Stanisław Rymar, sędzia Trybunału Stanu i były szef Naczelnej Rady Adwokackiej, uczestniczył w transakcji, na której Warszawski Klub Tenisowy mógł stracić 12 mln zł - pisze "Rzeczpospolita". Sprawę bada warszawska prokuratura. Sam Rymar nie ma sobie nic do zarzucenia.
Transakcja, podczas której miało dojść do nieprawidłowości obejmowała sprzedaż działki o powierzchni ponad 6 tys. metrów kwadratowych położoną na warszawskiej Ochocie u zbiegu ulicy Bitwy Warszawskiej i ronda Zesłańców Syberyjskich. Ten atrakcyjny grunt należący do Warszawskiego Klubu Tenisowego Mera, którego wiceprezesem jest właśnie Rymar, został sprzedany hiszpańskiemu deweloperowi.
Jak doszło do tego, że na tej transakcji WKT Mera stracił 12 mln zł? W 1998 r. otrzymał od stołecznej gminy prawo użytkowania wieczystego tego terenu. Pojawił się wtedy pomysł wybudowania hotelu.
Niekorzystna umowa
W tym celu powołano spółkę Mera Hotel, do której klub tenisowy wniósł aportem grunt, wyceniony w 1999 r. na 6 mln zł (1,5 mln dolarów). Pozostali jej udziałowcy wpłacili w sumie 2 mln zł – firma Wencel International z kapitałem holendersko-austriackim 1,8 mln zł, a spółka Tuderek Engineering & Construction należąca do byłego posła SLD i Samoobrony Grzegorza Tuderka – 200 tys. zł.
Konstrukcja umowy była niekorzystna dla WKT Mera. Mimo że klub wniósł trzy czwarte kapitału, otrzymał zaledwie 10 proc. głosów na zgromadzeniu wspólników (Wencel dostał 80 proc.). Mera mogła też mianować jednego członka liczącej pięć osób rady nadzorczej Mera Hotel. Faktycznie nie miała więc wpływu na wybór zarządu. Umowa spółki mówiła też, że WKT Mera ma prawo tylko do 10 proc. zysków z inwestycji.
Grunt upłynniono, spółki nie ma
Z ustaleń „Rz” wynika, że zarząd WKT Mera niewystarczająco zadbał o interes klubu. Zaakceptował bowiem powstanie spółki Mera Hotel i wniesienie do niej aportem atrakcyjnego gruntu uchwałą, w której nie ma żadnej informacji o liczbie i wartości udziałów, jakie w nowym podmiocie obejmą firma Tuderka i Wencel International.
To jednak nie koniec kontrowersji. Mimo uzyskania formalnych dokumentów pozwalających rozpocząć budowę hotelu, spółka Mera Hotel nie podjęła w tej sprawie żadnych decyzji. Jak wynika z Krajowego Rejestru Sądowego w 2004 r. z interesu wycofał się Grzegorz Tuderek. W końcu 2005 r. zrobił to też WKT Mera. Klub otrzymał za swój udział (wniesiony teren) 4,5 mln zł. Nie zaktualizowano wówczas ceny gruntu.
Kilka miesięcy później zarząd Mera Hotel sprzedał dawny grunt klubu tenisowego hiszpańskiemu deweloperowi za cztery razy więcej – ponad 17 mln zł. Po pozbyciu się ziemi spółka zaczęła stopniowo wygaszać działalność, a w połowie 2008 r. skreślono ją z rejestru.
Wyprowadzili majątek?
Sprawa transakcji została skierowana do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ochota. Ta wszczęła śledztwo pod koniec lutego. – Badamy, w jakim zakresie i w jaki sposób zarząd WKT Mera przekazał udziały w spółce Mera Hotel. Sprawdzamy również, czy działał w ten sposób na szkodę stowarzyszenia – mówi Zdzisław Hut z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ochota.
Doniesienie do prokuratury złożył Aleksander Mackiewicz, wiceprezes WKT Mera ds. sportowych. - Według mnie klub stracił na tej transakcji przynajmniej 12 mln zł – uważa Mackiewicz.
Dlaczego zawiadomił organy ścigania dopiero trzy lata po sprzedaży gruntu hiszpańskiemu deweloperowi? – Wcześniej nic o tym nie wiedziałem. Dostęp do dokumentów uzyskałem dopiero podczas choroby prezesa Zielińskiego (w imieniu WTK podpisał umowę o sprzedaży udziału w Mera Hotel). Najważniejsze decyzje podejmował bowiem w ścisłym gronie zaufanych ludzi, w tym Rymara – wyjaśnia Mackiewicz.
Sam Rymar uważa, że cała transakcja przebiegała zgodnie z prawem. Jego zdaniem autorzy zawiadomienia do prokuratury błędnie ocenili jej okoliczności i źle zinterpretowali dokumenty. O konkretach jednak milczy.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24