Jest oskarżany, że był cichym wspólnikiem kantoru, z którym jako urzędnik nie powinien współpracować. Sprawę obecnego starosty Słubic bada prokuratura po tym, jak doniósł na niego prywatny przedsiębiorca. Biznesmen utrzymuje, że urzędnik groził jego rodzinie. I ujawnia nagrane rozmowy. Materiał TTV Blisko ludzi.
Urzędnik nie ma prawa łączyć swojej pozycji z pracą zarobkową, wykonywaną prywatnie. Tak stanowią przepisy, ale jak twierdzi jeden z lokalnych przedsiębiorców ze Słubic, ich obecny starosta Piotr Łuczyński jeszcze jako wiceburmistrz jesienią ub. roku współpracował z właścicielem pewnego kantoru.
Przedsiębiorca ujawnił nagrania, jakie wykonał w 2014 r. w tajemnicy, w czasie rozmów z urzędnikiem. - Ja jestem takim cichym wspólnikiem tego całego interesu i od dwóch miesięcy zaczynam coś na tym zarabiać - ma mówić na jednym z nich Łuczyński.
Wiceburmistrz "w czarnej d***"
Marek Ławreszuk twierdzi, że konflikt z obecnym starostą sięga 2013 r. roku i momentu, w którym urzędnik zaproponował mu oddanie pod wynajem części warsztatu samochodowego, który Ławreszuk posiadał. Miał się tam znaleźć kantor znajomego wiceburmistrza.
Przedsiębiorca się zgodził. Przez półtora roku współpraca się układała, ale w 2014 r. pan Marek wypowiedział umowę najmu.
Wtedy został zaproszony do urzędu miasta i tam miał usłyszeć od wiceburmistrza, że jest nie tylko znajomym, ale i wspólnikiem właściciela kantoru. Łuczyński miał się zwierzyć przedsiębiorcy, że jest "w czarnej d***", bo "wziął kredyt" pod zastaw domu na rozwijanie działalności związanej z wymianą walut. Dlatego pan Marek powinien zostawić kantor tam, gdzie jest.
Przedsiębiorca, który zerwał współpracę z kantorem zaczął, - jak twierdzi - dostawać wtedy od starosty "niedwuznaczne groźby" pod adresem "swoim i swojej rodziny".
Gdy właściciel kantoru, w związku z zerwaniem umowy, skierował sprawę do sądu, a w niej - zdaniem pana Marka - powołany na świadka urzędnik zataił fakt swoich udziałów w kantorze, przedsiębiorca pojawił się na zebraniu rady powiatu. Zaatakował nowo wybranego starostę mówiąc, że ten jest "oszustem". Z sali wyprowadził go wtedy komendant powiatowy policji.
Jako starosta zarabia więcej
Obecny starosta twierdzi, że nagrań nigdy nie słyszał, choć te w ostatnim roku publikowały już lokalne media. Na nagraniach słychać, jak mówi, że "wszystkiego się wyprze", jeżeli przedsiębiorca kiedyś zwróci się do niego oficjalnie z jakąkolwiek kwestią związaną z kantorem. Mówi też o tym, że "z pensji burmistrza się ciężko utrzymać" i dlatego chciał zarobić dodatkowe pieniądze na kantorze.
Teraz Piotr Łuczyński swoich wypowiedzi z września 2014 r. nie pamięta i nie komentuje tych doniesień zasłaniając się oczekiwaniem na rozwiązanie sprawy przez prokuraturę.
Jesienią ub. roku zarabiał ok. 7,5 tys. złotych. Jako starosta powiatu zarabia ponad 9 tys. zł netto. Na pytanie reportera magazynu "Blisko ludzi" TTV, czy obecne zarobki mu odpowiadają, starosta stwierdza, że "zna miejsca, w których można zarobić więcej" pełniąc taką funkcję.
Autor: adso//gak / Źródło: TTV Blisko ludzi
Źródło zdjęcia głównego: TTV