- Nikt mi nigdy nie mówił, kiedy mam żonę całować - mówił Bronisław Komorowski w programie Kuby Wojewódzkiego w TVN, czyniąc aluzję do rywala w wyborach, Andrzeja Dudy. Zapewniał też, że mebli w Belwederze nie spali, bo są historyczne, a prowadzącego program obdarował żyrandolem, choć nie z prezydenckich pokoi.
Prezydent wystąpił we wtorkowym programie Wojewódzkiego w towarzystwie aktora Pawła Domagały. Bronisław Komorowski tłumaczył się między innymi z tego, że podczas jednego z wyborczych "spacerów" po Warszawie za jego plecami szła kobieta, która podpowiadała mu co ma robić.
Co Duda robi lepiej?
- Pan też ma słuchawkę w uchu. Ktoś panu mówi, ile czasu zostało i tak dalej - mówił Komorowski i przekonywał, że jest to normalne. Jak dodał, taka pomoc jest niezbędna, aby w zamieszaniu i wśród tłumu ludzi wiedzieć, gdzie iść i co robić.
Uczynił przy tym aluzję do postępowania Andrzeja Dudy, któremu szefowa sztabu podpowiadała przed wyjściem na scenę po zwycięstwie w pierwszej turze, aby ucałował żonę: - Słowo honoru, nikt mi nigdy nie mówił, kiedy mam żonę całować, a mojemu konkurentowi się zdarzyło.
Na pytanie Wojewódzkiego o to, czy jest w stanie powiedzieć, co Duda robi lepiej od niego, prezydent odparł, że owszem: - Lepiej ode mnie jeździ na nartach.
Nie można obiecywać bez pieniędzy
Wojewódzki i Komorowski poruszali też poważniejsze tematy. Prezydent zapewniał, że ostatnie pięć lat upłynęły na "naprawdę intensywnej pracy".
Ma też "czyste sumienie", jeśli chodzi o swoją niezależność, bo - jak argumentował - wetował ustawy przygotowane przez rząd PO, a jego poprzednicy nie przeszkadzali swoim macierzystym partiom.
Zapewniał też, że nie składa obietnic bez pokrycia. - To nieodpowiedzialność, jak się obiecuje obniżać podatki i zarazem podnosić wydatki. Tak mogą mówić ludzie, którzy kandydują, ale nie mają nic do powiedzenia - stwierdził.
Prezydent deklarował również, że nie podejmuje w ostatniej chwili desperackich działań, mających mu zjednać wyborców. Program wsparcia dla przedsiębiorców zatrudniających młodych ludzi, miał być przygotowywany od dawna. Komorowski zapewniał, że podpisał go w ostatnich dniach, po pierwszej turze, bo wcześniej nie było na to pieniędzy.
- Dopiero wychodzimy z procedury nadmiernego deficytu. Nie można obiecywać, jak się nie ma forsy - stwierdził Komorowski.
Prezydent mówił też o tym, że idea JOW-ów jest mu bardzo bliska, ale chciałby, aby rozmawiać o nich "nie tylko w glanach" i przekonać do nich społeczeństwo w sposób rzeczowy.
Sny o Ogórek?
Wojewódzki zapytał także prezydenta czy po pierwszej turze wyborów ma koszmary senne z Andrzejem Dudą w roli głównej. - Ja miewam inne sny, nie mogę o nich opowiedzieć - żartował prezydent. Pytany, czy śniła mu się np. Magdalena Ogórek lub inni kandydaci, odparł: - Nie mogę powiedzieć. Tego typu sny mam zawsze nie w wymiarze zbiorowym. Pan Grzegorz Braun mi się też nie śnił.
"Nie ma problemu" z leczniczą marihuaną
Wojewódzki poruszył też temat medycznej marihuany i stwierdził, że chciałby, aby Polska "wreszcie weszła" w tej kwestii w XXI wiek. Prezydent odparł, że "nie ma problemu" ze stosowaniem jej w lekach. Nie odpowiedział jednak szerzej. Na koniec programu Wojewódzki zasugerował, że zagłosuje na swojego rozmówcę w drugiej turze wyborów 25 maja, ale jest jednak daleki od entuzjazmu. Głównym atutem Komorowskiego ma być to, że "nie jest Dudą". - Takie atuty też się liczą - ripostował prezydent.
Jak Bronisław Komorowski reaguje na słowo "szogun"?
W nieemitowanych na antenie TVN fragmentach prezydent był także pytany o swoją słynną już wizytę w Japonii. W czasie zwiedzania tamtejszego parlamentu zaprosił do wspólnego zdjęcia gen. Stanisława Kozieja, szefa BBN, w bardzo nietypowy sposób: chodź szogunie. Ponadto zarzucono mu, że wszedł na miejsce, w którym siada spiker japońskiego parlamentu.
Komorowski powiedział u Kuby Wojewódzkiego, że najpierw śmiał się z tej całej sytuacji. - Bo uważam, że to bardzo dobra rzecz, by w polityce się czasami pośmiać, nawet z siebie samego - mówił.
Prezydent przypomniał, że zarzuca mu się, iż wszedł na krzesło, "którego tam tak naprawdę nie było". - Jak obserwowałem, że zaczyna się temu nadawać jakąś wyjątkową rangę, temu, że stanąłem na postumencie do robienia zdjęć, to sobie pomyślałem, że strasznie łatwo manipulować opinią publiczną i wtedy zrobiło mi się przykro - dodał.
Komorowski bał się Kuby?
Komorowski przyznał, że nie obawiał się przyjścia do programu Kuby Wojewódzkiego. - Jeżeli się rozmawia szczerze, w formule takiej luźniejszej, to nigdy to nie szkodzi. Natomiast każdy fałsz jest wychwytywany w każdym programie, nie tylko u pana, ale może u pana w sposób szczególny - mówił.
Autor: mk,db/plw,tka / Źródło: TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN