Według 81 procent ankietowanych kobiety powinny mieć prawo do wykonania zabiegu aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu - wynika z sondażu Kantar dla "Faktów" TVN i TVN24. Przeciwnego zdania jest 10 procent respondentów. Badani ocenili również odbywające się w wielu miastach protesty w związku z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie przepisów aborcyjnych.
Pracownia Kantar na zlecenie "Faktów" TVN i TVN24 przeprowadziła sondaż, w którym badani usłyszeli następujące pytanie: "Trybunał Konstytucyjny kilka tygodni temu orzekł, że przepisy dopuszczające aborcję ze względu na ciężkie i nieodwracalne uszkodzenie płodu są niezgodne z Konstytucją. Tym samym Trybunał zakwestionował prawo kobiet do aborcji w takich sytuacjach. Czy Pana(i) zdaniem w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu...".
Zdecydowana większość ankietowanych - 81 procent - wskazała odpowiedź: "kobiety powinny mieć prawo do wykonania zabiegu aborcji".
10 procent badanych odpowiedziało: "kobiety nie powinny mieć prawa do wykonania zabiegu aborcji".
9 procent udzieliło odpowiedzi "nie wiem/trudno powiedzieć".
"W badaniach statystycznych to, jak brzmi pytanie, jest niezmiernie ważne"
Wyniki badania skomentowali w "Tak jest" w TVN24 poseł Porozumienia Kamil Bortniczuk i posłanka Koalicji Obywatelskiej Aleksandra Gajewska.
- Na tak zadane pytanie ja też byłbym w tych 81 procent, ponieważ ja też jestem za tym, żeby uregulować przesłankę w zakresie wad letalnych, a to pytanie zmierzało do wad letalnych - powiedział Bortniczuk. Przyznał, że jest za tym, żeby przepis, którego dotyczy orzeczenie TK, "doprecyzować".
Na uwagę, że część pytania w sondażu była fragmentem tego przepisu, Bortniczuk stwierdził: - W takim razie ja może powiedziałem za dużo.
- Jeżeli to rzeczywiście był ten przepis, który był wówczas, to ja się pod nim nie podpisuję - powiedział. Ocenił, że "w badaniach statystycznych to, jak brzmi pytanie, jest niezmiernie ważne". - To pytanie było tak zadane, że słysząc je od pana - podobnie pewnie, jak ankietowany słyszał od ankietera - sam się w tym byłem w stanie pogubić - powiedział, zwracając się do prowadzącego program Andrzeja Morozowskiego.
Gajewska natomiast mówiła, że "zmuszanie do heroizmu, narzucanie swoich poglądów, wkraczanie w strefę sumienia nie powinno mieć absolutnie miejsca". Mówiąc o aborcji w przypadku ciężkich wad płodu uznała, że "to powinna być decyzja rodziny, tu powinny być brane pod uwagę przesłanki medyczne".
Ocena protestów po decyzji TK
W badaniu respondenci zostali również zapytani o protesty, które trwają od momentu wydania orzeczenia TK, czyli od 22 października. Usłyszeli pytanie, które brzmiało: "Po decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji w wielu miastach odbywają się protesty. Jak je Pan(i) ocenia?"
Większość ankietowanych - 59 procent - odpowiedziała, że je popiera, przy czym 38 procent uznało, że "zdecydowanie popiera" protesty, a 21 procent - że je "raczej popiera".
W sumie 35 procent pytanych odpowiedziało, że nie popiera protestów, przy czym 22 procent odpowiedziało "zdecydowanie nie popieram", a 13 procent - "raczej nie popieram".
6 procent badanych odpowiedziało: "nie wiem, trudno powiedzieć".
Sondaż telefoniczny dla "Faktów" TVN i TVN24 został zrealizowany przez Kantar w dniach 20-23 listopada na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie 1003 pełnoletnich osób.
Bortniczuk: narracja w wielu wypadkach jest ważniejsza od faktów, w takich czasach żyjemy
Kamil Bortniczuk ocenił w "Tak jest" w TVN24, iż to, że obywatele mają taki pogląd, "zdecydowanie musi wpłynąć na politykę PiS-u".
- Mówię od kilku tygodni, od kiedy te protesty się rozpoczęły, że one są oczywiście w dużej mierze wypadkową (...) orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, ale w dużej mierze są wypadkową naszej słabości komunikacyjnej na początku tego kryzysu, tak to nazwijmy. My tę narracje przegraliśmy, a narracja w wielu wypadkach jest ważniejsza od faktów, w takich czasach żyjemy - powiedział. Jak ocenił, "to skutkuje również takimi wynikami badań" jak w sondażu Kantar.
- Rzeczywiście jest tak, że wiele osób, które uczestniczy w tych protestach, to są osoby, które nawet na nas głosowały jeszcze niedawno i które, co do zasady, zgadzają się z naszym rządem, a w tej konkretnej sprawie mają inny podgląd. Wiele jest tego przyczyn - ocenił.
Źródło: TVN24