Kierowany przez Julię Przyłębską Trybunał Konstytucyjny wreszcie przyznał, że wydaje publiczne pieniądze na lokum pani prezes, choć ma ona własny dom zaledwie 25 kilometrów od pracy. Pomruki niezadowolenia pobrzmiewają nawet w Prawie i Sprawiedliwości. Materiał magazynu "Polska i Świat".
25 kilometrów między pracą a domem to jak na warszawskie realia wcale nie jest daleko - taki odcinek ma do pokonania Julia Przyłębska. Mimo to, jak ujawniła dziennikarka tygodnika "Polityka" Anna Dąbrowska, pani prezes nadal korzysta z mieszkania służbowego przy prestiżowej alei Szucha, tej samej, przy której jest Trybunał Konstytucyjny.
- Zapytałam Trybunał Konstytucyjny, czy wciąż wynajmuje dla Julii Przyłębskiej służbowe mieszkanie przy alei Szucha. Po 50 dniach przyszła odpowiedź. Nie zaprzeczono, że Julia Przyłębska tego mieszkania służbowego już nie ma. Dostałam informację o tym, że mieszkania są wynajmowane dla dziewięciu sędziów - mówi Anna Dąbrowska. Ośmiu mieszka kilkaset kilometrów od Warszawy, to dziewiąte jest dla pani prezes. Biuro prasowe TK nie informuje, ile dokładnie kosztuje każde z mieszkań, zasłania się matematyką i podaje że średnio to 4,5 tysiąca złotych miesięcznie.
- To jest nadużywanie władzy. Przecież za to płacą polscy podatnicy, wszyscy się na to składamy. To jest tak: mamy dom pod Warszawą, mamy mieszkanie służbowe i jeszcze mamy kierowcę z samochodem służbowym do pełnej dyspozycji - mówi Tomasz Trela z Lewicy.
Przepisy mówią jasno, że mieszkanie służbowe przysługuje tym sędziom Trybunału, którzy nie mieszkają w Warszawie, otrzymują zwrot kosztów podróżny, a nawet dodatek z tytułu rozłąki z rodziną. Teoretycznie w przypadku Julii Przyłębskiej, która mieszka w powiecie przylegającym do stolicy wszystko jest w porządku, jednak w praktyce jest etyczny zgrzyt.
- Może korzystać z tego uprawnienia, ale 20 kilometrów, czyli maksymalnie godzina w korkach, żeby dotrzeć do swojego domu, to nie wydaje się zbyt daleko, by na takie mieszkanie służbowe się decydować - ocenia dziennikarz "Wirtualnej Polski" Patryk Michalski.
Próby utajnienia oświadczenia majątkowego
Jak mówią politycy opozycji, teraz stało się jasne, dlaczego Julia Przyłębska nie chciała pokazać oświadczenia majątkowego, bo wyszłoby na jaw, że w 2021 roku wraz z mężem zostali właścicielami willi pod Warszawą. Pod wnioskiem o utajnienie oświadczenia majątkowego prezes Trybunału Konstytucyjnego podpisała się jej koleżanka, prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska.
- Ktoś, kto nie ma nic do ukrycia, nie będzie zabiegał o to, żeby jego oświadczenie majątkowe nagle stało się niedostępne dla opinii publicznej - ocenia Paulina Henning-Kloska z Polski 2050.
Przyłębska publikuje oświadczenie majątkowe
Próba utajnienia oświadczenia majątkowego nie spodobała się nawet w środowisku Zjednoczonej Prawicy - w końcu przymuszona prezes TK wystąpiła z prośbą o jego odtajnienie.
- Każdemu doradzam, aby ujawniał oświadczenia majątkowe w takim zakresie, jak prawo stanowi, i to dotyczy też sędziów Trybunału Konstytucyjnego - mówi minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
W telewizji rządowej Julia Przyłębska przekonywała, że chce utajnić informacje o swoich nieruchomościach, bo - jak twierdziła - "była nachodzona i bała się o bezpieczeństwo", choć nie przedstawiła na to żadnych dowodów.
- Zabiegi z utajnieniem oświadczenia majątkowego wiążą się z tym, że chciała ukryć fakt, iż mieszka 25 kilometrów od miejsca pracy, to wciąż jednak chce, aby wynajmować jej służbowe mieszkanie, za które wszyscy płacimy - uważa Anna Dąbrowska.
Julia Przyłębska w przeddzień mijającego terminu opublikowała swoje oświadczenie majątkowe, wynika z niego, że jest właścicielka 256-metrowego domu z basem.
Źródło: TVN24