznościowych Prawa i Sprawiedliwości opublikowano spot, w którym wykorzystano ujęcia z byłego niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau oraz wpis dziennikarza Tomasza Lisa. Materiał opublikowano w kontekście marszu, który 4 czerwca przeszedł przez Warszawę. "Marsz 4 czerwca coraz bliżej. Czy na pewno chcesz tam być?" - brzmiał wpis zamieszczony razem z nagraniem na Twitterze PiS-u.
Klip skrytykowało wówczas m.in. Muzeum Auschwitz. Pisano wówczas o "smutnym, bolesnym i niedopuszczalnym przejawie moralnego i intelektualnego zepsucia debaty publicznej".
Strzeżek: prokuratura odmawia wszczęcia dochodzenia w sprawie spotu
Jan Strzeżek, warszawski radny dzielnicy Bielany, były działacz partii Jarosława Gowina Porozumienie, złożył wówczas - jak podaje "Gazeta Wyborcza" - zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie. Teraz otrzymał odpowiedź.
"Pamiętacie obrzydliwy PiSowski spot z Auschwitz? Prokuratura uważa, że to zgodne z prawem, żeby wykorzystywać miejsce mordu milionów ludzi do bieżącej walki politycznej. Dzisiaj odebrałem zawiadomienie o odmowie wszczęcia dochodzenia. Na pewno złożę zażalenie na te decyzję" - napisał w czwartek na Twitterze Strzeżek (pisownia oryginalna - red.).
"Czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego"
"Gazeta Wyborcza" publikuje fotografię pisma z prokuratury, które otrzymał warszawski radny. Stwierdzono w nim między innymi, że "czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego".
Dziennik opisuje, że Strzeżek, składając pismo do prokuratury, powołał się na artykuł 261 Kodeksu karnego, który mówi, że "kto znieważa pomnik lub inne miejsce publiczne urządzone w celu upamiętnienia zdarzenia historycznego lub uczczenia osoby, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności".
Kto znieważa pomnik lub inne miejsce publiczne urządzone w celu upamiętnienia zdarzenia historycznego lub uczczenia osoby, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
"Złożę odwołanie, bo władza nie może mieć poczucia, że skoro rządzi, to może robić, co chce" - powiedział Strzeżek w rozmowie z "Wyborczą".
Spot PiS z ujęciami obozu koncentracyjnego
Na kilkunastosekundowym materiale, na tle ujęć obozu koncentracyjnego, pojawiły się hasła: "W Auschwitz zamordowano ponad 1 mln osób", "6 mln Polaków zamordowano podczas wojny".
Następnie na tle napisu "Arbeit macht frei", wieńczącego bramę do Auschwitz, pojawiał się wpis dziennikarza Tomasza Lisa, który 29 maja napisał na Twitterze "Znajdzie się komora dla Dudy i Kaczora". - Czy na pewno chcesz iść pod tym hasłem? - pytał lektor w spocie. Na koniec materiału wyświetlał się napis: "#marsz4czerwca".
30 maja Tomasz Lis przeprosił za swój wpis, który wykorzystano w środowym klipie partii rządzącej. "Bardzo przepraszam za mój wpis o 'komorze'. To oczywiste, że myślałem o celi, ale powinienem był przewidzieć, że ludzie złej woli przyjmą interpretację absurdalną. Liczę na to, że panowie Duda i Kaczyński zapłacą za swe zbrodnie przeciw demokracji, ale po ludzku życzę im zdrowia i długiego życia" - napisał.
Spot PiS zablokowany. "Gazeta Wyborcza": na żądanie BBC
Natomiast na początku czerwca "Wyborcza" informowała, że spot Prawa i Sprawiedliwości został zablokowany w mediach społecznościowych partii, a stało się tak na żądanie brytyjskiego nadawcy BBC. "Działacze partii Kaczyńskiego nie tylko bez pytania wzięli fragmenty filmu BBC, ale je poprzerabiali" - napisał dziennik.
Źródło: tvn24.pl, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: Szymon Kaczmarczyk/Shutterstock/Twitter