W zeszłym roku, gdy doszło do strajku pielęgniarek w Wyszkowie, politycy PiS uważali, że mają one do tego prawo i domagali się dymisji ówczesnego ministra zdrowia za jego wypowiedzi o strajkujących. Jak obecny szef resortu Konstanty Radziwiłł i politycy obozu rządzącego zareagowali na trwający od 8 dni strajk w Centrum Zdrowia Dziecka? #Słowosięrzekło.
Od zeszłego tygodnia w Centrum Zdrowia Dziecka trwa strajk pielęgniarek. 24 maja rano odeszły od łóżek pacjentów, domagając się podwyżek i zwiększenia obsady kadrowej. Od tego czasu, z krótkimi przerwami, prowadzone są negocjacje.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł apelował, by pielęgniarki wróciły do pacjentów. W "Jeden na jeden" w TVN24 mówił, że może rozmawiać z pielęgniarkami o wszystkim, ale nie w sytuacji, kiedy zakładnikami rozmowy są chore dzieci. Ocenił, że "w tym strajku chodzi po prostu o kasę".
Minister udał się do szpitala dopiero we wtorek rano. Wcześniej w TVN24 mówił, że się tam nie wybiera. Tłumaczył również, że resort zdrowia nie jest stroną trwającego sporu. W sobotę w "Faktach po faktach" Adam Szejnfeld z PO powiedział, że nieobecność ministra zdrowia w CZD jest zdumiewająca. - Nie chcę nawet myśleć, że główną przyczyną tego jest długi weekend i że pan doktor, pan minister Radziwiłł woli odpoczywać sobie na łonie natury, niż zajmować się problemami - dodał wówczas.
Zbigniew Kuźmiuk z PiS tłumaczył wówczas, że tego rodzaju spory w pierwszej kolejności rozstrzygają, czy powinni rozstrzygać dyrektorzy placówek. - W większości placówek ochrony zdrowia, w związku z długami, mogą się pojawić strajki. Gdyby w każdej z nich musiał się pojawiać minister zdrowia, to najprawdopodobniej nie byłby w stanie nic innego zrobić - mówił.
"Pielęgniarki i położne mają też prawo do strajku"
Co o poprzednich strajkach pielęgniarek mówili politycy PiS? Przypominamy, jak reagowano na zeszłoroczny strajk pielęgniarek w Wyszkowie i działania ówczesnego ministra zdrowia Mariana Zembali. #Słowosięrzekło.
15 czerwca zeszłego roku pielęgniarki ze szpitala w Wyszkowie przez kilka dni protestowały ws. regulaminu wynagradzania. Jadwiga Pyt, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek Anestezjologicznych tłumaczyła wówczas, że jest on krzywdzący dla pielęgniarek.
Porozumienie osiągnięto po długich negocjacjach 21 czerwca. Ówczesny minister zdrowia profesor Marian Zembala poinformował, że od września 2015 r. będzie podwyższenie płac dla pielęgniarek i położnych w całym kraju.
W czasie trwania strajku kontrowersje wzbudziła jedna z wypowiedzi ministra Zembali. W "Faktach" TVN minister powiedział: "W Śląskim Centrum Chorób Serca, które jest częścią mojego zawodowego życia i pozostanie, jeżeli ktokolwiek z pracowników, ktokolwiek, podjąłby strajk, na drugi dzień będzie przeze mnie, dyrektora, zwolniony". Odebrano to jako nawiązanie do sytuacji w wyszkowskim szpitalu.
Marian Zembala tłumaczył potem, że fragmenty wywiadu zaczęły w mediach żyć własnym życiem i stały się "źródłem nieszczęść".
Jak komentowała wówczas posłanka PiS Jolanta Szczypińska (z zawodu pielęgniarka - red.) pielęgniarki i położne mają też prawo do strajku, dlatego to prawo powinno być szanowane.
- Pielęgniarki i położne pracują na rzecz pacjentów. Ich postulaty nie są natomiast od wielu miesięcy wysłuchiwane. To powinno dotrzeć do pani premier. A minister Zembala, który zarządza dużą placówką (Śląskim Centrum Chorób Serca - red.), wypowiadając takie słowa, zachowuje się jak dyktator. Doskonale bowiem wie, że prawo do protestów obowiązuje wszystkich pracowników, pielęgniarki, położne i lekarzy - powiedziała. Szczypińska dodała, że wypowiedź profesora to "niebezpieczny sygnał" i "kompromitacja".
Mówiła, że prof. Zembala powinien zostać zdymisjonowany.
Jak dodała, nie może być tak, że pielęgniarka i położna całe życie będzie zakładnikiem lekarzy czy dyrektorów publicznych placówek. – Jeżeli jedna pielęgniarka przypada na 40 czy 50 pacjentów, to również zdrowie i bezpieczeństwo pacjentów jest zagrożone. Czy tutaj minister Zembala nie widzi niebezpieczeństwa? – pytała.
Obecny marszałek Senatu Stanisław Karczewski (PiS) w lipcu zeszłego roku również domagał się dymisji ministra Zembali. Jak wówczas ocenił: "minister nie słucha, ani nie rozumie, ani nie pomaga". Jako przykład podał reakcję Zembali na protest pielęgniarek w Wyszkowie. - My z panią Beatą Szydło byliśmy w Wyszkowie. Rozmawialiśmy z pielęgniarkami. One osiągnęły swój sukces. Wygrały. Ale minister Zembala powiedział, że gdyby pielęgniarki strajkowały u niego w szpitalu, zwolniłby je z pracy. To jest niezgodne z prawem i z tym, o co Solidarność tak wiele lat walczyła - powiedział Karczewski.
Autor: js/kk / Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24