Byłem w kuchni, usłyszałem wielki huk, wyleciałem, zobaczyłem, że straż pożarna wjechała - relacjonował w rozmowie z reporterem TVN24 mężczyzna, w którego dom w Sokółce wjechał w środę wóz strażacki. Jak powiedział, niedawno przeprowadził remont. - 50 tysięcy wsadziliśmy w remont - przyznał. - Szczęście, że my żyjemy - podkreślił.
Przebieg wypadku zarejestrowała kamera monitoringu.
"Szczęście w nieszczęściu, że ja nie byłem w tym pokoju"
Reporter TVN24 rozmawiał z mieszkańcem domu, w który wjechał wóz strażacki.
- Byłem w kuchni, usłyszałem wielki huk, wyleciałem, zobaczyłem, że straż pożarna wjechała - relacjonował mężczyzna.
Jak mówił, w momencie wypadku był w domu sam. - Żona w pracy była, a ja na urlopie. Szczęście w nieszczęściu, że ja nie byłem w tym pokoju, gdzie on wjechał - dodał.
Dopytywany, co sobie pomyślał, kiedy zobaczył wóz strażacki w pokoju, odparł: - A ja nic nie pomyślałem. Nie wiedziałem, co to wjechało. Dopiero jak wyszedłem z chaty, to zobaczyłem. Meble, wszystko przeskoczyło do kuchni - dodał.
"Szczęście, że my żyjemy"
Mężczyzna zdradził, że kilka tygodni wcześniej wyremontował dom. - Dwa tygodnie temu wyremontowaliśmy. 50 tysięcy wsadziliśmy w remont. Przed świętami w sobotę majster wyszedł. Ubezpieczone jest, nie na wielką sumę, ale jest - podkreślił.
- Szczęście, że my żyjemy, bo żeby to w nocy... No, ale wersalka nieuszkodzona - powiedział. - Przy kościele żyjemy, myślę, że może mamy trochę tego... Bo wersalka nienaruszona jest - podsumował właściciel zniszczonego domu.
Autor: ads//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24