Żona lokalnego polityka PiS znów jest podejrzewana o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która miała specjalizować się w wielomilionowych wyłudzeniach podatku VAT - dowiedział się tvn24.pl. Prokurator generalny Zbigniew Ziobro zmienił decyzję swoich podwładnych, którzy uwolnili wcześniej kobietę od zarzutów i umorzyli wobec niej śledztwo.
Tropiąc "karuzele VAT-owskie", Centralne Biuro Śledcze Policji i Prokuratura Okręgowa we Włocławku wzięły pod lupę rodzinną firmę Lucjana Kuźniara i jego małżonki Jadwigi. Oficjalnie kieruje nią Jadwiga Kuźniar. Kilka lat temu jej mąż poświęcił się bowiem karierze publicznej. Jest członkiem zarządu województwa podkarpackiego, a także członkiem klubu radnych PiS.
Znikające zarzuty
Dwa lata temu prokuratorzy z prokuratury we Włocławku zdecydowali o przedstawieniu serii zarzutów karnych żonie polityka: działania w zorganizowanej grupie przestępczej, fałszowania faktur i prania brudnych pieniędzy. W uzasadnieniu śledczy precyzyjnie wyliczyli, jakie straty poniósł skarb państwa w wyniku działalności firmy. To 2 miliony 650 tysięcy i 790 złotych.
Jednak pod koniec 2016 roku prokuratura uchyliła wszystkie zarzuty wobec żony polityka. - Śledztwo prowadzone przeciwko Jadwidze Kuźniar zostało umorzone. Decyzja została podjęta z uwagi na brak danych uzasadniających podejrzenie, że świadomie i celowo dopuściła się zarzucanych jej czynów - poinformowała wtedy oficjalnie dziennikarzy Justyna Plechowska z Prokuratury Okręgowej we Włocławku.
Ta decyzja prokuratury zbulwersowała policjantów z CBŚP.
- W śledztwie kilkanaście osób z różnych firm ma postawione niemal takie same zarzuty, jak żona polityka. Podejrzewaliśmy, iż wszyscy wspólnie tworzyli łańcuszek obrotu fikcyjnymi fakturami, które służyły wyłudzeniom VAT. Nagle prokuratura umarza zarzuty wobec jednego z ogniw łańcuszka, podtrzymując jednocześnie zarzuty wobec pozostałych ogniw. To absurd - mówili nam policjanci z CBŚP, prosząc o zachowanie anonimowości.
Odrodzenie śledztwa
Po tych sygnałach wysłaliśmy pytania o podstawy umorzenia do Prokuratury Krajowej. Pytaliśmy między innymi, czy na prokuraturę wywierano naciski, aby umorzyć sprawę żony wicemarszałka województwa związanego z rządzącym obozem politycznym.
"Prokurator Generalny uchylił postanowienie o częściowym umorzeniu postępowania wobec trzech osób, które występowały w niej w charakterze podejrzanych, w tym wobec Jadwigi Kuźniar. Powodem uchylenia było stwierdzenie, że umorzenie postępowania wobec nich było niezasadne. Postanowienie wskazuje również, jakie czynności w tej sprawie powinny być wykonane" - taką odpowiedź otrzymaliśmy z działu prasowego prokuratury krajowej.
Decyzja ministra sprawiedliwości - prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobro oznacza, że żona polityka na nowo jest objęta śledztwem.
Wielka polityka
Lucjan Kuźniar publicznie wypowiadał się na temat działań prokuratury wobec swojej żony. Kategorycznie odrzucał podejrzenia, by kiedykolwiek brała ona udział w przestępczym mechanizmie i wskazywał, że problemy z policją i prokuraturą są efektem politycznej zemsty.
- Fałszowanie faktur, pranie brudnych pieniędzy, udział w zorganizowanej grupie przestępczej to wszystko sprawy, o których myśmy nawet nie myśleli. Moja żona nigdy by czegoś takiego nie robiła. A nagle, pewnego dnia, o 6 rano przyszli do nas do domu i mówili rzeczy jak z innej planety. Dziś wiemy, że decyzje o tym, by narobić nam kłopotów zapadały na najwyższych szczeblach, w Komendzie Głównej Policji - mówił Kuźniar reporterom rzeszowskiego oddziału "Gazety Wyborczej", gdy prokuratura umorzyła śledztwo dotyczące jego żony.
Politykowi chodziło o głośną sytuację z 2013 roku. Wtedy jego głos zdecydował o upadku w podkarpackim samorządzie koalicji PO-PSL-SLD. Nad podkarpackim urzędem marszałkowskim dzięki temu przejęło władzę Prawo i Sprawiedliwość. Sam Kuźniar przeszedł z klubu radnych PSL do PiS, dostał także fotel członka zarządu urzędu marszałkowskiego.
Zemsta PSL?
Kuźniar wiązał problemy z prawem swojej żony właśnie ze swoją polityczną woltą. Wskazywał, że mógł paść ofiarą zemsty politycznej.
- Faktycznie ówczesny wpływowy polityk PSL Jan B. przekazał zastępcy komendanta głównego policji informacje o możliwych nieprawidłowościach w rodzinnej firmie Lucjana Kuźniara - mówi nam oficer z policyjnego Centralnego Biura Śledczego.
Wątek ten jest wyjaśniany od niemal trzech lat przez Centralne Biuro Antykorupcyjne oraz prokuraturę.
- Rzeczywiście, polityk przekazał wtedy informacje zastępcy komendanta głównego. Zostały one zweryfikowane i prokuratura potwierdziła, że mogły mieć miejsce przestępstwa w rodzinnej firmie Kuźniarów - mówi nam jeden ze śledczych.
Dotąd ani Jan B., ani ówczesny zastępca komendanta głównego policji generał Mirosław Schossler w tym wątku nie usłyszeli żadnych zarzutów. Choć samemu byłemu politykowi PSL w wyniku pracy CBA postawiono sześć zarzutów karnych związanych z korupcją i dziś czeka on na akt oskarżenia i sądowy proces.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) //now / Źródło: tvn24.pl