Czy znany z afery hazardowej Ryszard Sobiesiak gościł w swoim ośrodku w Zieleńcu wysokich rangą funkcjonariuszy policji z Wrocławia, w tym wiceszefa komendy wojewódzkiej? Według informacji "Polski The Times", to ujawnienie tych faktów stało się powodem, dla którego śledztwo ws. budowy przez biznesmena wyciągu w Zieleńcu przeniesiono z Wrocławia do Legnicy, a potem do Poznania.
O znajomości nadinspektora Marka Szmigla z Sobiesiakiem mówi gazecie anonimowo jeden z oficerów policji. - Wiem, że komendant jeździł do Zieleńca - ujawnia gazecie.
Sam komendant zdecydowanie zaprzecza. - To kłamstwo. Nigdy nie byłem w żadnym ośrodku Sobiesiaka. Widywałem go na meczach. Raz był u mnie ze skargą, ale jego zarzuty się nie potwierdziły - zapewnia Szmigiel.
Interwencja szefa CBA
Na początku roku wrocławska Prokuratura Okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie inwestycji Sobiesiaka w Zieleńcu. Firma Sobiesiaka wycięła tam państwowy las, zanim uzyskała na to formalną zgodę.
Śledczy i agenci CBA sprawdzali, czy budowa nie była wspierana przez nieuczciwych urzędników, którzy w ekspresowym tempie wydawali korzystne dla biznesmena decyzje.
"Polska The Times" ustaliła, że wicekomendant Szmigiel jest dobrym znajomym szefa Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu Dariusza Szyperskiego. I to dlatego - według gazety - ten ostatni, zamiast poprosić o przekazanie sprawy poza Dolny Śląsk, przeniósł ją do Legnicy, czyli do innej podlegającej mu prokuratury.
To właśnie miało spowodować interwencję Pawła Wojtunika, szefa CBA, u Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta. Poprosił on o przeniesienie śledztwa w sprawie interesów Sobiesiaka w Zieleńcu poza Dolny Śląsk. Wyglądało bowiem na to, że Szyperski nie chce utracić kontroli nad śledztwem.
Źródło: Polska The Times
Źródło zdjęcia głównego: TVN24