Łowczy, który zastrzelił łosia na warszawskim Ursusie został zawieszony. Zdecydowała tak prezydent stolicy po tym jak prokuratura wszczęła śledztwo, które ma wyjaśnić, czy były podstawy, by zabić zwierzę.
Łowczy Lasów Miejskich będzie zawieszony w czynnościach służbowych do czasu zakończenia postępowania przez Prokuraturę Rejonową Warszawa-Ochota.
- Wyjaśniam, czy w tej sprawie nie doszło do przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych i czy sytuacja ta nie spowodowała zagrożenia dla zdrowia i życia postronnych osób - powiedział prokurator rejonowy Zdzisław Hut. Za oba czyny grozi do trzech lat więzienia.
Prokuratorzy będą analizować, czy teren był odpowiednio zabezpieczony i czy rzeczywiście istniały przesłanki do zastrzelenia zwierzęcia. W trybie pilnym zwrócą się do TVN24 o udostępnienie filmu, który przyszedł na platformę Kontakt TVN24. W charakterze świadków zostaną przesłuchani okoliczni mieszkańcy i funkcjonariusze Straży Miejskiej.
- Śledztwo wszczęliśmy na podstawie notatki służbowej przekazanej nam przez policję i zawiadomienia jednego z mieszkańców Ursusa – powiedział Hut.
Łoś został zastrzelony w poniedziałek nad ranem. Wcześniej widziano go na ulicach Ursusa. Sprawą zajęła się Straż Miejska, która wezwała łowczego. Ten nie uśpił zwierzęcia, lecz podjął decyzję o jego zastrzeleniu. Powód? Łoś był agresywny.
Na miejscu nie było weterynarza, który nie zdążył dojechać przed zastrzeleniem łosia. Ale jak twierdzi łowczy konsultował z nim decyzję. Tak przynajmniej wynika z komunikatu stołecznego Ratusza, który został wydany po decyzji prezydent stolicy o zawieszeniu łowczego.
Według relacji łowczego łoś - samiec o wadze ok. 300 kg - poruszał się po Al. Jerozolimskich stwarzając zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego. Podczas oczekiwania na lekarza łoś miał przerwać kordon policji i szybko oddalić się w kierunku osiedla. Pomimo kilku prób zawrócenia, łoś biegł na oślep kilkukrotnie przeskakując przez ulicę, pomiędzy jadącymi samochodami.
Popełniono błąd
O łosiu zastrzelonym w warszawskim Ursusie tvn24.pl pisał we wtorek dzięki platformie Kontakt TVN24 (zobacz).
Do sprawy odnieśli się też ministrowie sprawiedliwości i MSWiA. - Łosie nigdy nie były agresywne, to nie była pierwsza tego typu sytuacja i z tego, co wiem, to zwykle usypia się je i wywozi do Kampinosu - mówił w Radiu Zet Ćwiąkalski. Według niego w grę mogą wchodzić zarzuty z prawa łowieckiego i z prawa karnego. - Trzeba wyjaśnić, dlaczego strzelano w centrum miasta ostrą amunicją z broni palnej - powiedział.
Wzruszony losem łosia jest też szef MSWiA Grzegorz Schetyna. We wtorkowej "Kropce nad I" w TVN24 mówił: Popełniono błąd. Obiecuję, że ta sprawa będzie wyjaśniona. To niepotrzebna śmierć.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24