Zmarł pochodzący z Bangladeszu mężczyzna mieszkający w białostockim ośrodku dla cudzoziemców. Pomoc lekarska miała się ograniczyć do podania mu tabletek przeciwbólowych, mimo, że od trzech miesięcy skarżył się na dotkliwe bóle w klatce piersiowej. Straż Graniczna odpiera zarzuty, jakoby mężczyzna nie otrzymał właściwej pomocy.
Mężczyzna, który w białostockim ośrodku przebywał od marca, poczuł się gorzej w piątek ok. godz. 19.20. Odczuwał silny ból w klatce piersiowej i duszności.
Karetka zabrała go na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Szpitalu Wojewódzkim. Około godz. 22. funkcjonariusze Straży Granicznej otrzymali informację, że cudzoziemiec musi pozostać w szpitalu, gdzie miał przejść zabieg. - O godz. 23.40 lekarz dyżurna SOR zgłosiła zatrzymanie mięśnia sercowego cudzoziemca podczas zabiegu koronografii. Przyczyną śmierci był rozległy zawał - powiedziała Anna Wójcik, rzeczniczka Straży Granicznej w Białymstoku.
Zapewniła jednocześnie, że uchodźca nie informował wcześniej o problemach zdrowotnych, o czym świadczy choćby dokumentacja medyczna.
- Był po opieką lekarską w związku z innymi chorobami, ale nie zgłaszał żadnych dolegliwości kardiologicznych - powiedziała Wójcik.
- W piątek, ok. godz. 16, nasza pani doktor otrzymała informację, że cudzoziemiec skarży się na złe samopoczucie. Przyjechała do niego do ośrodka, podała mu leki, po których poczuł się lepiej. Poprosiła też o kontakt, gdyby coś niepokojącego zaczęło się dziać - powiedziała Wójcik.
Dyrektorka szpitala wojewódzkiego w Białymstoku Urszula Łapińska powiedziała, że pacjent trafił do szpitala z podejrzeniem zawału serca.
Dodała, że lekarze podjęli "typowe" leczenie i zabiegi, jednak mimo ich przeprowadzenia pacjent zmarł. Zaznaczyła, że nie może udzielić żadnych informacji na temat zabiegów, jakie przeszedł pacjent, gdyż nie jest do tego uprawniona.
Okoliczności śmierci Azjaty wyjaśnia prokuratura. Szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe Marek Winnicki powiedział, że podjęta została decyzja o przeprowadzeniu sekcji zwłok.
Analizowana będzie też dokumentacja dotycząca procesu leczenia mężczyzny i jego pobytu w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców.
Kontrola MSW
O śmierci uchodźcy z Bangladeszu poinformowała media narzeczona mężczyzny, który przebywał w białostockim ośrodku. Twierdzi, że podstawowym problemem jest nieznajomość języka angielskiego u pracowników ośrodka. Rzeczniczka Straży Granicznej w Białymstoku twierdzi, że kontrole przeprowadzone w ubiegłym roku przez MSW potwierdziły, że nie ma barier komunikacyjnych w tutejszym strzeżonym ośrodku.
- Nasi funkcjonariusze znają języki na poziomie komunikacyjnym bez problemu, potwierdziły to raporty Fundacji Helsińskiej i MSW - powiedziała Wójcik.
Według informacji SG, Azjata został zatrzymany w styczniu pod zarzutem posługiwania się podrobionymi dokumentami uprawniającymi do legalnego pobytu. Jechał rejsowym autobusem relacji Ryga-Berlin. Okazało się, że dokument, który miał przy sobie (tzw. tytuł pobytowy), został in blanco skradziony. Najpierw trafił do aresztu w Suwałkach, a po dwóch miesiącach spędzonych tam - do strzeżonego ośrodka dla cudzoziemców w Białymstoku. Starał się o uzyskanie w Polsce statusu uchodźcy.
Autor: MAC/tr/zp / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24